Zdaniem włoskiego premiera podatek jest
niezgdony z konstytucją, gdyż opłacać go muszą jedynie osoby spoza Sardynii. W
związku z tym Romano Prodi postanowił zdyscyplinować gubernatora wyspy Renato
Soru i przekazał sprawę Trybunałowi Konstytucyjnemu.
Z zadowoleniem informacje o tego typu działaniach
szefa rządu przyjęła opozycja. Jej lider - Silvio Berlusconi sam bowiem musiał
płacić 48 tysięcy euro od wspomnianego podatku od luksusu.
Gubernator Sardynii dzięki autonomii w dziedzinie
fiskalnej nałożył podatek między innymi na właścicieli nieruchomości,
znajdujących się w pasie trzystu metrów od brzegu morza. Za metr kwadratowy
właściciele takich domów muszą płacić 15 euro za metr. Ponadto za każde
lądowanie własnym samolotem na wyspie płacić należy od 150 do 1000 euro, a
jeszcze drożej kosztuje przybycie na Sardynię własnym jachtem. Za tego typu
luksusy nie musieli jednak płacić stali mieszkańcy wyspy, co wzbudziło
zastrzeżenia premiera Prodiego.
Sprawą podatku 18 września zajmie się Trybunał Konstytucyjny. Jednak gubernator Soru, w którym włoscy i zagraniczni milionerzy widzieli współczesnego Robin Hooda, jest dobrej myśli. Tym bardziej, że połowa "bogaczy" już zapłaciła podatek od luksusu.
M. Lehnert, PR, Rzym