Wojciech Białek: Dno przeceny w pierwszym kwartale

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2014-12-16 18:33

Wydarzenia z ostatnich tygodni do złudzenia przypominają to, co działo się w kryzysie z końca lat 90., ocenia Wojciech Białek, analityk CDM Pekao. Inwestorzy powinni jednak wyjść z zamieszania obronną ręką.

Obecne załamanie notowań ropy coraz bardziej upodabnia się do rekordowych przecen surowca z  lat 1986, 1998 i 2008, zauważa w rozmowie z "PB" Wojciech Białek. To zła wiadomość dla prezydenta Władymira Putina, bo tylko jedna z nich nie zakończyła się zmianą władzy na Kremlu. Analityk CDM Pekao kreśli scenariusze, w którym kierunku sytuacja rynkowa może zmierzać w kolejnych tygodniach.

Czy przyczyny obecnego kryzysu są podobne do przyczyn tego z 1998 r.?
Początki obu kryzysów są podobne. Zawirowania rozpoczęły się od wyjścia notowań dolara na wieloletnie szczyty, w oczekiwaniu na zaostrzenie polityki pieniężnej za oceanem. W latach 90. najpierw posypały się gospodarki azjatyckie, a dopiero spadek popytu na surowce uderzył w kraje będące ich producentami. W obu przypadkach do zaostrzenia kryzysu przyczyniło się podwyższenie podatku obrotowego w Japonii. Skutkiem było załamanie cen ropy, które w 1998 r. doprowadziło do niewypłacalności Rosji, jednego z głównych producentów surowca.

Jakie tym razem będą konsekwencje dla inwestorów?
Głównym pytaniem jest to, czy wyprzedaż rubla doprowadzi do załamania w rosyjskim systemie finansowym. Jeśli do tego nie dojdzie, można spodziewać się, że dno na rynkach zobaczymy na przełomie roku, a jego ponowny test powinien wypaść w okolicach lutego. Powiedzmy jednak sobie szczerze, że ryzyko kryzysu finansowego w Rosji jest znaczące. Kiedy w 1998 r. rubel tracił podobnie gwałtownie jak teraz, kraj ten był zmuszony ogłosić częściową niewypłacalność.

Co w razie negatywnego scenariusza?
W takim wypadku perturbacje kulminowałyby w pierwszym kwartale. W 1998 r., kiedy Rosja bankrutowała, giełdy amerykańska i niemiecka wpadły w głębokie, nawet 20-30-procentowe korekty. Dno głównych indeksów wypadło dwa miesiące po ogłoszeniu niewypłacalności przez Rosję, jednak potem hossa była kontynuowana (przecena surowców to dobra wiadomość dla rynków rozwiniętych, a wywołany przez nią impuls deflacyjny powstrzymał Fed przed zaostrzeniem polityki). Mniej optymistycznie rysowałyby się perspektywy polskich aktywów. W latach 90. WIG zdołał odrobić straty z kryzysu dopiero po 10 miesiącach od załamania.

Rozmawiał Marek Wierciszewski

Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao (Fot: Marek Wiśniewski,
Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao (Fot: Marek Wiśniewski, "Puls Biznesu")
None
None