Wojna nie miała wpływu na giełdy

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2003-03-21 00:00

Wczoraj mógł nastąpić przełom na rynku amerykańskim. Indeksy w czasie ostatnich sesji podeszły pod wsparcia, których przełamanie dałoby kolejny mocny wzrost. Jednocześnie oscylatory weszły do strefy mocnego wykupienia, co sygnalizuje nadchodzącą korektę. Podczas sesji środowej przez długi czas rynek nie mógł znaleźć kierunku, a indeksy krążyły wokół poprzedniego zamknięcia. Złe informacje ze spółek TMT psuły nastrój. Również Walt Disney zredukował prognozę zysku na cały 2003 rok. W normalnych warunkach te informacje, rozpoczynające sezon ostrzeżeń, wywołałyby duże spadki, ale tym razem nie miały znaczenia. Tak jak podczas spadków rynki lekceważyły dobre informacje, tak teraz lekceważą złe. Ciągle największe znaczenie ma psychologia.

Rynki towarowe ciągle dyskontują szybką wojnę, mimo zapowiedzi George’a W. Busha, prezydenta USA, że może być dłuższa, niż niektórzy oczekują. Nadal mocno spada cena ropy naftowej i złota. Na pozór wygląda na to, że zwyżka indeksów będzie trwała. Na pozór, bo dowolna informacja w ciągu dnia może zmienić kierunek indeksów. Na przykład wczoraj od rana krąży pogłoska, że wicepremier Tariq Aziz przeszedł na stronę USA. Taka informacja podana w czasie sesji wywołałaby duży wzrost indeksów. Za to informacja np. o podpaleniu pól naftowych wywołałaby duży spadek. Nie ma żadnej możliwości, by móc stawiać wiarogodną prognozę na dowolną sesję w ciągu najbliższych kilku dni. Jest też problem weekendu. Będą trwały działania wojenne i może nadejść mnóstwo informacji zarówno korzystnych, jak i niekorzystnych dla rynków akcji. W tej sytuacji zawsze bierze górę ostrożność, co może wywołać korektę. Przypominam, że piszę niejako w ciemno, bo już noc z czwartku na piątek mogła przynieść jakieś istotne wydarzenia.

Inwestorzy w Eurolandzie mieli wczoraj duży problem. Wyprzedzili wybuch wojny wzrostami, więc nie było sensu kupować akcji tuż po jej rozpoczęciu. Czekano na rozwój sytuacji z lekkim optymizmem, bo przecież wszyscy wiedzą, że USA muszą tę wojnę wygrać. Tyle, że nie wiadomo, jakie mogą się pojawić problemy. Nic dziwnego, że indeksy krążyły wokół środowego zamknięcia osuwając się przed sesją w USA.

Nasz rynek nadal zachowywał się nieco lepiej od Eurolandu, ale zmiany były niewielkie. Informacja o tym, że konsorcjum CSC/Prokom zostanie zaproszone do udziału w przetargu na informatyzację Grupy PZU pomagała sektorowi TMT. Jednak Prokom nie zachowywał się tak dobrze jak Softbank, bo analitycy zakładali, że taka będzie decyzja PZU. Nie wyciągałbym z zachowania rynku żadnych wniosków, chociaż coraz bardziej wydaje mi się, że mamy do czynienia z akumulacją akcji.

Dziś rynki otrzymają dane makro z Ameryki, ale omawiam je jedynie z obowiązku, bo wpływ na ruchy indeksów będzie żaden. O 14.30 dowiemy się, jaka w lutym była inflacja. Prognoza mówi o wzroście o 0,5 proc. (bazowa o 0,2 proc.). O 8.00 dowiemy się, jak wyglądała inflacja w cenach producentów (PPI) w Niemczech (prognoza + 0,5 proc.), a o 8.50 CPI we Francji (prognoza +0,7 proc.). O 12.00 dotrze raport o zamówieniach fabrycznych w Niemczech (prognoza + 3,0 proc.).

Wczoraj rozpoczął się szczyt Unii Europejskiej. Zachowanie przywódców UE i przebieg wojny z Irakiem ciągle mogą budzić niepewność inwestorów. Na szczęście dla rynku znikło zagrożenie odrzuceniem przez rząd programu Grzegorza Kołodki, ministra finansów. Przynajmniej chwilowo nie czeka nas jego dymisja. Skoro czekaliśmy na wybuch wojny prawie tego nie wyprzedzając, to najwyższy czas na jakiś ruch. Nie jest to jednak wcale takie proste. Fundusze czekały tak długo, że mogą poczekać jeszcze dłużej na rozwój sytuacji na froncie – mają zawsze dużo akcji w portfelu. Jedno jest pewne: wzrosty nastąpią nagle i bez ostrzeżenia. Dlatego nie dziwię się, że nie nastąpiły wczoraj. To jest po prostu zbyt oczywiste. Wczorajszy wzrost nie jest tym, czego możemy oczekiwać, kiedy fundusze podejmą decyzję. Patrzmy na obrót i poziomy techniczne. Jeśli opory będą pękały, a obrót rósł, to jest szansa na przełom. Po prostu trzeba czekać na ruch rynku.