Polskie firmy, jeśli chcą zdobyć zamówienia w Iraku, muszą zacieśnić współpracę z koncernami amerykańskimi i bankami. A to wcale nie jest proste.
Z dużej chmury mały deszcz — tak najkrócej można scharakteryzować sytuację polskich firm starających się o kontrakty irackie. Według danych resortu gospodarki, kilka miesięcy temu aż 1,7 tys. firm liczyło na udział w odbudowie tego kraju. Znaczące kontrakty zdobyło zaledwie pięć.
Krzysztof Żyndul, prezes Nafty Polskiej, która zbudowała do tego celu konsorcjum, uważa, że dopóki sytuacja w Iraku nie będzie stabilna, na znaczące zamówienia szansę mają jedynie firmy zbrojeniowe. Rzeczywiście 1 czerwca PHZ Bumar może otrzymać zamówienie na dostawę uzbrojenia dla armii irackiej. Kontrakt jest wart 500 mln USD. Bumar już raz przegrał konkurs, ale zaskarżył przetarg i został on powtórzony.
Problem finansowania
Kolejne zamachy w Iraku odstraszają też banki. A bez kredytów polskie firmy nie zrealizują irackich zamówień. Rząd zapowiada zorganizowanie spotkania firm z bankami, aby zachęcić je do współpracy. Czy zachęci to banki do kredytowania naszych przedsiębiorstw?
Zresztą firmy pożyczające pieniądze na kontrakt iracki już obecnie mogą liczyć na pomoc rządowej Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE).
— Nie wpłynął do nas żaden wniosek. Jednym z ważnych powodów jest niestabilna sytuacja w Iraku, która odstrasza polskie firmy od inwestowania w tym regionie — mówi Anita Szczecińska, rzecznik KUKE.
Rodzime przedsiębiorstwa mają większe szanse na realizowanie prac w Iraku, jeśli współpracują z amerykańskimi.
— Jeśli kontrakt jest finansowany z funduszy Stanów Zjednoczonych, to głównym wykonawcą zostaje amerykańska firma. Polskie firmy mogą więc liczyć głównie na rolę podwykonawcy — mówi Eugeniusz Olczak z Ministerstwa Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej.
Podobnie uważa Konrad Jaskóła, prezes Polimexu-Cekopu.
Trzeba walczyć
Wiele rodzimych przedsiębiorstw nie ma szans na zamówienia irackie, bo po prostu nie potrafi o nie walczyć.
— Zaprosiliśmy przedstawicieli polskich przedsiębiorstw, by wesprzeć ich działania w pozyskaniu zamówień irackich. Później spółki zasypały nas pytaniami o to, kiedy przyznamy im kontrakt. Długo musieliśmy tłumaczyć, że to nie my organizujemy przetargi — mówi przedstawiciel resortu gospodarki.
Okiem przedsiębiorcy
W cieniu karabinów
Dopóki sytuacja militarna w Iraku nie jest stabilna, nie ma szans na dynamiczny rozwój biznesu w tym regionie. Polimex-Cekop realizuje wprawdzie w tym państwie kontrakt, negocjuje kolejne umowy, ale po ostatnich wydarzeniach wstrzymałem wyjazd naszych przedstawicieli. Na razie powinniśmy skupić się na rozmowach, nawiązywaniu kontaktów i współpracy bezpośrednio z firmami irackimi oraz amerykańskimi. Kiedy sytuacja się ustabilizuje, być może łatwiej będzie pozyskać kontrakty.
Trzeba jednak pamiętać również o tym, że polskie budownictwo jeszcze nie odrobiło strat po latach kryzysu. To osłabia pozycję firm w pozyskiwaniu irackich zamówień.
Konrad Jaskóła
prezes Polimexu-Cekopu