Starcia między globalnymi graczami warto jednak rozpatrywać również jako szansę, zwłaszcza jeśli nie jesteśmy w nie bezpośrednio zaangażowani. Tam, gdzie skonfliktowane strony zwalniają miejsce na rynku pojawia się okazja dla polskich przedsiębiorców. Wielkie znaczenie ma w tym aspekcie dyplomacja gospodarcza, instytucje takie jak chociażby International Desk prowadzony przez Agencję Rozwoju Przemysłu S.A.

Podstawą dla tego umiarkowanego optymizmu jest silne zakorzenienie polskich przedsiębiorców w globalnych łańcuchach dostaw. Wypracowana przez lata pozycja bazuje na gwarantowanej jakości produktów eksportowanych z Polski oraz ugruntowanych kompetencjach polskich pracowników. Nasz kraj nadal dysponuje relatywnie tanią, a więc konkurencyjną siłą roboczą i jednocześnie poszerza zaplecze naukowo-techniczne dla kadr wykwalifikowanych specjalistów.
Ważną rolę stabilizacyjną dla polskiej gospodarki odgrywa przynależność do Unii Europejskiej. Rozpoznawalna jurysdykcja i system finansowy gwarantują zaufanie partnerów biznesowych. Również lokalizacja geograficzna sprzyja Polsce. Na przecięciu licznych szlaków handlowych kluczową rolę odgrywają połączenia transportowe — sieć kolejowa, fracht morski i ciągle dominujący w UE transport samochodowy. Nowe perspektywy otwiera również rosnący w siłę transport lotniczy, któremu impuls rozwojowy może dać planowana budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Handel nie znosi regulacji — historyczne eksperymenty z protekcjonizmem w ogólnym rozrachunku prowadziły do zahamowania rozwoju i strat dla każdej ze stron konfliktu. Współczesne wojny handlowe też należy rozpatrywać tylko jako okres przejściowy. Ogromne koszty, inflacja czy niestabilność rynku walutowego, którą generują, każą mieć nadzieję, że czas ich trwania będzie krótki. Polscy przedsiębiorcy mają więc podstawy, by nie obawiać się o przyszłość.