Niedawno stawiałem w komentarzu pytanie, po co istnieją tak nieefektywne byty polityczne, jak na przykład Grupa Wyszehradzka — która od czasu wstąpienia jej udziałowców (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) do Unii Europejskiej nie wyprodukowała żadnej inicjatywy zauważalnej na unijnym forum. Jednocześnie nieśmiało wyrażałem nadzieję, że może coś drgnie w roku 2011, gdy przewodnictwo UE kolejno po sobie sprawowac będą Węgry i Polska. I oto nadszedł pierwszy sygnał.
Wreszcie słychać głos Wyszehradu