Nic dziwnego. Świat się trzęsie z powodów politycznych, a nie gospodarczych. Dlatego Tusk najważniejsze części exposé poświęcił fundamentom. Powiedział: „Dla rządu rzeczą kluczową jest ustalenie tych fundamentów, które można uznać za wspólne” oraz: „nie ma nic ważniejszego dla nowoczesnego narodu jak zestaw praw i obowiązków uznawanych przez wszystkich”, a także: „Polska odzyska pozycję lidera Unii Europejskiej, będzie budowała swoją siłę i pozycję, na jaką zasługuję, przez współpracę i przez szanowanie szerszej wspólnoty europejskiej”.
Mimo różnych sporów Donald Tusk zdaje sobie zapewne sprawę, że gospodarka jest mocna. Bezrobocie jest niskie, inflacja spada (w exposé ani razu nie padło słowo inflacja), nastroje konsumentów się poprawiają, inwestycje firm przyspieszają, prognozy makroekonomiczne na przyszły rok są dobre. Największe obawy obywateli dotyczą czego innego.
Dlatego pierwszym tematem społeczno-ekonomicznym była migracja. Nowy premier ostrzegł, że „niekontrolowana wędrówka ludów, wywołana wojną, głodem i zmianami klimatycznymi” jest wielkim zagrożeniem. Polska i cała Unia Europejska muszą zatrzymać falę migracji, bo inaczej wspólnota międzynarodowa zacznie się rozpadać, ale jednocześnie muszą zrobić to w sposób humanitarny. „Chcę żeby Polska wzięła współodpowiedzialność za ochronę europejskich granic i ochronę europejskiego terytorium. Można ochronić Polską granicę i jednocześnie być ludzkim” – stwierdził premier. Podejrzewam, że w szerszym kontekście dojdzie tutaj do sporu ze środowiskami przedsiębiorców. Biznes bowiem naciska na duży import siły roboczej. Rząd natomiast prawdopodobnie będzie chciał ostrożniej zarządzać migracją.
Rolę języczka u wagi w wyborach odegrali mali przedsiębiorcy. To oni są jednym z filarów elektoratu Trzeciej Drogi, a szczególnie Polski 2050 Szymona Hołowni, która jest drugą siłą polityczną w koalicji. Premier zapowiedział więc wprowadzenie kilku zmian o małym znaczeniu z makroekonomicznego punktu widzenia, ale dużym wpływie na nastroje małego biznesu: kasowy PIT oraz możliwość urlopu od składek na ubezpieczenia społeczne. Nie przypadkowo Tusk mówił też, że zmiany te mają nie tyle charakter ekonomiczny, ile dotyczą sfery godności - mają przywrócić przekonanie małych przedsiębiorców, że państwo ceni tę grupę i chce dbać o jej interesy.
Nie mogło zabraknąć w exposé zapowiedzi podwyżki płac w budżetówce. Był to jeden z centralnych punktów programu Koalicji Obywatelskiej, a jednocześnie jeden ze słabych punktów wszystkich poprzednich rządów. I tak wynagrodzenia w całym sektorze budżetowym mają od stycznia wzrosnąć o 20 proc., a wśród nauczycieli o 30 proc. Tym samym sfera budżetowa ma nadrobić zaległości wobec sektora prywatnego, co może być pierwszym krokiem do odbudowy usług publicznych w Polsce. Szerzej o edukacji i ochronie zdrowia premier nie mówił, pomijając wzmianki przy okazji przedstawiania ministrów. Świadczy to, że na razie rząd nie ma wielkiego planu reform. „Nie ruszymy bez wyczyszczenia stajni Augiasza” – powiedział Donald Tusk, akcentując, że na duże decyzje musimy poczekać.
Jednocześnie premier zapewnił, że wszystkie świadczenia wprowadzone przez poprzedni rząd zostaną utrzymane. Ba, nawet zostaną wprowadzone nowe. Chodzi o program Aktywna mama, w ramach którego matki wracające na rynek pracy po urodzeniu dziecka otrzymają transfer w wysokości 1500 zł miesięcznie. Tym samym nowy rząd będzie chciał przesunąć ciężar świadczeń na większe powiązanie ich z aktywnością zawodową i prawdopodobnie stopniowe ograniczenia transferów bezwarunkowych w przyszłości. Premier nie powiedział tego wprost, ale słowa: „będziemy dawali ludziom pomoc tam, gdzie będzie potrzebna”, sugerują, że docelowo chciałby ograniczyć rolę świadczeń bezwarunkowych. Zapewne nie będzie się to odbywało poprzez cięcie transferów, ale prawdopodobnie większą waloryzację jednych, a mniejszą innych. Choć to wyłącznie moja interpretacja.
Największym wyzwaniem dla nowego rządu będzie utrzymanie stabilności finansów publicznych po realizacji wszystkich obietnic. Temu punktowi Donald Tusk poświęcił dłuższą chwilę wystąpienia. Zapewnił: „Polska stanie się modelowym krajem Unii Europejskiej, łączącym politykę dobrobytu obywateli i stabilność fiskalną państwa”. Stabilizacji finansów ma służyć zapowiedziane powołanie tzw. rady fiskalnej, złożonej z niezależnych ekspertów, która będzie tworzyła długookresowe prognozy fiskalne i opiniowała projekty wydatkowe. Jest to zmiana wprowadzana powoli na poziomie całej UE, Polska wyprzedza więc regulacje europejskie w tym zakresie. Trzeba jednak podkreślić, że tego typu zmiana będzie miała ograniczony wpływ na kierunki polityki fiskalnej, jest to raczej listek figowy. Fundamentalnego wyzwania, jak sfinansować rosnące zobowiązania wydatkowe, nie mogą rozstrzygnąć apolityczni eksperci. To jest decyzja czysto polityczna.
Jednocześnie premier zapowiedział, że rząd nie będzie dokonywał żadnych oszczędności kosztem polskich rodzin. To nie tylko hasło, ale też ważna deklaracja antypodatkowa. Pospinać rosnące wydatki i antypodatkowy entuzjazm będzie trudno - i to będzie największa zagwozdka ekonomiczna dla nowego rządu.