Na wyścigach konnych to mniej więcej moment wypuszczenia z maszyny startowej rumaków, które już od dawna przebierały nogami. Od środy wreszcie wystartowała urzędowo kampania wyborcza, chociaż jeszcze przez pewien czas kandydaci na kandydatów będą mogli wydawać pieniądze absolutnie nierejestrowane, a także np. wykorzystywać skrycie samochody służbowe w celu podróżowania na spotkania faktycznie wyborcze – dotyczy to oczywiście tylko zajmujących stanowiska dające takie możliwości. Nielimitowana prekampania danego kandydata kończy się dopiero z dniem zarejestrowania przez Państwową Komisję Wyborczą (PKW) jego komitetu.
Postanowienie marszałka oczywiście obejmuje tylko podstawową datę głosowania, czyli niedzielę, 18 maja. Rozstrzygająca druga tura wyborów prezydenckich w niedzielę, 1 czerwca, prawnie na razie w ogóle nie istnieje, objawi się formalnie dopiero we wtorek, 20 maja, po urzędowym ogłoszeniu przez PKW wyników pierwszej. Taka jest procedura, ale z drugiej strony absurdalne jest mówienie o stuprocentowo pewnym dogrywkowym głosowaniu jedynie ostrożnościowo „jeśli dojdzie do drugiej tury”. Oczywistą oczywistością jest awans do tej finalnej rozgrywki Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego (podaję w kolejności alfabetycznej, bo tak kandydaci zostaną umieszczeni na kartach do głosowania w obu turach). Wie o tym całe społeczeństwo, chociaż nie przyjmują tej gorzkiej dla nich prawdy kandydaci, którzy w pierwszym głosowaniu zajmą kolejne miejsca i odpadną – Sławomir Mentzen, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat oraz cała kandydacka drobnica czy wręcz plankton. Notabene warto przypomnieć, że w całych dziejach III Rzeczypospolitej tylko raz w 2000 r. Aleksander Kwaśniewski zdobył drugą prezydencką kadencję od razu w pierwszej turze, ale udało mu się przeskoczyć próg 50 proc. głosów ważnych wyłącznie dlatego, że Unia Wolności wtedy zrezygnowała z wystawienia własnego kandydata. Była to decyzja fatalna i niepojęta, od niej zaczął się bardzo szybki upadek tej partii, do 2000 r. współrządzącej.
Na starcie formalnej kampanii koniecznie trzeba przypomnieć ważną okoliczność. Kandydatów na prezydenta RP mogą zgłaszać wyłącznie tzw. komitety wyborcze wyborców, czyli KWW, natomiast wykluczone jest zgłaszanie bezpośrednio przez partyjne komitety wyborcze, czyli KW. PKW rejestruje kandydatów alfabetycznie pod nazwiskami, podobnie są oni umieszczani na kartach, natomiast dobrowolnie mogą dodać również członkostwo w partii politycznej. W związku z tym zarówno 18 maja, jak też potem 1 czerwca wystartują wyłącznie kandydaci obywatelscy, przy czym niektórzy według uznania dodadzą informację o swojej partyjności. Kodeksowy paradoks polega jednak na tym, że partie mogą transferować pieniądze ze swoich zasobów na konta popieranych kandydatów, niezależnie od tego czy przy ich nazwiskach zasilająca partia zostanie w ogóle odnotowana.
Przytaczam to kodeksowe abecadło dla przypomnienia tegorocznych realiów. Status prawny i finansowy np. dwóch wspomnianych już głównych kandydatów, Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego, będzie identyczny. Jedyną różnicą stanie się dopisek KO przy nazwisku Rafała Trzaskowskiego, natomiast popieranie przez PiS kandydatury Karola Nawrockiego zostanie na karcie do głosowania czysto taktycznie i wizerunkowo pominięte.