Wszyscy mają uwagi do OZE

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-12-13 00:00

Branża czeka na uaktualnioną wersję ustawy. Liczy, że znajdzie w niej swoje propozycje

Czwarty z kolei projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii jest już po konsultacjach społecznych i… no właśnie. Branża liczy na szybkie poprawki i ogłoszenie uaktualnionej wersji. Ale są też obawy, że rząd nie upora się z projektem nawet do końca kadencji.

Wicepremier Janusz Piechociński, fot. Marek Wiśniewski
Wicepremier Janusz Piechociński, fot. Marek Wiśniewski
None
None

— Miałoby to bardzo zły wpływ na branżę, która bez ustawy nie dotrwa bez uszczerbku do 2015 r. — alarmuje Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Jednak Andrzej Czerwiński, szef sejmowej podkomisji ds. energetyki, uspokaja rynek. — Jest klimat i wola, nie tylko w rządzie, żeby szybko tę ustawę przyjąć. Najpóźniej w styczniu projekt powinien trafić do laski marszałkowskiej — mówi Andrzej Czerwiński.

Współspalanie przeszkadza

Prędkość działań, której branża tak potrzebuje, to jedno. Treść przepisów — to drugie. Konsultacje pokazały, że poszczególne sektory branży odnawialnej mają inną wizję systemu wsparcia niż projektujący je resort gospodarki. Zwłaszcza w obszarze aukcji, czyli nowego systemu wsparcia. System zakłada, że projekty OZE będą w aukcjach rywalizować o państwowe wsparcie, a za kryterium w licytacji posłuży koszt wyprodukowania energii elektrycznej. Im niższy, tym lepiej. Sektor wiatrowy, najlepiej rozwinięty spośród wszystkich technologii OZE, krytykuje m.in. zamiar wspierania za pomocą aukcji tzw. spalania wielopaliwowego dedykowanego, czyli w uproszczeniu: spalania biomasy w specjalnie do tego zaprojektowanych lub dostosowanych instalacjach.

— Ta kategoria nie ma racji bytu, bo to technologia uzupełniająca zwykłe współspalanie, odbywające się w kotłach węglowych, a które rząd chce ograniczać. Do tego burzy konstrukcję systemu, bo ze względu na znacząco niższe koszty i stabilność produkcji energii będzie jej łatwo wygrywać aukcje — zauważa Wojciech Cetnarski. Andrzej Czerwiński widzi w tym jednak zdrowy rozsądek.

— Generalnie zmniejszamy wsparcie dla współspalania, ale spalanie dedykowane pozostanie. To zdroworozsądkowe podejście,bo to przecież najtańsza technologia — uważa Andrzej Czerwiński. W maju z postulatem ograniczenia wsparcia dla technologii współspalania wystąpili też uczestnicy specjalnej debaty poświęconej OZE, organizowanej przez „Puls Biznesu” i organizację Green Cross. Projekt ustawy spełnia ich oczekiwania tylko częściowo.

Lista uwag

Uwag branży jest jednak o wiele więcej. PSEW domaga się jeszcze m.in.: doprecyzowania okresów przejściowych, indeksacji opłaty zastępczej, niższego poziomu obligo giełdowego, częstszych aukcji, a także zwiększenia przejrzystości rynku świadectw pochodzenia. Z tym ostatnim postulatem występowali też wiosną paneliści biorący udział w naszej debacie. Poza tym postulowali jednorazowe i jednoroczne podniesienie poziomu obowiązkowego udziału zielonej energii w dostawach oraz zupełne zmodyfikowanie opłaty zastępczej, by nie mogła stanowić kosztu. Na razie te postulaty muszą poczekać. Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej, reprezentująca wszystkie technologie OZE, protestuje natomiast głównie przeciwko przepisom uderzającym w prawa nabyte, bo pogarszają one warunki funkcjonowania projektów będących w fazie realizacji. Czyli m.in. przeciwko ograniczeniu do 15 lat zasady gwarancji odbioru i zakupu energii wytworzonej z OZE, a także nałożeniu obowiązku sprzedaży energii tylko do sprzedawcy zobowiązanego.

A inwestycji mniej

Na razie przyszłość branży OZE wygląda niepewnie. A to przekłada się na coraz mniejszą liczbę inwestycji w nowe moce, widoczną już teraz. Do końca września przyrosło w Polsce bowiem tylko 761 MW nowych zielonych mocy, wobec 1334 MW przyrostu w całym 2012 r.

Zmiany to pieniądze

Dla inwestorów największą zmianą wynikającą z nowej ustawy o odnawialnych źródłach energii będzie system aukcyjny, zakładający, że poszczególne projekty będą ze sobą konkurować o wsparcie kosztem wytworzonej energii. Dziś zaś za wyprodukowaną zieloną energię przyznaje się certyfikaty, które potem inwestorzy sprzedają firmom dystrybucyjnym lub na giełdzie, uzyskując w ten sposób lwią część przychodów. Tymczasem dla państwowego budżetu największą zmianą będzie niższy koszt wsparcia zielonego sektora. Łączne koszty obecnego systemu wsparcia, w ujęciu narastającym do 2020 r., szacuje się na od 35,08 mld zł do 50,4 mld zł. Koszty nowego to tylko 24,26 mld zł.