Co powinna zapewnić szkoła? Najlepszą wiedzę czy umiejętność poruszania się na rynku pracy? Odpowiedź równa się wybór...
To, że od kilku lat sytuacja na rynku pracy nie wygląda dobrze — nie jest tajemnicą. Szanse absolwenta na znalezienie dobrej posady zależą od kierunku studiów, jaki wybrał, i jakości wykształcenia. I chociaż w rankingach szkół wyższych prym wiodą, niezmiennie od lat, uczelnie państwowe, rektorzy szkół niepublicznych nie obawiają się, że po zakończeniu nauki studenci będą mieli problemy ze znalezieniem pracy.
Podpowiedź: ranking
— Pozycja uczelni w rankingu zmienia się zależnie od tego, jakie czynniki były brane pod uwagę w badaniach. Jeśli porównujemy, jaki procent absolwentów po ukończeniu studiów znajduje zatrudnienie, to nasza szkoła jest na pierwszym miejscu. Potwierdziły to ubiegłoroczne badania opublikowane w „Newsweeku” —mówi dr Jerzy Paweł Nowacki, rektor Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych (PJWSTK).
Co gwarantuje sukces? I uczelni, i jej absolwentom?
— Staramy się, żeby uczelnia reagowała na potrzeby rynku, a nawet je wyprzedzała. Przykład? W ciągu najbliższych lat w Unii Europejskiej znajdzie zatrudnienie 200 tys. informatyków, więc nasi absolwenci nie zasilą szeregów bezrobotnych. Tworzymy też nowe kierunki — projektowanie sieci urządzeń mobilnych i programowanie gier komputerowych, a także wspólnie z Akademią Sztuk Pięknych przygotowujemy się do otwarcia Wydziału Sztu- ki Nowych Mediów. Specjaliści tych dziedzin będą poszukiwani na rynku — przekonuje rektor PJWSTK.
Teoria czy praktyka
Ważne jest też, aby absolwent od razu po studiach był gotowy do podjęcia pracy.
— Absolwenci naszej szkoły mają przewagę nad tymi, którzy kończyli uczelnie państwowe, jeśli chodzi o praktyczną wiedzę z informatyki. Oczywiście, zupełnie odwrotnie jest z wiedzą teoretyczną —uważa Rafał Hryniow, który zdecydował się na pracę asystenta w PJWSTK.
Przyznaje, że wiedza praktyczna przydała mu się do uruchomienia własnego biznesu.
— Od kilku miesięcy godzę pracę naukową z prowadzeniem spółki zajmującej się tworzeniem specyficznego oprogramowania dla firm — mówi Rafał Hryniow.
O solidnym przygotowaniu do zawodu może też mówić Karolina Fuchs, absolwentka Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego. Obecnie pracuje w firmie konsultingowej A.T. Kearney Management Consultants w Londynie.
— Mimo że marzyłam o studiach na SGH i rozpaczałam, kiedy zabrakło mi 1 punktu, żeby się tam dostać, uważam, że dobrze się stało, że trafiłam do Koźmińskiego — wspomina.
Co przesądziło o takiej opinii?
— Ta szkoła dała mi pakiet startowy do kariery! Szczególnie ważna była dla mnie możliwość wyjazdów zagranicznych, które są tu gwarantowane. Podczas studiów byłam dwukrotnie na praktyce w Niemczech i raz w Norwegii. Na stypendium do Norwegii zdecydowałam się wyjechać, bo nie było chętnych — to było takie „last minute”. Wielu moim znajomym z SGH, którzy marzyli o praktykach za granicą, nie udało się przejść kilkustopniowej rekrutacji, która tam obowiązuje i nie byli nigdzie. Uważam więc, że warto było płacić za naukę... chociaż było to dla mnie bolesne w tamtym okresie. A jednak ta szkoła była dobrą inwestycją. Koszt 5 lat studiów zwrócił się w 2-3 pensjach — zapewnia Karolina Fuchs.
Propozycja do odrzucenia?
Absolwenci uczelni, w których odbywanie praktyk podczas studiów jest wymogiem, mają ułatwiony start zawodowy. Po zakończeniu praktyk mogą liczyć na przedłużenie współpracy albo przy staraniu się o inną pracę — wykazać doświadczeniem zawodowym.
— Dzięki informacji, którą uzyskałam na zajęciach specjalizacyjnych, aplikowałam do sekcji rekrutacji Polskiej Telefonii Cyfrowej. Zostałam przyjęta, a po praktykach zaproponowano mi stałe zatrudnienie. Pracuję już 1,5 ro-ku i nie zamierzam szukać niczego innego — mówi Paulina Rychtel, absolwentka Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego.
Propozycję pracy, jeszcze w trakcie studiów, dostał także Artur Kornatowski z PJWSTK.
— Nie oczekiwałem od uczelni prowadzenia za rączkę w sprawach zawodowych... Jednak już po pierwszych trzech semestrach studiów dostałem świetną propozycję pracy — w firmie zajmującej się tworzeniem tzw. bazy podpisów oprogramowania i sprzętu — opowiada.
Studiował wówczas, oprócz informatyki na PJWSTK, fizykę na Uniwersytecie Warszawskim.
— Żeby podjąć pracę zdecydowałem się na studia zaoczne w PJWSTK. Z drugiego kierunku zrezygnowałem. Decyzji nie żałuję! Uważam mój wybór za strzał w dziesiątkę. Po 2-letniej pracy przez internet w firmie Eracent Inc. z New Jersey, założyliśmy spółkę Eracent w Polsce. Mam w niej udziały, jestem jedynym Polakiem w zarządzie — pełnię funkcję dyrektora. W czasie mojej pracy sam zatrudniłem już 80 osób, większość z mojej macierzystej uczelni. Oczywiście przeszli normalny proces rekrutacji! A to świadczy o dobrym poziomie szkoły — podkreśla Artur Kornatowski.
Niezdecydowani
Studenci szkół państwowych są bardziej sceptyczni jeśli chodzi o ocenę programu studiów z punktu widzenia przyszłej pracy zawodowej.
— Jestem na ostatnim roku i przez ostatnie 2 lata nie nauczyłem się niczego, co pozwoliłoby mi odnaleźć się na rynku pracy. Program jest archaiczny, wykładowcy załatwiają ćwiczenia projektami, które robimy sami i... jest to jedyna forma kształcenia — żali się student informatyki na UW, który nie chce ujawnić swojego nazwiska.
Zdaniem Marty Piaseckiej, szefowej biura karier Uniwersytetu Warszawskiego, niezadowoleni są jednak przede wszystkim ci, którzy podejmują studia, a nie są przekonani, czy wybrali właściwy kierunek.
— Często zdarza się, że nasi absolwenci podejmują pracę nie do końca zgodną ze swoim wykształceniem. O znalezieniu zatrudnienia decydują posiadane przez nich inne umiejętności: dobra znajomość języków czy też jakaś pasja, którą „przekuwają” na karierę zawodową — twierdzi Marta Piasecka.
Podaje przykład Grażyny Bukowskiej, która przez wiele lat pracowała w telewizji, mimo że jest absolwentką biologii na UW.
— Obrała drogę kariery przez media, obecnie pracuje jako PR. To zresztą nie jedyny przykład. Ostatnio nasz student z Wydziału Stosunków Międzynarodowych znalazł pracę w komórce do spraw funduszy unijnych. Pomogła mu znajomość struktur samorządowych, praktyka w placówce dyplomatycznej oraz doświadczenie w przygotowaniu kilku projektów w swojej organizacji studenckiej, a także znajomość języka angielskiego i niemieckiego. O sukcesie można też mówić w przypadku absolwenta pedagogiki, który trafił do działu HR renomowanego banku i za swoją pracę otrzymuje przyzwoite pieniądze. Wielu studentów przed podjęciem pracy zawodowej decyduje się pogłębić swoje wykształcenie poprzez wybór drugiego kierunku studiów, studia podyplomowe czy MBA. Ambitnym studentom na każdym wydziale proponujemy indywidualny tok studiowania — zapewnia Marta Piasecka.
To, co ważne
Studenci uczelni państwowych cenią sobie ich długoletnią tradycję i dobrze wyszkoloną kadrę.
— Na Szkołę Główną Handlową zdecydowałam się przede wszystkim ze względu na moje zainteresowania. Nie ukrywam, że wpływ miał też prestiż uczelni i renoma nauczycieli. Ważna również była dla mnie możliwość stworzenia własnej ścieżki uczenia się — to, jaki realizuję przedmiot i kiedy. I najważniejsze — wysoki poziom nauczania języków obcych i brak czesnego. W tej chwili jestem na V roku i mam absolutorium z zarządzania i marketingu, finansów i bankowości, ukończyłam również studium pedagogiczne, a od trzech miesięcy jestem zatrudniona w prywatnej firmie Canpol — wylicza Anna Sokołowska.
Jest przekonana, że dokonała słusznego wyboru, decydując się na SGH.
— Wybrałabym ją ponownie! Za naukę warto płacić tylko wtedy, gdy szkoła jest dobra i nie ma jej odpowiednika wśród szkół państwowych. A osiągnięcie w życiu sukcesu nie zależy tak naprawdę tylko od wyboru szkoły. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, czego się chce... — podkreśla.