
Wczoraj wieczorem negatywnym akcentem na rynku ropy naftowej okazały się dane Amerykańskiego Instytutu Paliw (American Petroleum Institute, API) dotyczące zmiany zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych. API oszacował bowiem, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły o 1,32 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano ich zniżki o około 2 mln baryłek (według różnych źródeł: 1,9-2,3 mln baryłek).
Pozostałe dane API także nie zachwyciły. Instytucja ta oszacowała, że zapasy destylatów wzrosły w poprzednim tygodniu o 1,61 mln baryłek, a jednocześnie zapasy benzyny spadły o 1,04 mln baryłek (jednak tu oczekiwano spadku o ponad 2 mln baryłek).

Wielkość popytu na ropę naftową w Stanach Zjednoczonych, która przekłada się m.in. na poziom zapasów, jest kluczowym czynnikiem cenotwórczym na rynku ropy w bieżącym roku. Z tej przyczyny dziś inwestorzy będą wypatrywać dwóch ważnych komunikatów.
Pierwszym z nich będą dane Departamentu Energii dotyczące zapasów ropy naftowej w USA, których publikacja jest zaplanowana na godzinę 16:30. Departament bazuje na większej ilości danych niż API, co sprawia, że jego wyliczenia są traktowane jako ostateczne, zaś szacunki API zazwyczaj są pewnym prognostykiem danych departamentu.
Z kolei drugim ważnym komunikatem będzie decyzja Fed ws. stóp procentowych w USA, która zapadnie o godzinie 20:00, oraz informacje przekazane na konferencji prasowej, która odbędzie się tuż po decyzji. Im bardziej jastrzębi Fed, tym gorsze są perspektywy dla popytu na ropę naftową – natomiast sygnał wycofywania się Fed z jastrzębiej polityki monetarnej mógłby być dla notowań ropy impulsem do dalszych wzrostów.
