W ludowych mądrościach tytułowe zwierzątko nie jest symbolem wysokiego IQ, natomiast wyprowadzenie kozy z ciasnoty wywołuje naturalną ulgę domowników po powrocie do normalności. W Unii Europejskiej właśnie taką bezmyślnie wprowadzoną kozą stała się groźba zawetowania przez rządy Polski i Węgier wieloletnich ram finansowych (WRF) 2021-27 wraz z funduszem odbudowy Next Generation European Union (NGEU). Obradujący w Brukseli szczyt Rady Europejskiej (RE) postanowił wyprowadzić intruza, który nie podgryzał dawno uzgodnionych pieniędzy (ich suma przekracza 1,8 bln EUR), lecz meczał z powodów wyłącznie ideologicznych.
Kompromis szczytu obwieszczony został w czwartek zaskakująco szybko. W momencie wysyłania tego tekstu nie wiedziałem jeszcze, na jakich dokładnie warunkach. Dzieje wspólnoty dowodzą, że zbiórka prezydentów/premierów bezwzględnie musi zakończyć się… sukcesem każdego z nich w propagandowym przekazie na użytek krajowy. Czasami miewa to wydźwięk żałosny, jak zdarzyło się premier Beacie Szydło po rekordowej klęsce 1:27, poniesionej przez rząd PiS w 2017 r. w sprawie reelekcji Donalda Tuska. Dlatego po zakończeniu obecnego szczytu RE trzeba będzie odcedzić z wody pełne samochwalby oświadczenia jego uczestników na konferencjach . Nauczką niech będzie sytuacja po kompromisie z 21 lipca, gdy na podstawie tego samego zapisu konkluzji premier Mateusz Morawiecki triumfalnie ogłosił polskiej opinii „Nie ma uzależnienia środków europejskich od praworządności”, natomiast przewodniczący Charles Michel w podobnym tonie przekazał opinii unijnej „Po raz pierwszy poszanowanie praworządności jest jednym z decydujących kryteriów wydatków budżetowych”.