Problem ze stawką podatku od towarów i usług (VAT) w budownictwie zaczął się w październiku 1999 r., kiedy rząd zaproponował w negocjacjach z Unią podstawową stawkę VAT-u wysokości 22 proc. Stawka taka miałaby obowiązywać w Polsce po integracji. Wprowadzenie podatku nastąpiłoby w chwili, gdy budownictwo stoi w obliczu kryzysu, obniża się wielkość produkcji budowlano-montażowej i wydawanych jest coraz mniej pozwoleń na budowę. Wiem, że po przystąpieniu do struktur europejskich branża musi zostać obciążona podatkiem VAT, ale nie widzę powodu, aby wynosił on aż 22 proc. Pozostawienie go na obecnym poziomie może być spełnieniem wymogów Unii, a jednocześnie nie spowoduje załamania branży.
Opracowany został projekt uchwały skierowanej pod obrady Sejmu, apelujący do rządu o zmianę stanowiska negocjacyjnego w zakresie stawki od towarów i usług w budownictwie. Niestety, jednocześnie z podjęciem uchwały przez Sejm rząd zamknął w negocjacjach z Unią rozdział „podatki”.
Broniąc swego stanowiska rząd argumentował, że istnieje konieczność przyspieszenia negocjacji z Unią, a zamknięcie rozdziału „podatki” może pozwolić na rozpoczęcie negocjacji kolejnego rozdziału „budżet i finanse publiczne”. Docelowo postępowanie takie pozwoli zamknąć negocjacje do końca 2002 r. Rząd obiecuje, że po przeprowadzeniu analiz oraz przygotowaniu odpowiedniego umotywowania, doprowadzi do otwarcia zamkniętego już rozdziału, w celu przeprowadzenia ponownych negocjacji w tym zakresie. Jednocześnie obiecuje, że przygotuje interpretację odpowiedniego zapisu Dyrektywy nr 6 UE, która dopuszcza zastosowanie obniżonej stawki podatku VAT dla budownictwa społecznego. Patrząc na przykład niektórych państw członkowskich można mieć nadzieję, że terminem „budownictwo społeczne” uda się objąć całe budownictwo wielorodzinne, bez względu na wielkość poszczególnych lokali. Taka interpretacja pozwoliłaby na zachowanie obecnej wysokości podatku nie tylko dla budownictwa komunalnego, ale także dla spółdzielczego czy TBS-ów.
Największe niebezpieczeństwo w przypadku wprowadzenia 22-proc. podatku widzę przede wszystkim w spadku poziomu inwestowania przez gminy. Dla samorządów, które nie odliczają VAT-u, oznaczać to będzie tylko jedno — zmniejszenie nakładów inwestycyjnych o 22 proc. Brak możliwości znalezienia w skromnych budżetach gmin dodatkowych środków może doprowadzić do wstrzymania np. rozwoju infrastruktury. Samorządy stały się największymi inwestorami dla budownictwa, taki scenariusz oznacza stratę tej cennej grupy. Kolejne zagrożenie to spadek zainteresowania klientów indywidualnych. Widać to w obniżającym się obecnie poziomie sprzedaży. W Polsce brakuje od 1,5 do 2 mln mieszkań, kolejny 1 mln mieszkań wymaga remontów. Tymczasem deweloperzy nie mogą sprzedać tego, co już wybudowali. Ponadto wzrost podatku jest zagrożeniem dla projektu rządowego, budowy autostrad oraz 140 tys. mieszkań rocznie. Tak wysoki podatek stanie się hamulcem gospodarki.
Aby jednak nie prezentować głównie pesymistycznych prognoz na przyszłość, warto dodać, że branża wiąże duże nadzieje z wprowadzeniem nowego kredytu hipotecznego i tzw. ulgi odsetkowej. Jest szansa na wprowadzenie pakietu, w skład którego wchodziłby długoterminowy kredyt o stałym oprocentowaniu, około 8 proc., oraz odliczanie odsetek tego kredytu od podatku dochodowego. W takiej sytuacji koszt kredytu hipotecznego udałoby się uzyskać na poziomie 5 proc. rocznie. W skrócie mechanizm stałego procentu wyglądałby tak: Bank Gospodarstwa Krajowego na podstawie umów z bankami komercyjnymi dopłacałby różnicę do kredytu komercyjnego, a kiedy stopy procentowe spadną poniżej 8 proc., banki komercyjne będą zwracać BGK różnicę.
*poseł SLD, członek sejmowej komisji infrastruktury