Yazaki Automotive Product Poland (YAPP) to jedna z firm, które w ostatnich miesiącach postanowiły rozstać się z dużą częścią załogi. Chodzi o 509 osób, czyli ponad 40 proc. zatrudnionych w fabryce wiązek elektrycznych w Mikołowie. Związkowcy zgodzili się na zwolnienia — w lipcu podpisali porozumienie, zmieniające także system wynagrodzeń.
— Zakład się unowocześnił i zautomatyzował linię produkcyjną, ponieważ chcemy się rozwijać i podejmować kolejne zlecenia — zapewnia Maria Buszman, przedstawicielka Yazaki Polska ds. komunikacji.
Katarzyna Grabowska, przewodnicząca „Solidarności” w śląskich zakładach YAPP, twierdzi jednak, że plany redukcji były dla pracowników zaskoczeniem.
— Jeszcze w czerwcu byliśmy informowani, że koncern Yazaki chce zwolnić w Europie 4,95 tys. pracowników, jednak miało to nie dotyczyć Polski. Trzy tygodnie później okazało się, że i u nas będą zwolnienia — tłumaczy Katarzyna Grabowska.
Cięcia zarząd uzasadnił pogarszającą się sytuacją w branży motoryzacyjnej, a w szczególności znacznym spadkiem zamówień na wiązki do produkowanego w Tychach fiata 500. W tej sytuacji polska fabryka Yazaki musiała zrezygnować ze współpracy z włoskim koncernem. Wyniki finansowe wskazują, że jeszcze przed pandemią wymagała restrukturyzacji. W roku obrotowym zakończonym 31 marca 2019 r. (to najnowsze dostępne dane) jej przychody skurczyły się o 13,5 proc. i wyniosły 249,1 mln zł. Strata netto wyniosła prawie 1 mln zł, a rok wcześniej — 22,2 mln zł. Maria Buszman informuje, że „proces zwolnień nie był prosty, ale przebiegł bardzo spokojnie i właściwie się zakończył” — do tej pory zredukowano zatrudnienie o 428 osób.
— Faktycznie, z pracy odeszło już prawie 450 zatrudnionychprzy produkcji i jej bezpośrednim zapleczu, czyli na przykład w magazynach. W ostatniej kolejności zwalniani mają być pracownicy biurowi m.in. z działu kadr czy IT — potwierdza Katarzyna Grabowska.
Spokój nie trwał jednak długo — związkowców zaniepokoiły oczekiwania zarządu wobec okrojonej załogi. Zaniepokoiły na tyle mocno, że zdecydowali się poskarżyć na samej górze — napisali do japońskich władz koncernu, z pominięciem szczebla europejskiego.
— Czekamy na odpowiedź. Już widać, że mamy braki załogi. Pracownicy drugiej zmiany dostają propozycje, aby zamiast do godziny 22 pracowali aż do 2 w nocy. Najwyraźniej zamówień jest więcej, niż było wcześniej — mówi szefowa zakładowej „S”, zaznaczając, że na razie nie ma chętnych do pracy przez 12 godzin.
Czy zarząd polskich zakładów rzeczywiście przeszarżował z oszczędnościami? Maria Buszman zapewnia, że produkcja nie została zwiększona, a zamówienia są zgodne z planem i przewidywaniami kierownictwa. Potwierdza, natomiast, że pracowników poproszono o dłuższe, płatne, pozostanie w pracy, ponieważ „potrzeba więcej czasu, aby dostarczyć klientowi produkty najwyżej jakości”. Przedstawicielka koncernu wyjaśnia, że fabryka wytwarza obecnie m.in. wiązki do nowych modeli samochodów, a przy ich produkcji pracują także osoby przeniesione z zamkniętych już linii, potrzebujące czasu na wdrożenie. Z informacji na stronie internetowej firmy wynika, że drugim klientem mikołowskiej fabryki jest Maserati.
Globalne wiązki
Fabryka w Mikołowie powstała w 2002 r. jako zakład Cablelettra Poland. W 2011 r. w związku z zakupem Cablelettry przez Yazaki Group zmieniła nazwę na Yazaki Automotive Products Poland. Japoński koncern zatrudnia ponad 240 tys. osób w 45 krajach i jest jednym z największych producentów wiązek elektrycznych dla przemysłu motoryzacyjnego.