ZA Chorzów wciąż czekają

Krzysztof Kluska
opublikowano: 2000-08-03 00:00

ZA Chorzów wciąż czekają

Agencja Prywatyzacji po raz kolejny spróbuje sprzedać większościowy pakiet akcji Zakładów Azotowych Chorzów. Zakupem firmy interesowała się francuska spółka Pechiney, która po wizycie w zakładzie wycofała się z ewentualnego inwestowania.

Zakłady Azotowe Chorzów nie mają szczęścia w procesie prywatyzacji. Wczoraj ukazało się kolejne — według przedstawicieli firmy — trzynaste zaproszenie do rokowań w tej sprawie. Agencja Prywatyzacji wystawiła od 51 do 80 proc. akcji śląskiej firmy. Pakiet 15 proc. walorów trafi do pracowników, a 5 proc. stanowi rezerwa reprywatyzacyjna. Minimalna cena za jedną akcję to kwota 14 zł. Agencja chce sprzedać od 1,5 do 2,4 mln walorów chorzowskiej spółki.

Poprzestali na wizycie

— Nasza firma potrzebuje inwestora branżowego, który oprócz kapitału wniósłby nowe technologie. W tej chwili przydałby się nam zastrzyk kapitałowy wysokości od 8 do 10 mln zł. Umożliwiłby on modernizację wytwórni karbidu, naszego podstawowego produktu — mówi Jacek Matusiewicz, dyrektor ds. strategii w ZA Chorzów.

Spółka chciałaby uruchomić własne źródło energii, ponieważ prąd stanowi 40 proc. kosztów wytwarzania tego produktu

— Stałe podnoszenie cen energii przez Górnośląski Zakład Energetyczny może spowodować, że produkcja karbidu zupełnie przestanie być opłacalna — uważa Jacek Matusiewicz.

Ostatnim zainteresowanym kupnem chorzowskiej firmy był francuski Pechiney.

— Firma zgłosiła się, żeby zweryfikować naszą sytuację. Współpraca zakończyła się na tej wizycie — mówi dyrektor.

Odpady i chemia

Oprócz inwestycji w produkcję chemiczną, Zakłady Azotowe Chorzów chciałyby wybudować centrum utylizacji odpadów komunalnych. Koszt takiego przedsięwzięcia jest szacowany na sumę od 300 mln zł do 1 mld zł.

— Centrum utylizacji miałoby powstać częściowo za pieniądze Unii Europejskiej i funduszu pomocowego ISPA. Ażeby te środki zostały nam przyznane, w przedsięwzięciu powinny wziąć udział władze lokalne. Na razie trwają rozmowy i trudno mówić o jakichś konkretach — dodaje.