Otwarte jest tylko pytanie o rządowego partnera, ponieważ całkiem realny staje się powrót do wielkiej koalicji chadeków z socjaldemokratami. Co prawda SPD ostro krytykowała Angelę Merkel za forsowanie polityki oszczędnościowej i odrzucanie działań pobudzających koniunkturę, ale takie są prawa kampanii. Możliwa zmiana koalicjanta w Niemczech oraz pierwsze sygnały przełamywania stagnacji w Europie wzbudziły nadzieje… pogrążonych w kryzysie zadłużeniowym tzw. świnek, czyli państw z grupy PIIGS — przede wszystkim Grecji.
Wynik wyborów w Niemczech ma ogromne znaczenie dla całej Unii Europejskiej. Nie tylko dlatego, że naj- -potężniejsze państwo jest największym płatnikiem netto do wspólnego budżetu. Od dłuższego czasu UE odczuwała w kilku ważnych kwestiach paraliż decyzyjny, wynikający z taktycznego unikania zajęcia stanowiska przez panią kanclerz. Od poniedziałku teoretycznie znowu będzie można normalnie rozmawiać, na przykład o euroobligacjach. Już październikowy szczyt Rady Europejskiej powinien być mniej jałowy od ostatnich.
Z polskiego punktu widzenia polityczna stabilność za Odrą i Nysą jest okolicznością korzystną. Ze względu na poziom wymiany handlowej i w ogóle biznesowej kooperacji — koniunktura w Niemczech ma kapitalne znaczenie dla naszej gospodarki. Przedłużenie mandatu dotychczasowej władzy będzie sygnałem, że przynajmniej nie zmieni się na gorsze. Szczególnym kibicem niedzielnych wyborów i pewnego sukcesu Angeli Merkel będzie na pewno premier Donald Tusk — wyborczy hat trick w demokratycznym ustroju to coś nieporównanie większego niż trzy gole…
JACEK ZALEWSKI