Inwestorzy zaczynają się rozglądać
za przedsiębiorstwami do przejęcia
Po lekkim spowolnieniu w I półroczu 2009 r. rynek fuzji i przejęć się ożywia.
Wzrost nie jest duży, ale może być początkiem powrotu lepszej koniunktury. W I półroczu 2009 r. ogłoszono 224 transakcje fuzji i przejęć. Ich wartość spadła o 3,7 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2008 r. Wynika to nie tylko z ograniczenia finansowania przez banki, ale też z niepewnej sytuacji gospodarczej.
— Spodziewaliśmy się tego, bo wzrosła awersja do ryzyka, a banki ograniczyły dostęp do kredytów — potwierdza Grzegorz Konieczny, zastępca dyrektora departamentu finansowania strukturalnego w ING Banku.
Ożywienie nastąpiło we wrześniu. Zdaniem Wojciecha Hanna, partnera w dziale doradztwa finansowego Delo-itte, to wynik lepszej sytuacji makroekonomicznej Polski.
Sektorowe wahania
Sytuacja na rynku odbiła się na rentowności poszczególnych branż. Co nie znaczy, że we wszystkich jest gorzej. Dla niektórych, zwłaszcza energetycznej i finansowej, to nie jest spokojny okres.
— Energetyka jest tzw. sektorem defensywnym. Inwestorzy bardziej się nim interesują, kiedy słupki idą w dół. Z kolei większy ruch w branży finansowej to efekt wielu wymuszonych transakcji — komentuje Wojciech Hann.
Lekkie ożywienie odnotowano także w sektorach: budowlanym, telekomunikacyjnym i chemicznym. Na szczególną uwagę zasługuje ta ostatnia branża. Wojciech Hann podkreśla, że takiego ruchu na rynku fuzji i przejęć w sektorze chemicznym nie było od 10-15 lat.
Jest nieźle
Eksperci twierdzą, że polski rynek fuzji i przejęć wypada dobrze.
Jak mówi Grzegorz Konieczny, Polska okazała się w dużej mierze odporna na szok spowodowany kryzysem. Inwestorzy okazują coraz większe zainteresowanie poszukiwaniem spółek do przejęcia.
— To duże zaskoczenie. Często podnosiły się głosy, że kraje naszego regionu, uzależnione handlowo od kondycji rynków zachodnich, odczują kryzys przynajmniej w tym samym stopniu co one albo i bardziej. Stabilizacja na rynku następuje wcześniej, niż się spodziewano — ocenia Grzegorz Konieczny.
Rzeczywiście, mamy powody do optymizmu — wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej Polska wypadła najlepiej. Świadczy o tym prawie 28-procentowy spadek liczby transakcji na rynku fuzji i przejęć w tym regionie. Ich łączna wartość zmalała nawet o połowę.
Niektórzy uważają jednak, że na optymizm jest jeszcze zbyt wcześnie.
— Stabilizacja powinna się utrzymać w najbliższym czasie. Wciąż jednak nie wiemy, czy jesteśmy w połowie, czy po połowie kryzysu. Dużo się mówi o jego drugim etapie. Wiele zależy od tego, jak będzie przebiegał. Jeśli na rynku USA pojawi się dużo problemów, mocno to odczujemy — komentuje Wojciech Hann.
Optymistą jest za to Grzegorz Konieczny. Podkreśla, że sponsorzy decydują się na przejęcie nawet przy braku dostępu do długu bankowego. Jego zdaniem rynki finansowe powinny się dalej stabilizować.