Ceny żywności spadają, a wojna cenowa między sieciami marketów nie wygasa — w takiej sytuacji nawet najwięksi gracze w polskim handlu, tacy jak Biedronka, tną plany otwierania sklepów. Inaczej jest w Żabce, która wśród największych polskich sieci prowadzi najmniejsze pod względem powierzchni sklepy. Dziś — pod szyldem Żabki i Freshmarketu — ma ich około 4 tys., a pod wodzą nowego prezesa ma w tym roku powiększyć się o kilkanaście procent.

— Żabka ma silne fundamenty i wraz z objęciem przeze mnie stanowiska prezesa nie będziemy zmieniać jej strategii, pewne elementy poddane zostaną jedynie modyfikacji. Sieć powiększyła się w ubiegłym roku o 800 sklepów, a jej przychody wzrosły o 25 proc., do ponad 5 mld zł. W tym roku zamierzamy utrzymać podobne tempo. Planujemy powiększyć liczbę placówek o 600 sklepów, do tego mogą dojść przejęcia mniejszych sieci w dużych aglomeracjach. Jeszcze w kwietniu otworzymy nasze czwarte centrum dystrybucyjne, w Pruszczu Gdańskim — mówi Krzysztof Andrzejewski, który w ubiegłym tygodniu na fotelu prezesa spółki Żabka Polska zastąpił zarządzającego siecią od 2006 r. Jacka Roszyka.
Kurier do sklepu
Nowy prezes Żabki zapowiada, że sieć będzie „modyfikować i optymalizować” asortyment sklepów i wspólnie z producentami wprowadzać na półki nowe kategorie.
— Jedną z nich są produkty convenience, czyli np. gotowe posiłki, które można zjeść na miejscu albo szybko przygotować w domu. Będziemy rozszerzać ofertę ŻabkaCafe i FreshCafe, duży nacisk położymy też na nowe usługi, tak by wykorzystać olbrzymią skalę oddziaływania naszych sieci — mówi Krzysztof Andrzejewski.
Kilka tysięcy sklepów, zlokalizowanych głównie w największych miastach, ma też pozwolić na nawiązanie współpracy z firmami z innych branż, które chcą mieć bliżej do klienta.
— Prowadzimy rozmowy z kilkoma firmami w sprawie uruchomienia w naszych sklepach punktów odbioru i nadawania przesyłek — najbardziej zaawansowane są negocjacje z Pocztą Polską. Rozważamy też np. wejście w sprzedaż energii elektrycznej czy różnych usług przedpłaconych.
W grę raczej nie wchodzi sprzedaż w sieci produktów ubezpieczeniowych czy finansowych, wymagających dłuższej interakcji z klientem — szybkość obsługi pozostaje kluczowym elementem funkcjonowania naszych sklepów — mówi Krzysztof Andrzejewski. Prezes Żabki nie wyklucza też uruchomienia sprzedaży internetowej, choć w tym segmencie rynku na razie trudno wypracować zyski. Jak mówi, „obecnie trwają prace analityczne”.
— Naszym atutem byłaby tu, po raz kolejny, sieć placówek — zamiast tworzenia skomplikowanych z punktu widzenia rentowności modeli dostawy do domu moglibyśmy uruchomić możliwość odbioru wcześniej zamówionych produktów bezpośrednio w sklepie — mówi Krzysztof Andrzejewski.
Fundusz lubi handel
Tego, jakie są zyski sieci i dokładne przychody jej operatora (sklepy prowadzą ajenci, właścicielem szyldu jest spółka Żabka Polska) nie wiadomo. Właścicielem spółki jest fundusz Mid Europa Partners (MEP), który chce zostać w Żabce jeszcze kilka lat.
— Z zakończeniem inwestycji w Żabkę jeszcze poczekamy — nie planujemy go na 2016 r., spodziewam się raczej 2017 r. lub późniejszego terminu To, ile jeszcze zainwestujemy, zależy od planów rozwojowych i możliwości przejęcia mniejszych sieci — pieniędzy na pewno nam nie zabraknie. Szacujemy, że w momencie wyjścia funduszu z inwestycji w Polsce powinno działać około 6 tys. Żabek i Freshmarketów, a na rynku jest miejsce na kilkanaście tysięcy takich sklepów — mówi Zbigniew Rekusz, senior partner w MEP.
Według niego, najbardziej prawdopodobne scenariusze wyjścia MEP z inwestycji to przejęcie sieci przez działającego już w Polsce inwestora strategicznego lub kolejny fundusz private equity.
— Z punktu widzenia inwestora finansowego Żabka ma jeszcze duże możliwości wzrostu, zarówno jeśli chodzi o potencjał rozwoju sieci, jak i asortyment — mówi Zbigniew Rekusz.
MEP nie wyklucza, że przyłączy do Żabki kolejne mniejsze, regionalne sieci. — Jako fundusz nie wykluczamy też kolejnej inwestycji w dużą grupę handlową, którą moglibyśmy rozwinąć niezależnie od Żabki — mamy duże doświadczenie w tej branży, a teraz, przy okazji deflacji i trwającej od połowy 2013 r. wojny cenowej, widać, że nawet duzi międzynarodowi gracze przeżywają trudności i niektórzy mogą zdecydować się na wyjście z Polski. My oczywiście będziemy się przyglądać wszystkim takim okazjom do inwestycji — mówi Zbigniew Rekusz. © Ⓟ
OKIEM EKSPERTA
Usługi mogą wprowadzić chaos
AGNIESZKA GÓRNICKA
prezes Inquiry
Pod względem liczby placówek Żabka jest jedną z największych sieci w Polsce, a dzięki wielkomiejskim lokalizacjom i długim godzinom otwarcia jest naturalnym partnerem dla firm z branży kurierskiej. Odbieranie w jej placówkach przesyłek, najczęściej ze sklepów internetowych, jest więc bardzo dobrym pomysłem, choć diabeł tkwi w szczegółach. Na pewno dzięki temu można przyciągnąć więcej klientów do sklepu, pytanie tylko, czy będą chcieli kupić w Żabce coś więcej. Z innymi usługami byłabym ostrożna — wszystkie sieci eksperymentują np. z płaceniem rachunków, ale spektakularnych sukcesów (czyli wysokiej marży przy małym wysiłku) nie notuje nikt. Ponadto ryzykuje się chaosem i tym, że klient w tym wszystkim po prostu nie będzie potrafił się połapać.