„Nowa rzeczywistość po wybuchu wojny w Ukrainie jest znacznie smutniejsza niż rzeczywistość covidowa. Przed nami co najmniej rok, a może nawet trzy lata gorszej koniunktury" - powiedział w październiku w rozmowie z PB Igor Klaja, twórca, prezes i główny akcjonariusz OTCF, właściciela m.in. marki odzieżowej 4F. Smutniejszą rzeczywistość teraz widać w liczbach.
W sprawozdaniu za 2022 r. firma podaje, że co prawda mocno wzrosły jej przychody (o 31 proc., do 1,45 mld zł), ale rentowność operacyjna z rekordowych 12,1 proc. w 2021 r. skurczyła się do 4,85 proc. W ciągu ostatniej dekady niższa była tylko raz, w 2019 r.
Na poziomie netto spółka zarobiła w ubiegłym roku 36,3 mln zł wobec 106,8 mln zł rok wcześniej. Informuje, że pośrednio i bezpośrednio przekazała do polskiego budżetu (z tytułu CIT, VAT, PIT i różnych składek) 260 mln zł.
- W ubiegłym roku znacznie zwiększyliśmy przychody, ale rentowność była pod silną presją i ten stan utrzymuje się na początku 2023 r. Wcześniej doskwierał nam słaby złoty, teraz problemem są wyższe stopy procentowe. Znacznie wzrosły koszty, podobnie jak większość firm odzieżowych mieliśmy też - i wciąż mamy - duże zapasy, które sprzedajemy w obniżonych cenach, bo priorytetem jest płynność. Wchodziliśmy w ten rok z umiarkowanym optymizmem, ale koniunktura jest słaba i na razie nie widać jaskółek poprawy: konsumenci ograniczają zakupy produktów innych niż podstawowe, a ruch w centrach handlowych znacznie spadł - mówi Igor Klaja.

Zahamowana ekspansja
W niepewnym otoczeniu OTCF mocno ograniczyło plany ekspansji zagranicznej.
- Przed wybuchem wojny planowaliśmy, że w 2022 r. zaczniemy budowę sieci w Estonii i Chorwacji, ale przesunęliśmy to na później. Zakładaliśmy też, że z naszymi partnerami szybko zwiększymy liczbę placówek w Ukrainie, do czego oczywiście nie doszło. Pod kątem tej ekspansji składaliśmy duże zamówienia u dostawców i zostaliśmy z zapasami, które trzeba było sprzedawać przy obniżonych marżach. Teraz zamówienia kolekcji jesiennej są jednymi z najniższych w ostatnich latach – mówi Igor Klaja.
Nie oznacza to jednak, że spółka całkowicie zatrzymała rozwój sieci. W ubiegłym roku powiększyła się o 45 placówek, głównie w Polsce. Ma teraz łącznie 183 sklepy własne, 88 sklepów depozytowych (rozliczanych na podstawie prowizji od sprzedaży) i 112 stoisk. OTCF zwiększa też skalę na niektórych rynkach zagranicznych.
- Kontynuujemy ekspansję w Rumunii, która jest dużym i perspektywicznym rynkiem. Zamierzamy tam podpisać znaczący kontrakt sportowy, co powinno wpłynąć pozytywnie na rozpoznawalność marki i sprzedaż. Inwestujemy też na Słowacji, gdzie już w tym roku nasza sieć powinna osiągnąć rentowność. Budujemy również przyczółki w Azji – jestem właśnie w Hong Kongu, gdzie negocjuję z lokalnym partnerem, a na początku czerwca będę w Bangkoku, bo otwieramy dwa sklepy w Tajlandii – zapowiada Igor Klaja.
Rosnące koszty
Za 80 proc. biznesu odzieżowej spółki odpowiada wciąż Polska. Tu sytuację w tym roku nieco poprawiło umocnienie się złotego.
- Ubiegłoroczna słabość polskiej waluty wywindowała koszty zamówień u azjatyckich producentów, koszty frachtu, a także wysokość czynszów w galeriach handlowych, które płacimy w euro. Teraz jest trochę lepiej, ale cały czas podejmujemy działania optymalizacyjne, Negocjujemy też stale z właścicielami galerii, co nie jest łatwe, mimo że ruch w centrach handlowych – zwłaszcza w mniejszych miastach – wyraźnie spadł – tłumaczy Igor Klaja.
Szef OTCF podkreśla, że część produkcji lokuje w Polsce.
- Składamy tu rocznie zamówienia o wartości 40-50 mln zł, więcej się nie da, bo po prostu nie ma odpowiednich mocy produkcyjnych. Wszystkie stroje meczowe dla drużyn sportowych, z którymi współpracujemy, są przygotowywane pod indywidualne zamówienie i szyte w Polsce – mówi Igor Klaja.
Jednocześnie OTCF wyraźnie zwiększył udział sprzedaży internetowej w przychodach. W ubiegłym roku e-handel odpowiadał już za 19 proc. obrotów firmy, po wzroście sprzedaży w tym kanale o 16 proc.
- Mimo spowolnienia w całej branży nasza sprzedaż internetowa nadal rośnie, co jest optymistyczne. Mamy tam jeszcze spore pole do rozwoju, w e-commerce łatwiej też rozwijać się na rynkach zagranicznych. Trzeba jednak pamiętać, że to z natury kanał generujący niższe marże niż sprzedaż stacjonarna, bo klient internetowy szuka najtańszego produktu – mówi szef OTCF.
W badaniu PMR z maja 2023 r. 82 proc. Polaków deklarowało, że wzrost cen powoduje ograniczanie przez nich zakupów. Odsetek ten oscyluje na podobnym poziomie od wielu miesięcy. W pierwszej kolejności ofiarą ograniczeń padają produkty, które nie są dobrami podstawowymi – elektronika, alkohol i używki czy też jedzenie na mieście (po około 60 proc. wskazań). W porównaniu z tymi kategoriami skłonność konsumentów do oszczędności w przypadku produktów sportowych jest niższa – deklaruje ją po około 40 proc. ograniczających wydatki z powodu inflacji (wskazania dla kategorii sprzętu i akcesoriów sportowych oraz odzieży i obuwia ogółem).
Prognozy PMR wskazują na osłabienie koniunktury na rynku artykułów sportowych oraz wyhamowanie dynamiki wzrostu rynku w 2023 r. i kolejnych latach do wartości jednocyfrowych. Podobnie jak w innych segmentach sprzedaży detalicznej wzrost będzie napędzany przez inflację. Na rynku artykułów sportowych będzie ona jednak niższa niż inflacja ogółem i we wszystkich latach pozostanie jednocyfrowa.
Obrona marż
OTCF zatrudnia ok. 2,3 tys. osób. Obecnie rekrutacja jest wstrzymana.
- To jest rok na przetrwanie. Ścięliśmy inwestycje we własne nowe sklepy, chcemy w trudniejszych czasach rozwijać się z pomocą partnerów - masterfranczyzobiorców na wybranych rynkach zagranicznych czy sklepów depozytowych w Polsce. Postrzeganie marki wśród partnerów jest wciąż bardzo dobre i widzimy duże zainteresowanie na rynkach eksportowych, ale priorytetem jest obrona marż na kluczowych rynkach - mówi Igor Klaja.
Mimo spadku rentowności spółka nie rezygnuje z aktywnej działalności sponsorskiej.
- We współpracy i wspieraniu polskiego sportu mamy się czym pochwalić: w naszych trykotach w sezonie 2022/23 występowało kilka klubów PKO BP Ekstraklasy, w tym mistrz - Raków Częstochowa. Grają też w nich siatkarze Grupy Azoty ZAKSy Kędzierzyn-Koźle, którzy wygrali Ligę Mistrzów. Na igrzyskach w Tokio i Pekinie ubraliśmy łącznie reprezentantów dziewięciu komitetów olimpijskich. Ponieważ jesteśmy polską marką, priorytetem i powodem do największej dumy jest współpraca z Polskim Komitetem Olimpijskim. Na sponsoring sportu w ubiegłym roku przeznaczyliśmy 13 mln zł, co przy naszych wynikach jest sporym wysiłkiem - ale sport zawsze jest dla nas ważny, to element misji 4F - mówi Igor Klaja.
