Zajął się stolarstwem, by sprawić radość rodzinie

Marta Maj
opublikowano: 2024-01-05 13:45

Jacek Pytlik, prezes inEwi, firmy z branży HRtech, majsterkował od dziecka. Kiedy dorósł, zainteresował się stolarstwem z potrzeby, ale to zajęcie stało się jego pasją. Praca z drewnem pozwala mu oderwać się od codziennych spraw i spojrzeć z perspektywy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wspominając pierwsze kroki w stolarstwie, Jacek Pytlik opowiada o dziadku.

– Był entuzjastą wszelkich samodzielnych napraw i usprawnień. Zazwyczaj zabierał mnie ze sobą, żeby pokazać, jak się robi różne rzeczy. Wspólnie zbijaliśmy np. podnóżek czy naprawialiśmy meble. Byłem bardziej pomocnikiem typu przynieś, podaj, pozamiataj, ale po latach ta wiedza okazała się przydatna. Wspomnienie tych chwil zawsze wywołuje u mnie szeroki uśmiech – mówi prezes inEwi.

Programista z młotkiem w ręku

Jacek Pytlik i jego aktualny wspólnik wkrótce po ukończeniu liceum założyli swoje pierwsze firmy. Handlowali towarami z Chin. On rozwijał się w kwestiach technicznych, wspólnik w handlowych. W 2013 r. wspólnie założyli spółkę, a trzy lata później rozpoczęli komercjalizację projektu, na którym opiera się działalność inEwi. Część inwestycji zrealizowali z budżetu UE, resztę z pieniędzy zarobionych w latach wcześniejszych, m.in. podczas tworzenia inEwi, oraz z zaciągniętych zobowiązań. Rozwiązania firmy mają na celu usprawnienie zarządzania pracownikami w zespole, czyli tzw. HRtech. Dzięki technologii, która wspomaga tę dziedzinę np. przy pomocy sztucznej inteligencji, ewidencja czasu pracy odbywa się w sposób automatyczny, zbierane są też informacje na temat przepracowanych godzin, opracowywane grafiki i obsługiwane wnioski pracownicze.

Po kilku latach kierowania spółką Jacek Pytlik zaczął szukać odskoczni od pracy. Nieoczekiwanie odnalazł ją w drewnie.

– Zaczęło się bardziej z konieczności niż chęci, ale nie sądziłem, że ta aktywność aż tak przypadnie mi do gustu. W 2022 r. chcieliśmy z żoną postawić na podwórku drewniany domek do zabawy dla córek. Niestety znalezienie wykonawcy takiego dzieła graniczyło z cudem. Każdy z majstrów, z którym rozmawiałem, miał wypełniony kalendarz i proponował rozpoczęcie budowy dopiero w następnym roku. Muszę przyznać, że szczęka mi opadła. Dziewczynki bardzo chciały mieć domek do zabawy, więc postanowiłem zakasać rękawy i pobawić się w obróbkę surowego drewna – opowiada prezes inEwi.

Zacieśnianie więzi

Praca z drewnem sprawia przyjemność nie tylko jemu, lecz także całej rodzinie. Zazwyczaj spod jego ręki wychodzą rzeczy, które można wykorzystać praktycznie – czy to do zabawy, czy do ochrony np. przed wielkim szczeniakiem.

– Ostatnio miałem okazję zrobić bramkę wejściową do domu, ponieważ w maju tego roku przywieźliśmy z Zakopanego owczarka podhalańskiego. Podrostek ma już dziewięć miesięcy i gdy stanie na tylnych łapach, jest wyższy ode mnie. W dodatku – jak to młody pies – jest bardzo aktywny. Musieliśmy pozamykać i zabezpieczyć wszystko, co się da. Pies potrafił nawet wejść na trampolinę i nie umiejąc z niej wyjść, wygryzł dziurę. Niedawno robiłem też motylkowe drzwi do altany, takie jak w westernach, by pies tam nie wchodził i nie gryzł. Ostatnio udało mu się zniszczyć nawet metalowy grill – śmieje się Jacek Pytlik.

Przedsiębiorca uważa, że poświęcając odpowiednią ilość czasu na naukę i przygotowanie, z drewna można wykonać praktycznie wszystko. Na początku jego umiejętności opierały się jedynie na wspomnieniach z czasów, kiedy pomagał dziadkowi, i wiedzy z internetu. Z reguły jego projektem jest zdjęcie z sieci, a jako programista, który na co dzień obcuje z liczbami, nie ma problemu, by przełożyć wirtualne wymiary na rzeczywistość. Jak na komputerowca przystało, nie wykorzystuje do tego kartki papieru, lecz arkusz kalkulacyjny. Natomiast elementy budowli takie jak krokwie, listwy czy kątowniki można zamówić, a potem przyciąć je na pożądany wymiar i dokupić do tego wkręty. Często to, czego nauczył się jako programista, w jakimś stopniu przydaje mu się w tym, co robi po godzinach.

– Moje hobby podoba się także moim małym córkom, które mają teraz dwa i trzy lata. Pomagają mi ozdabiać moje konstrukcje. Wszystkie zrobione przeze mnie rzeczy są pomalowane kredkami. Starsza na każdym dziele pisze literkę B – ma na imię Blanka, więc wszystko podpisuje. A młodsza ozdabia na różne sposoby – zazwyczaj są to szlaczki – mówi Jacek Pytlik.

Namacalność budowania

Pasja przedsiębiorcy coraz bardziej zakotwicza się w jego życiu. Swój warsztat określa jako prowizoryczny, ale jest w trakcie tworzenia narzędziowni. Będzie w niej przechowywał sprzęt i produkował niektóre przedmioty. Jacek Pytlik mówi, że przy jego trybie pracy – czyli spędzaniu czasem nawet 12 godzin przed komputerem – dzień na świeżym powietrzu i stworzenie czegoś, co potem trafia do codziennej przestrzeni jego rodziny i sprawia radość córkom, jest dla niego kwintesencją pasji.

– Satysfakcja z budowania czegoś w świecie fizycznym i wirtualnym jest bardzo zbliżona. Zarówno w jednym, jak i drugim możliwość użytkowania dzieła sprawia dużą przyjemność. Żona często żartuje, że moim najprawdziwszym hobby jest zdobywanie wiedzy i nowych umiejętności. Nauka tworzenia z drewna wpisała się więc idealnie w ten obszar – mówi Jacek Pytlik.

Według prezesa inEwi w obecnych niestabilnych gospodarczo czasach oddawanie się aktywności, która pomoże oczyścić głowę, jest bezcenne.

– Polska rzeczywistość nie rozpieszcza przedsiębiorców. Zagrożenia dla ciągłości biznesu nawarstwiają się z tygodnia na tydzień, a recesja prawdopodobnie uderzy w nas w następnym roku. Dlatego właścicielom firm, ale nie tylko im, możliwość wyciszania czarnych myśli jest potrzebna. Taki reset umożliwia zobaczenie tego samego problemu za kilka dni w innym świetle. Odpoczynek, w moim przypadku aktywny, pomaga mi przez fizyczną pracę nabrać dystansu do codzienności – konkluduje Jacek Pytlik.