W Czechach w piątek o godz. 22 zakończyło się głosowanie w pierwszym dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego. Niektóre komisje mówią o dotychczasowym udziale nawet 20 proc. uprawnionych; inne podają, że frekwencja nie przekroczyła 10 proc.
Zgodnie z tradycją Czesi głosują przez dwa dni: w piątek po południu oraz w sobotę, gdy lokale wyborcze będą otwarte od 8.00 do 14.00.
W pierwszym dniu głosowała większość czołowych polityków. Były prezydent Vaclav Havel, który przed wyborami wyraził poparcie dla kilku mniejszych partii, powiedział, że nie wybierał "ludzi traktujących Unię Europejską jako grupę wrogów", którzy chcą oszukać Czechów i "z którymi trzeba nieustannie paktować i handlować".
Następca Havla, prezydent Vaclav Klaus, będzie głosował w sobotę, po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych byłego prezydenta USA Ronalda Reagana.
Premier Vladimir Szpidla, który głosował w stałym miejscu zamieszkania, czyli w Jindrzichovie Hradcu na Wyżynie Czesko-Morawskiej, powiedział, że wybory do Parlamentu Europejskiego są dla niego ważne, bo po raz pierwszy Czesi mogą płynąć na skład europejskiej reprezentacji parlamentarnej. "Pozycja Czech wielokrotnie wzrosła" - dodał.
Wicepremier Petr Maresz (lider koalicyjnej Unii Wolności/ Unii Demokratycznej, której sondaże nie dają najmniejszych szans na zdobycie euromandatu) zapowiedział, że jeśli liberałowie nie wejdą do Parlamentu Europejskiego, zrezygnuje z funkcji lidera partyjnego. Maresz jest przekonany, że frekwencja wyniesie 50-60 proc. (Tak optymistycznych danych nie podawały żadne z wcześniejszych sondaży.)
"Życzyłbym sobie, aby w wyborach wzięło udział 45-50 proc. uprawnionych, aby potwierdziło się, że ludzie traktują poważnie pierwsze historyczne wybory do europarlamentu" - powiedział po głosowaniu przewodniczący Izby Poselskiej Lubomir Zaoralek.
Z ostatnich sondaży publikowanych przed wyborami wynika, że walkę o mandaty eurodeputowanych zdecydowanie wygrają kandydaci partii opozycyjnych: Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i komunistów. Na niewielki zysk mogą liczyć partie rządzące: socjaldemokraci i ludowcy. Liberałom sondaże nie dają żadnych szans. Swych kandydatów do Parlamentu Europejskiego mogą jeszcze wprowadzić ugrupowania pozaparlamentarne: Stowarzyszenie "Niezależni" oraz Stowarzyszenie Niezależnych Kandydatów/ Europejscy Demokraci.
Czeskie media oceniają, że słaby wynik partii koalicji rządzącej, która w 200-osobowej Izbie Poselskiej dysponuje zaledwie 101 mandatami, może doprowadzić nawet do jej rozpadu i upadku rządu. W kontekście spodziewanych dobrych wyników w eurowyborach politycy ODS zapowiedzieli już, że podejmą próbę obalenia gabinetu.
mc/