Prawie każda maska przeciwgazowa i przeciwpyłowa używana w Polsce powstała w śląskim Maskpolu.
Zakład w Konieczkach leży z dala od wielkich aglomeracji. Właściwie w szczerym polu.
— Może dzięki temu przetrwał wszelkie nawałnice — żartuje Krzysztof Dędek, prezes Przedsiębiorstwa Sprzętu Ochronnego Maskpol.
Wyjaśnia, że firma powstała w 1968 r. w ramach rządowego programu przenoszenia przemysłu ze stolicy na miejsce właśnie wybudowanej, ale nigdy nieuruchomionej kopalni rud żelaza.
— Kiedy przestaniemy mieć kontrahentów, możemy się zająć wydobyciem rudy, choć podobno nie są to bogate złoża — śmieje się prezes.
Jest skarbnicą wiedzy o firmie. W 1977 r., jako student Politechniki Częstochowskiej, został stypendystą zakładu, a w 1980 r. zaczął tu pracę. Przeszedł stanowiska od technologa wydziałowego przez mistrza działu, kierownika produkcji, zastępcę dyrektora, dyrektora naczelnego aż do prezesa.
Ochrona konieczna
Maszyny i technologie zostały do Konieczek przeniesione z WSK PZL Warszawa II, z którym Maskpol był związany do 1990 r. Później stał się przedsiębiorstwem państwowym, a w 1995 r. spółką akcyjną ze 100-procentowym udziałem skarbu państwa. Od 2002 r. należy do grupy kapitałowej Bumar.
W Polsce Ludowej była to jedyna w kraju firma produkująca półmaski dla górnictwa i filtry przeciwpyłowe, a także maski, filtropochłaniacze i pochłaniacze.
— Do dziś w każdym kraju wygląda to podobnie: na rynku w tej branży jest miejsce tylko dla jednego podmiotu — mówi prezes Dędek.
Silna pozycja zakładu pierwszy raz zachwiała się w 1987 r., kiedy odbiorcy zaczęli się domagać zastosowania nowszych materiałów filtracyjnych. Nie były one wtedy dostępne w Polsce, więc wspólnie z instytutem naukowo-badawczym opracowali materiał wykorzystujący włókna pneumotermiczne — produkcję uruchomił Maskpol.
Złapać oddech
Pod koniec lat 80. problemy finansowe zaczął mieć jeden z największych odbiorców — wojsko.
— Na początku przemian ustrojowych stanęliśmy na krawędzi przepaści. Nie było nowoczesnego wyrobu ani nowoczesnych maszyn. Była jednak młoda kadra inżynierska, która zaczęła szukać sposobu na przetrwanie dla siebie i zakładu. Bazą stało się laboratorium projektowe i ludzie z wiedzą — dodaje prezes Dędek.
Na początku lat 90. Maskpol zawarł umowę z francuskim koncernem zbrojeniowym Giat NBC. Koncern dostarczał części twarzowe do masek wojskowych, a pozostałe elementy produkował Maskpol. Zaczął dostarczać polskiemu wojsku maski przeciwgazowe spełniające standardy NATO. Wkrótce sam rozpoczął produkcję najbardziej zaawansowanego elementu maski — części twarzowej.
Od 2000 r. Maskpol produkuje filtracyjną odzież ochronną na wypadek zagrożeń chemicznych i biologicznych, przeznaczoną dla wojska i służb specjalnych. Prezes zapewnia, że materiał należy do najlepszych w świecie i został opracowany na potrzeby sił zbrojnych USA i Niemiec.
Krój na miarę
Śląski zakład jako jeden z pierwszych w dawnym bloku wschodnim zajął się też produkcją pałek dla policji, tarcz, kolczatek drogowych i siatek obezwładniających. Obecna oferta Maskpolu obejmuje m.in. maski, półmaski, filtry i filtropochłaniacze, odzież ochronną różnych rodzajów.
Odbiorcy to wojsko, siły porządkowe, służby ochrony, reagowania kryzysowego, a także przemysł — zainteresowany chronieniem zdrowia pracowników przed działaniem szkodliwych substancji chemicznych. Nowością firmy są osłony balistyczne dla polskiej armii — hełm bojowy i kamizelki kuloochronne. Inne wyroby to tzw. sprzęt ucieczkowy, pozwalający szybko opuścić miejsce zagrożenia — chroni przed gazami powstającymi podczas pożaru oraz tlenkiem węgla, jest stosowany w miejscach użyteczności publicznej.
— Wraz z Centralnym Instytutem Ochrony Pracy przygotowujemy ciekawy projekt — ochronę ludności od niemowlęcia po osoby dorosłe przed bronią chemiczną i biologiczną — zdradza Krzysztof Dędek.
Ściany gabinetu prezesa zapełniają certyfikaty jakości produktów i zarządzania. Są tu także plakiety naszej Gazeli Biznesu z 2004 i 2005 r. Na półkach rzędem stoją nagrody dla produktów. Wśród nich pięć pokaźnych figur wojownika z mieczem i tarczą.
— To Defendery — statuetki Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Nieskromnie powiem, że nasz sprzęt jest porównywalny z najlepszym na świecie — sumuje prezes Dędek.




