ZAMKOWE ATRAKCJE PRZYCIĄGAJĄ PIENIĄDZE
Położony w dobrym punkcie szczególnie w zabytkowej scenerii, ośrodek wypoczynkowy może liczyć na zamówienia największych firm, które nie żałują pieniędzy na swój image. Oczywiście jeżeli nie ograniczają się do przedstawień „światło i dźwięk”, które zadowalały klientów FWP.
— Zajmujemy się rozwojem przedsiębiorczości: biznes robi gmina, dostaje darmową reklamę, a zarabia kilka firm, zajmujących się kateringiem i obsługują gości — mówi Krzysztof Margol, prezes Fundacji Nida, pomysłodawca i inicjator biesiad na zamku w Nidzicy nad rzeką Nidą na Warmii niedaleko Olsztyna.
Powitalna księga
— Kilkudniowe imprezy wymagają atrakcyjnego programu artystycznego. Staramy się go zapewnić. Zamek przynosi zysk, ale wszystkie zaoszczędzone środki, inwestujemy w remonty i renowacje. Jednocześnie nie otrzymujemy ani złotówki dotacji — przekonuje Zygmunt Kwiatkowski, dyrektor zamku i prezes zarządu oddziału PTTK w Golubiu-Dobrzyniu.
— Biesiada na zamku nie jest dużym wydatkiem, to około 50 zł od osoby. Gorzej z bazą noclegową. Nasz hotel ma tylko standard turystyczny. Większość oficjeli nocuje w oddalonym o 35 km Toruniu — dodaje Zygmunt Kwiatkowski.
Na powitanie wystrzał armatni, clou programu to turniej rycerski, a za dodatkowe 100 zł pojawić się może nawet Biała Dama (czasami prywatnie laureatka licznych polskich konkursów miss). Dla gości zamku przeznaczona jest także księga pamiątkowa, w zwojach której czyhają kieliszki z miodem pitnym, wódką czy koniakiem. Polscy oficjele, często bawiący na zamku, niechętnie przyznają się, że w ten sposób „wpisali” się do księgi.
— W każdym roku obsługujemy 12 spotkań międzynarodowych i około 100 komercyjnych, zamawianych przez firmy. Inspektorzy izb kontrolnych z Europy na zaproszenie NIK oglądali u nas turniej rycerski. Obyło się bez wniosków pokontrolnych NIK — twierdzi Zygmunt Kwiatkowski.
Żywy zamek
Nidzicki Ośrodek Kultury postawił na komercję. 33 lata po odbudowniu zamku ciągle jeszcze jednak korzysta z dotacji gminy.
— Dla firmy nie jest to duży wydatek — blisko 80 zł za wikt, wyszynk i kapelę, na jednego uczestnika biesiady. W nasze lniane tuniki możemy ubrać maksymalnie 200 gości. Tak liczną ekipę przysłało np. PKP. Czasami okazją do biesiad są wieczorki kawalerskie, później wesela czy też rocznice ślubu. Nasi klienci zazwyczaj do nas wracają. Widocznie są usatysfakcjonowani. Najważniejsze oczywiście są duże kontrakty, zwłaszcza z firmami finasowymi. Z naszych usług korzystały już takie banki, jak PKO BP, Pekao SA, Invest Bank, Kredyt Bank, firma ubezpieczeniowa Allianz czy przymierzający się ostatnio do przygotowania biesiady Commercial Union. Program artystyczny zamierzamy rozszerzyć o zawody drużyn rycerskich i strzelanie z kusz — zapewnia Stanisław Franczak, „stolnik” na Nidzicy.
Program PHARE TURIN III jest szansą dla gmin na promocję turystyki. Alians z biznesem jest często szansą dla tych miejscowości.
PHARE na ruinach
Ruinom czchowskiej warowni, leżącej na historycznym szlaku z Tarnowa do Nowego Sącza, zostanie przywrócony kształt średniowiecznego zamku. Większość kosztów odbudowy zamku pokryją fundusze europejskie. Okazuje się, że w Polsce warto inwestować w ruiny, pod warunkiem, że usytuowane są na atrakcyjnym szlaku turystycznym. Projekt przewiduje, że Unia pokryje 80 proc. kosztów rekonstrukcji. Zachowała się bowiem tylko remontowana od wielu lat baszta zamku na grodzisku w Czchowie. Zbudowany zostanie punkt informacji turystycznej, a na samym zamku otwarte zostanie muzeum archeologiczne gromadzące liczne znaleziska z wykopalisk. Przy okazji wytyczonych zostanie 15 kilometrów malowniczych wycieczkowych tras rowerowych.
FUNDUSZ SOCJALNY: Firmę stać na wydanie kilkuset złotych na pracownika za imprezę integracyjną. Pokrywamy to głównie z funduszów socjalnych i z zysków towarzystwa — wyjaśnia Paweł Dangel, prezes Towarzystwa Ubezpieczeń Allianz Polska, który niedawno bawił z pracownikami na zamku w Nidzicy.
AKTYWIZUJĄ OKOLICĘ: W przygotowaniu biesiady bierze udział więcej osób niż jest uczestników, to nie tylko pracownicy zamku i gastronomii, ale także piekarze, masarze, cukiernicy czy nawet krawcy, którzy w Nidzicy szyją nowe tuniki rycerskie, bo uczestnicy biesiad często zatrzymują je na pamiątkę. fot. ARC