Ministerstwo Gospodarki postanowiło przyjrzeć się emigracji zarobkowej i opracowało sążnisty raport na ten temat. Jeśli ktoś oczekiwał odkrywczych wniosków, to się raczej zawiódł. Trudno do takich zaliczyć konstatację, że migracja zarobkowa skutkuje trudnościami w rekrutacji nowych pracowników, ale z drugiej strony jej efektem jest spadek stopy bezrobocia.
Po prawie trzech latach od wejście Polski do UE i otwarciu części unijnego rynku pracy resort zainteresował się tym, że ludzie wyjeżdżają do pracy za granicę. Nie ma się co wyzłośliwiać — lepiej późno niż wcale. Po resorcie gospodarki, w którego kompetencjach leży rozwój przedsiębiorczości, można by oczekiwać czegoś więcej. Niewykluczone, że niedługo resort pochyli się nad przyczynami emigracji i dojdzie do zaskakujących wniosków, że ludzie wyjeżdżają za granicę, bo tam praca jest i na dodatek lepiej płatna.
Prawdziwym wyzwaniem byłoby jednak opracowanie raportu, który odpowiadałby na pytanie: co zrobić, aby ludzie nie wyjeżdżali. Tu też nie ma co oczekiwać odkrywczych wniosków — o możliwych rozwiązaniach mówi się od dobrych paru lat. Wciąż tylko mówi. A resort musi najpierw rozstrzygnąć, czy przedsiębiorcy mają się cieszyć z nowej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, czy z pakietu imienia Kluski.
Adam Sofuł