Jarosław Kaczyński czy Jan Rokita? Kto winien być premierem? O tym zdecydują ostateczne wyniki wyborów parlamentarnych, nie bez wpływu będą wyniki wyborów prezydenckich. Niezależnie od tego, który z nich dostanie misję utworzenia rządu, potrzeba mu osobowości i miru. Tego nie odmawiają obu nawet ich najwięksi wrogowie. Warto, by miał wizję państwa. Powinien być twardy i zarazem koncyliacyjny. Czy każdy z nich jest w stanie zachować umiar?
Od tej chwili teatr polityczny jest zamknięty, a zaczyna się konkretna robota. I co ważniejsze: zostaje na nią rok, może dwa. Tyle mniej więcej ma każdy rząd na podejmowanie konkretnych decyzji. Na najtrudniejsze jest ledwie parę pierwszych miesięcy — jeszcze na fali powyborczego entuzjazmu. I tego właśnie entuzjazmu nie można zabić w starciu „samców alfa”, osobowości przywódczych nowego rządu.
Nie ma dziś miejsca dla dwóch premierów jednocześnie, dla prezydenta chcącego zarządzać „z tylnego siedzenia”, dla ludzi dopiero uczących się zarządzania krajem i nie potrafiących poskromić chęci walki kogutów. Jeśli do niej dojdzie, czekają nas za chwilę następne wybory.
ERYK MISTEWICZ specjalista marketingu politycznego