Zarząd Ruchu donosi na poprzedników

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2020-08-11 22:00

Śledztwo dotyczące podejrzenia niegospodarności w kolporterze prasy za rządów m.in. Igora Chalupca wciąż się rozrasta i… strasznie ślimaczy.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Co wykazał audyt IT
  • Dlaczego obecny zarząd ma zastrzeżenia do sprzedaży nieruchomości Ruchu
  • Do jakich nieprawidłowości doszło w transakcjach na obligacjach Lureny Investments
  • Na jakim etapie jest śledztwo

Dwa miesiące temu ujawniliśmy w „PB”, że tylko na podwyższenie kapitału Ruchu Orlen, PZU i Alior Bank planują wyłożyć okrągłe 200 mln zł, a łączne wydatki państwowego tria na ratowanie podupadłego dystrybutora prasy będą dużo wyższe. Równocześnie zarząd Ruchu próbuje rozliczyć poprzedników z nieprawidłowości, które doprowadziły spółkę na skraj bankructwa. Jak ustalił „PB”, kilka tygodni temu kolporter złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu tzw. karalnej niegospodarności w okresie po prywatyzacji Ruchu w 2010 r., czyli przejęciu go przez amerykański fundusz Eton Park (za pośrednictwem holenderskiej spółki celowej Lurena Investments).

Szastanie kasą na IT

Wojciech Paczyński, rzecznik prasowy Ruchu, nie potwierdził tej informacji. Przekazał jedynie, że dystrybutor prasy „współpracuje z właściwymi instytucjami w zakresie prowadzonego postępowania, w którym Ruch występuje jako spółka pokrzywdzona”. Wpływ zawiadomienia w połowie lipca potwierdziliśmy natomiast w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie, nadzorującej śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Ruchu, które od października 2018 r. prowadzone jest przez krakowską delegaturę Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA).

— Zawiadomienie analizowane jest pod kątem ewentualnego rozszerzenia śledztwao czyny w nim opisane — mówi Leszek Brzegowy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Z naszych informacji wynika, że doniesienie koncentruje się na czterech różnych obszarach, głównie tych, którymi krakowscy śledczy już się zajmują. Całkowicie nowym wątkiem są nieuzasadnione wydatki na systemy IT. Chodzi głównie o to, że Ruch wyłożył gigantyczne pieniądze na system zakupiony od SAP Polska, a olbrzymia część oprogramowania przez lata nie została wdrożona i nie była wykorzystywana. Audyt IT, przeprowadzony za kadencji obecnego zarządu, oszacował nieuzasadnione koszty nabycia licencji i opłat serwisowych za te elementy systemu SAP, których Ruch w ogóle nie używał, na prawie 10 mln zł.

Choć w zamyśle zakup kompleksowego oprogramowania SAP miał doprowadzić do integracji systemów IT spółki, nic takiego nie nastąpiło. Kolporter równolegle kupował też oprogramowanie od innych dostawców. W rezultacie dziś wciąż funkcjonuje w spółce grubo ponad 100 różnych systemów, przy czym roczne koszty ich utrzymania to, bagatela, 9 mln zł.

Podejrzane „rolki”

Kolejne dwie nieprawidłowości to wyprzedawanie nieruchomości Ruchu poniżej ich wartości rynkowej na podstawie nieaktualnych (nawet sprzed sześciu lat) i nieadekwatnych wycen oraz transakcje na obligacjach Lureny Investments. Te dwie kwestie łączą się ze sobą, bo najcenniejsze nieruchomości, za około 180 mln zł, Ruch sprzedał tuż po prywatyzacji, w 2011 r., i to głównie z tych pieniędzy sfinansował zakup (za 204 mln zł) trzyletnich obligacji swego właściciela, Lureny, czyli spółki o kapitale zakładowym zaledwie 18 tys. EUR. Papiery nie zostały wykupione, a jedynie dwukrotnie je zrolowano: w 2014 r. na trzy lata, a w 2017 r. na pięć, do 2022 r. I to właśnie na decyzji o tej drugiej „rolce”, z 2017 r., koncentruje się zawiadomienie obecnych władz Ruchu.

Ich zdaniem chodziło jedynie o oddalenie w czasie problemu związanego z wykupem obligacji, a ówczesny zarząd Ruchu, kierowany przez Igora Chalupca, byłego prezesa PKN Orlen, „miał świadomość co do niewypłacalności” Lureny, a tym samym „działał na szkodę spółki”, czego dowodzić ma m.in. analiza przeprowadzona na zlecenie kolportera przez jedną z kancelarii prawnych.

Pomyłka na 250 mln zł

Z dokumentów Ruchu wynika, że na posiedzeniach zarządu spółki w 2011 r. Paweł Szymański, ówczesny wiceprezes i bliski współpracownik Igora Chalupca, przekonywał, że zakup obligacji Lureny „wydaje się atrakcyjnym narzędziem finansowym” i „jest sposobem na efektywne zainwestowanie nadwyżki finansowej”. Jak bardzo się mylił, pokazała przyszłość. Na papierach, które okazały się inwestycyjną katastrofą, Ruch stracił ponad ćwierć miliarda złotych!

Prokuratura i CBA już w listopadzie 2018 r., przy okazji przeszukań przeprowadzonych w siedzibach Ruchu i kredytującego go Aliora, zakup obligacji Lureny określały jako „pozbawiony jakiejkolwiek racjonalności”. Kiedy w lipcu 2018 r. „PB” jako pierwszy opisał tę kontrowersyjną inwestycję, Igor Chalupec, który w latach 2010-13 był szefem rady nadzorczej, od 2013 do 2018 r. prezesem, a od 2017 r. także właścicielem Ruchu, tłumaczył, że obligacje Lureny były „nietypowym instrumentem, który w zamierzeniu miał być sukcesywnie rozliczany dywidendą z Ruchu”. Tyle że kolporter w kolejnych latach nie generował zysków, ale przynosił gigantyczne straty i o żadnej dywidendzie nie mogło być mowy.

Miliony za „zarządzanie”

Ostatni z wątków zawiadomienia dotyczy „nieuzasadnionych ekonomicznie” umów Ruchu na doradztwo, zawieranych z firmami z grupy Icentis, kontrolowanej przez Igora Chalupca. Jak pisaliśmy w „PB”, mimo stale pogarszającej się kondycji Ruchu Icentis za usługę zarządzania nim pobierał miesięcznie kwoty rzędu 350 tys. zł, co w latach 2010-18, wraz z usługami dodatkowymi na doradztwo przy konkretnych projektach, kosztowało kolportera ponad 40 mln zł. Obecne władze Ruchu uważają te kwoty za nieuzasadnione, zwłaszcza że kondycja spółki przez te kilka lat nie uległa poprawie, a przeciwnie — dramatycznie się pogorszyła.

Podkreślają, że pierwotną umowę w 2010 r. z ramienia Icentisu podpisał Paweł Szymański, a aneksy do niej — Igor Chalupec, przy czym obaj równocześnie zasiadali w zarządzie Ruchu (z tego tytułu nie pobierając już jednak wynagrodzenia). Jak te sowite przelewy na rzecz Icentisu komentował Igor Chalupec? Na pytanie, czy wynagrodzenia uiszczane na rzecz kontrolowanej przez niego spółki nie były za wysokie, nie odpowiadał i odsyłał nas do przedstawicieli Eton Parku, którzy o nich decydowali. Problem w tym, że fundusz ten od kilku lat... nie istnieje.

Niespieszni śledczy

Odpowiedzi na to i inne pytania szukają prokuratura i CBA. Na razie śledztwo dotyczące nieprawidłowości w Ruchu, a także podejrzenia niegospodarności po stronie Alior Banku przy finansowaniu kolportera, choć trwa już prawie dwa lata, wciąż jest w powijakach. Jak się okazuje, śledczy nadal nie mają kompletu opinii biegłych z zakresu informatyki śledczej i dopiero rozpoczęli „przesłuchania w charakterze świadków wytypowanych w drodze analizy materiału dowodowego osób”.

Co jednak może najbardziej bulwersować, wciąż kontynuowane są „czynności przeszukania dokumentacji dotyczącej spółek Ruch, Alior Bank i podmiotów powiązanych”. Przy czym chodzi o dokumentację zabezpieczoną w… listopadzie 2018 r., czyli grubo ponad półtora roku temu. W tej sytuacji nie dziwi, że nasze pytanie o to, kiedy można spodziewać się podjęcia decyzji merytorycznych w tej sprawie — o umorzeniu śledztwa bądź przedstawieniu zarzutów — Prokuratura Okręgowa w Krakowie pozostawiła bez odpowiedzi.