Zdominowana barwena

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-10-10 00:00

Restaurację Fusion hotelu Sheraton w Poznaniu zauważyliśmy po raz pierwszy wkrótce po jej otwarciu. W pamięci utrwaliła się nam dziczyzna. Zgadzaliśmy się wtedy z obrońcami zwierząt, że dla wspólnego dobra trzeba ją było spokojnie zostawić w kniejach. Restaurację odwiedziliśmy ponownie w zeszłym tygodniu. Karta win zdecydowanie godna zainteresowania, choć wśród czerwonych na kieliszki sensacją wieczoru była woda mineralna — Panna niegazowana (still). Menu bardzo się zmieniło. Po dziczyźnie ani śladu, pojawił się za to comber z królika w ziołowym musie (60 zł). Już mieliśmy go zamówić, gdy z sąsiedniego stolika doszły nas złorzeczenia — na niego. Przezornie przestawiliśmy się na rybę o dziwnie brzmiącej nazwie. Zaraz podano czekadełko. Coś przypominające sushi (maki). Spróbowaliśmy — bez wątpienia swą świetność miało kilka wieczorów wcześniej. Dobrze, że zaraz potem podano już rybę: barwenę (red mullet) w towarzystwie sosu z rukoli i świetnych warzyw (42 zł). Do kieliszka zaproponowano niemieckiego rieslinga Winkeler Jesuitengarten spatlese trocken, 2006, Rhaingau, Allendorf (20 cl 34 zł). Niemiec rybę przyjemnie zdominował. I dobrze. Smakowo była raczej mało wyraźna. Z sosem z rukoli riesling miał już jednak wyraźne kłopoty. Doszło do przepychanki, z której górą na podniebieniu wyszła goryczka.

Restauracja Fusion

Hotel Sheraton

Bukowska 9

Poznań