Pierwszy warszawski zegar publiczny umieszczony był na ratuszu stojącym w środku Rynku. Niewiele o nim wiemy, a w zasadzie jedyne to co wiemy, to że został zniszczony w 1431 r.

Zegar na wieży Zamku Królewskiego pojawił się po remoncie zakończonym w 1622 r. i od samego początku opiekę nad nim sprawował cech zegarmistrzów, którzy traktowali swą służbę jako niezwykłe wyróżnienie. Ten szczególny mechanizm z cyferblatem nazywany był bowiem "królewskim" nawet wtedy gdy na Zamku rezydował carski namiestnik.
Śmierć zegara, jak i duszy Zamku, nadeszła w dniach kampanii wrześniowej. Kiedy Niemcy nie tylko z powietrza, ale i zza rzeki ostrzeliwały opuszczoną rezydencję Prezydenta RP, w pożarze zginął ratujący dzieła sztuki kustosz Kazimierz Brokl. Już 4 października 1939 r. Hitler nakazał wysadzenie budynku, do czego przygotowano się wykonując odpowiednie otwory, ale systematyczna grabież posadzek i sztukaterii spowodowała odsunięcie w czasie ostatecznej zagłady. Dokonało się to między 8 a 13 września 1944 r., w czasie Powstania Warszawskiego.
Decyzję o odbudowie Zamku podjęto już w 1949 r., ale nie miała ona szans na realizację ze względu na ograniczenia finansowe i priorytety komunistycznego rządu. Trzeba podkreślić, że przedsięwzięcie odtworzenia rezydencji królewskiej jest projektem tak kosztownym, że nie może równać się nawet z innymi, realizowanymi po wojnie w Warszawie. Decyzja o odbudowie Zamku zapadła ponownie 20 stycznia 1971 r. Prace budowlane, wykonywane według projektu architekta Jana Bogusławskiego z zespołem, były sfinansowane całkowicie ze składek społecznych.
Odtworzenia zegara podjął się w czynie społecznym Cech Zegarmistrzów, Złotników, Optyków, Grawerów i Brązowników Miasta Stołecznego Warszawy, który powołał Zespół Budowy Zegara. W jego łonie toczyły się dyskusje nad jego mechanizmem i funkcją. Dyskutowali rzemieślnicy, historycy i architekci a także wykładowcy Politechniki Warszawskiej. Specjalistów było niewielu, bowiem jedyną wytwórnię zegarów wieżowych zamknięto niedługo po wojnie ze względu na to, że praktycznie jedynym odbiorcą urządzeń były parafie katolickie.
Zespół Budowy Zegara przeanalizował ponad sto różnych istniejących mechanizmów wybierając z nich elementy spełniające warunki takie jak m.in. odporność na wahania temperatury czy przeciążenia od siadających na wskazówkach ptaków (na szczęście nie żurawi z wiersza, one wybierają Kolumnę Zygmunta).
Ponad rysunków wykonawczych przygotowali kreślarze Centralnego Biura Konstrukcyjnego Obrabiarek w Pruszkowie, a projekt artystyczny wykładowcy i studenci Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Hutnicy Huty Warszawa odlali płyty korpusowe z materiału tak twardego, że nie ulegał żadnym frezarkom, dlatego zastosowano metodę charakterystycznego "perłowania". Łańcuchy do odważników przybyły z zakładów Romet w Poznaniu. Jeszcze na etapie projektowym półoficjalnie w pracach Biura uczestniczyli najlepsi specjaliści od zegarów wieżowych - franciszkanie z Niepokalanowa.
Składanie zegara odbywało się w suterenie budynku przy ul. Bugaj 19. Tam codziennie przez kilka miesięcy po pracy, od godziny 19.00 członkowie cechu zbierali się i do późnych godzin nocnych analizowali kolejne elementy układając skomplikowany mechanizm.
Dzięki zachowanym notatkom członków zespołu wiemy, że mechanizm został uruchomiony pierwszy raz 4 maja, a mechanizm bicia 20 czerwca 1974 r. Pracownicy Cechu zaprzysięgli, że mechanizm nie może być skopiowany, dlatego jego dokumentację techniczną zaplombowano i złożono w Archiwum Zamku Królewskiego. Wykonali jednak mniejsze kopie mechanizmów, które przekazano do Szczecina, Wiednia czy Piaseczna.
Już wiosną 1974 r. rozpoczęto prezentowanie różnych elementów konstrukcyjnych zegara. Wystawiono tarcze, uruchomiony mechanizm i dzwony do wieży, które wybijać miały kwadranse i godziny. Montaż rozpoczęto pod koniec czerwca, ale kulminacja wypadła na 6 lipca. Od 4 rano największy polski dźwig z krakowskiego Mostostalu rozpoczął wznoszenie kolejnych elementów. Po 9 zamontowano mechanizm, po czym zegarmistrzowie natychmiast przystąpili do pracy.
Członkom Cechu zależało, aby zegar ruszył o 11:15 - w tej samej minucie, w której zatrzymał się w 1939 r. Z głośników popłynął najpierw montaż słowno-muzyczny z utworami Szopena przerywanymi wybuchami bomb i rykiem samolotów. Hałas narastał w kolejnych minutach, po czym ucichł o 11:15, a wskazówki ruszyły.
Do dziś mechanizm zegarowy uznawany jest za jeden z najlepszych w Europie zwłaszcza, że jest jednym z ostatnich tej wielkości wykonanych metodą tradycyjną, a nie z napędem elektrycznym. Jego mechanizm jest zamknięty dla zwiedzających, ale kopię wykonaną przez twórców podziwiać możemy w pracowni zegarmistrzowskiej na Świętojerskiej 1 w Warszawie.
Źródła:
„Zegar na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie. Wspomnienia uczestnika prac nad restytucją zegara w latach 1972 – 1974”, Kronika Zamkowa nr 1-2/2010, s. 149-176
