Elektrownie szykują się do spalania odpadów drzewnych, by sprostać wymogom UE. Zabierają nam surowiec — alarmuje branża drzewna.
Przyjęta w 2001 r. przez Sejm „Strategia rozwoju energetyki odnawialnej” zakłada, że do 2010 r. ponad 7,5 proc. energii elektrycznej będzie pochodzić z tzw. źródeł odnawialnych. Może być ona pozyskiwana zarówno z wiatru, wody, jak i ze spalania biomasy, czyli różnego rodzaju odpadów drzewnych. To ostanie źródło energii cieszy się sporym powodzeniem wśród działających w Polsce koncernów energetycznych. I na to narzeka branża drzewna.
— To doprowadzi do załamania i tak już niewystarczającej podaży drewna dla przemysłu. Dotyczy to w pierwszej kolejności producentów płyt wiórowych i papieru — alarmuje Bogdan Czemko, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Walka o ogień
Do spalania biomasy szykują się praktycznie wszystkie koncerny energetyczne, działające na terenie Polski. Trudno oszacować, ile opału zdołają uzyskać od Lasów Państwowych.
— Szacujemy, że w 2010 r. moglibyśmy spalać 1 mln m sześc. drewna. Gdyby udało się uzyskać odpowiednią ilość opału, wykorzystamy nawet dwa razy więcej — mówi Janusz Tchórz, główny inżynier Południowego Koncernu Energetycznego.
Według nieoficjalnych informacji, elektrownia Połaniec zakontraktowała już na ten rok w Lasach Państwowych 400 tys. m sześc. drewna, które ma zamiar zacząć spalać już w paździer- niku.
Poziom pozyskania zrębek drzewnych, które mogą zostać spalone w elektrowniach, wynosi obecnie 3,5 mln m sześc. Do tej pory ta ilość nie zaspokajała nawet potrzeb producentów płyt wiórowych i papieru.
— Obecnie przerabiamy około 1 mln m sześc. drewna rocznie. Z braku zrębek i odpadów drzewnych musimy wykorzystywać droższe drewno okrągłe — skarży się Paweł Wyszkowski, prezes Zakładów Płyt Wiórowych Grajewo, jednej z największych firm branży drzewnej.
Przykład niemiecki
Problem rozwiązałoby bardziej elastyczne stanowisko Lasów Państwowych.
— Pozyskiwanie drewna w Polsce kształtuje się na poziomie 55 proc. tego, co przyrasta rocznie w naszych lasach. W Niemczech ten poziom sięga 70 proc. — podkreśla Paweł Wyszkowski.
— Przy zwiększaniu pozyskania drewna będziemy się kierować przede wszystkim dobrem lasów, a nie tylko popytem na rynku — ucina Waldemar Tomkiewicz, rzecznik Lasów Państwowych.