Złoty zwyżkował i osłabł

Wojciech Dembiński
opublikowano: 2000-04-19 00:00

Złoty zwyżkował i osłabł

Decydujący wpływ na wtorkowe notowania złotego na rynku walutowym miały, podobnie jak w poniedziałek, informacje płynące zza oceanu. Gracze i dealerzy z niepokojem oczekiwali na otwarcie amerykańskiego rynku pozagiełdowego Nasdaq i wzorem inwestorów z giełd zachodnioeuropejskich obserwowali notowania kontraktów terminowych na indeks tego rynku.

Początek handlu na rynku międzybankowym przyniósł umocnienie złotego. Na otwarciu we wtorek za dolara płacono 4,2263 zł w porównaniu z 4,2525 zł w poniedziałek. Kurs euro spadł z 4,0625 zł do 4,0035 zł.

ZŁOTY jednak bardzo szybko słabnął. Najpierw część inwestorów zaczęła „wychodzić” z papierów skarbowych, zamieniając złote uzyskane z transakcji na walutę amerykańską. Potem na wartości naszego pieniądza odbiły się także informacje o spadkach na rynkach akcji w Europie Zachodniej.

PO GODZINIE 11.00 Narodowy Bank Polski ustalił średni kurs dolara na 4,2723 zł, wartość waluty unijnej wyliczono z kolei na 4,0489 zł. Po fixingu notowania złotego wahały się w znacznie węższych granicach. Wczesnym popołudniem za dolara płacono 4,2645 zł, za euro 4,0490 zł. Potem kursy ustabilizowały się na poziomach odpowiednio 4,2700 i 4,0600 zł.

Dobry początek notowań na rynku Nasdaq, którego indeks zwiększył się o ponad 2,8 proc., wpłynął na niewielki wzrost złotego, do 4,2640 zł za dolara i 4,0420 zl za euro.

OPUBLIKOWANE wczoraj dane o produkcji przemysłowej w marcu, tak samo zresztą jak podana w poniedziałek informacja o marcowej inflacji, zostały zupełnie zignorowane przez inwestorów walutowych i nie wpłynęły na notowania złotego. Jest to o tyle dziwne, że wzrost produkcji o 6,8 proc. okazał się znacznie mniejszy od oczekiwanych 11-12 proc. Dealerzy tłumaczyli, że ważniejsze od danych makroekonomicznych były wzrosty na giełdach amerykańskich, które wyznaczają aktualnie ogólne trendy na świecie.

BRAK REAKCJI na dane o produkcji mógł być jednak równie dobrze spowodowany wcześniejszymi wypowiedziami Bogusława Grabowskiego, członka Rady Polityki Pieniężnej, które uspokoiły graczy. Stwierdził on, że cel inflacyjny na koniec roku na poziomie 5,4-6,8 proc. jest realistyczny, a odwrócenia tendencji wzrostowej inflacji spodziewa się w maju.