Ostatnie dni stały pod znakiem dużych zmian w Euro Consulting Management (ECM). Kontrolę nad spółką przejęli Cezary Nowosad i Maciej Jacenko (razem mają 65 proc. akcji), którzy jednocześnie weszli do zarządu spółki oraz jej kluczowego podmiotu zależnego — ECM Domu Maklerskiego. We władzach tego ostatniego znalazł się też Jarosław Ostrowski, były szef departamentu emitentów w Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Do rady nadzorczej weszli z kolei byli wiceministrowie skarbu w rządzie Marka Belki: Krzysztof Żyndul i Dariusz Witkowski.
Desant znanych nazwisk nie gwarantuje oczywiście sukcesu, ale daje akcjonariuszom nadzieję na lepsze. ECM boryka się z poważnymi problemami już od blisko dwóch lat. Spółce zaszkodziły m.in. wahania na rynku walutowym, które wiele firm wpędziło w pułapkę "toksycznych" opcji. Przełożyło się to na zmniejszone zainteresowanie usługami zarządzania ryzykiem walutowym i gwałtowny spadek cen (nawet o 70-80 proc.). Spółka szybko zarzuciła też pomysł prowadzenia własnego TFI (miał ruszyć m.in. ze specjalistycznym funduszem, inwestującym na NewConnect). Uznała, że nie uda jej się w krótkim czasie uzyskać takiego kapitału, by działalność ta była rentowna. Efektów nie przyniosły też plany związane z doradztwem w zakresie uzyskania funduszy unijnych. Tu — według firmy — przyczyną były opóźnienia we wdrażaniu programów operacyjnych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Wszystko to spowodowało, że spółka — zamiast rosnąć — zaczęła się kurczyć.
Przychody w 2009 r. zmalały w porównaniu z 2007 r. aż o blisko 80 proc. Od dwóch lat firma przynosi też wysokie straty, które m.in. drenują kapitały ECM Domu Maklerskiego. To istotne, bo podmiot ten musi posiadać minimalne wymagane prawem kapitały własne, by nie stracić licencji przyznanej przez KNF. Licencja ta była z kolei dla nowych akcjonariuszy (Cezary Nowosad jest szefem firmy IPO Doradztwo Strategiczne, która takiej licencji nie posiada) głównym argumentem za kupnem akcji. Jej uzyskanie jest dziś bowiem bardzo czasochłonne. Przy spodziewanym ożywieniu na rynku pierwotnym miesiące oczekiwania na decyzję nadzorcy oznaczałyby wymierne straty.
Transakcja przejęcia ECM pokazuje przy okazji, jak niewielka płynność akcji na NewConnect (w ECM free float to około 6,5 proc.) powoduje oderwanie wyceny spółki od rzeczywistości. Za 65 proc. akcji (a więc za pakiet kontrolny, który zwykle nabywany jest z premią) nowi właściciele zapłacili 1,2 mln zł (0,25 zł za akcję). Na NewConnect był on wart trzy razy więcej. Po transakcji kurs nie drgnął i wciąż wynosi 86 groszy. Średnia roczna to 1,07 zł.
Zmiany dają szansę na poprawę w ECM
Desant znanych nazwisk do firmy, borykającej się z dużymi problemami finansowymi, nie gwarantuje oczywiście sukcesu, ale daje akcjonariuszom nadzieję na poprawę.