Znany syndyk kontra Paweł P.

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2021-09-16 20:00
zaktualizowano: 2021-09-16 20:33

Szef handlującej owocami spółki Fruit Logistics przed jej upadłością był tak aktywny, że dziś musi tłumaczyć się nie tylko przed syndykiem, ale także prokuraturą.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czego dotyczą liczne zawiadomienia do prokuratury, które składa Krzysztof Gołąb, syndyk upadłej spółki Fruit Logistics
  • ile zarzutów karnych i jakich usłyszał już Paweł P., prezes i największy udziałowiec spółki
  • dlaczego sprawy sądowe, w których ma status oskarżonego, nie mogą ruszyć
  • co o tym myślą pokrzywdzeni kontrahenci spółki i Pawła P.

Jeszcze kilka lat temu Fruit Logistics (FL), dzięki wzrostowi przychodów z 12,1 mln zł w 2015 r. do 27,2 mln zł w 2016 r., figurował w rankingu najdynamiczniejszych firm w kraju magazynu „Forbes”, a już w listopadzie 2019 r. zbankrutował. Przy czym kasa spółki, zajmującej się hurtowym handlem owocami, głównie jabłkami, okazała się wydrenowana na tyle, że 400 tys. zł na koszty postępowania upadłościowego musiał wyłożyć jej największy wierzyciel — Bank Spółdzielczy w Piasecznie. Kto odpowiada za ten krach? Prokuratura i Krzysztof Gołąb, syndyk FL, nie mają wątpliwości: to Paweł P., prezes i największy udziałowiec spółki.

Prezes rozmawiać nie chce

Adwokat Krzysztof Gołąb to bardzo rozchwytywany syndyk, który pełnił różne funkcje w upadłościach i restrukturyzacjach ponad 60 firm, w tym tak dużych jak Hawe, Action, Rafako, Matras czy Praktiker Polska. Paweł P. natomiast to postać znana lokalnie: w regionie podwarszawskiego Grójca, uznawanym za największe zagłębie jabłkowe w Europie. Ich zetknięcie się „zaowocowało” wieloma pismami: do sądów, prokuratur i nie tylko…

— Paweł P. od początku nie współpracuje ze mną jako syndykiem, stosuje obstrukcję, przekazuje niekompletne wyjaśnienia. Do dziś, mimo wielokrotnych wezwań, nie wydał całego majątku spółki, w tym dokumentacji, choć to jego prawny obowiązek — mówi Krzysztof Gołąb.

Co na to Paweł P.? Próbowaliśmy poprosić go o komentarz do słów i działań syndyka FL, ale odmówił. Skądinąd wiemy jednak, że występował do sądu o wyłączenie Krzysztofa Gołąba ze sprawy oraz o umorzenie upadłości (oba wnioski okazały się nieskuteczne). Złożył też na syndyka skargę do izby adwokackiej, dotyczącą nieprzekazywania mu korespondencji — w tej sprawie rzecznik dyscyplinarny chce przesłuchać Krzysztofa Gołąba w charakterze obwinionego.

Syndyk donosi do prokuratury

Sam syndyk natomiast co i rusz zawiadamia prokuraturę — głównie o wyprowadzaniu przez Pawła P. majątku tuż przed upadłością FL. Chodzi m.in. o zabudowaną działkę w Ostrowcu pod Grójcem, którą spółka sprzedała w marcu 2019 r. firmie Pardex (za 350 tys. zł), a ta już w lipcu 2019 r. zbyła ją spółce Gad Investments (GI). Tymczasem biegły na zlecenie syndyka wycenił nieruchomość na… 7,5 mln zł (po odjęciu zabezpieczeń hipotecznych na ponad 2 mln zł).

Pardex to firma Pawła P., a GI to podmiot „powiązany pośrednio lub bezpośrednio z FL i jego prezesem” (tak przynajmniej twierdzi Krzysztof Gołąb). Obie firmy syndyk pozwał, domagając się ubezskutecznienia transakcji z 2019 r. Osiągnął pierwszy sukces, bo w ramach zabezpieczenia roszczeń sąd zakazał rozporządzania nieruchomością i jej obciążania.

Krzysztof Gołąb wypowiedział też umowy najmu dwóch innych nieruchomości zawartych przez FL w 2019 r. z GI, a następnie wynajął je drożej innym firmom. O umowach najmu syndyk również zawiadomił prokuraturę, podobnie jak o uszczuplaniu majątku FL w postaci ruchomości — przede wszystkim samochodów ciężarowych — za ceny „rażąco niższe niż rynkowe”.

O co chodzi? W latach 2018-19 FL sprzedał osiem różnych pojazdów, a nabywcami aut i przyczep ciężarowych byli... Paweł P. oraz jego brat Piotr, też udziałowiec FL. Na wniosek syndyka sąd nakazał zwrot tych pojazdów lub ich równowartości do masy upadłościowej, ale na razie postanowienia są nieprawomocne.

Wierzyciele nie zostaną na lodzie:
Wierzyciele nie zostaną na lodzie:
Wszystko wskazuje na to, że mimo wielu działań, mających na celu uszczuplenie majątku Fruit Logistics, prawie 100 wierzycieli, którym spółka winna jest 21,1 mln zł, zostanie w dużym stopniu zaspokojonych. Majątek firmy biegli wycenili bowiem na kilkanaście milionów złotych — mówi Krzysztof Gołąb, syndyk Fruit Logistics. Najwięcej warte są nieruchomości, w tym ta, w której mieści się jej siedziba (na zdjęciu poniżej).
materiały prasowe

Śledczy stawiają zarzuty

Liczne zawiadomienia Krzysztof Gołąb wysyła do Prokuratury Rejonowej w Grójcu, która wszczyna kolejne postępowania, dotyczące m.in. niewydawania majątku FL i nieudzielania syndykowi informacji oraz zniszczenia mienia (chodzi o zdekompletowanie linii segregacji jabłek o wartości ponad 5 mln zł). W największym ze śledztw, w którym zawiadamiającym obok syndyka był jeden z mniejszościowych udziałowców FL, Paweł P. już w październiku 2020 r. usłyszał aż cztery zarzuty. Pierwszy dotyczy niezłożenia w Krajowym Rejestrze Sądowym sprawozdania finansowego FL za 2018 r. (naruszenie ustawy o rachunkowości), drugi — niezgłoszenia od co najmniej października 2018 r. wniosku o upadłość spółki mimo powstania do tego warunków (naruszenie Kodeksu spółek handlowych), a trzeci — ukrywania przed syndykiem dokumentacji i majątku FL oraz nieudzielania mu informacji (naruszenie prawa upadłościowego).

Najpoważniejszy jest czwarty — dotyczy przywłaszczenia, karalnej niegospodarności na co najmniej 8,6 mln zł i działania na szkodę ponad 40 wierzycieli FL.

— Pawłowi P. zarzucamy, że od 2018 r. do lipca 2020 r. działał na szkodę FL poprzez nadużywanie uprawnień, zawieranie umów i prowadzenie dokumentacji bez dbałości o interesy spółki, podejmowanie działań mających na celu ukrycie, usunięcie czy pozorne obciążenie majątku FL oraz wyprowadzanie majątku do innych zarządzanych przez siebie podmiotów, a tym samym uszczuplanie lub udaremnianie zaspokojenia wierzycieli spółki, będącej w stanie grożącej jej niewypłacalności — wyjaśnia Beata Galas, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Sądy czekają w blokach startowych

To nie koniec problemów szefa FL z prawem. Okazuje się, że w trzech różnych sprawach Paweł P. ma już status oskarżonego o oszustwo. W pierwszej prokuratura zarzuca mu oszukanie w 2018 r. przedsiębiorcy z branży transportowej na około 25 tys. zł, w drugiej — dostawcy owoców na przełomie lat 2017-18 na 40 tys. zł. W ostatniej, największej, chodzi aż o 23 przestępstwa oszustwa, jakich Paweł P. miał się dopuścić od 2016 r. do 2019 r. — głównie na szkodę dostawców owoców i warzyw (w wyniku dostaw, za które nie otrzymali zapłaty, mieli stracić od 4 do 120 tys. zł).

W żadnej z tych spraw, zawisłych przed Sądem Rejonowym w Grójcu, proces nie ruszył, choć w każdej wyznaczono już po kilka terminów. Dzieje się tak głównie przez zwolnienia lekarskie, które Paweł P. przesyła często w przeddzień lub nawet rano w dzień rozprawy. Arkadiusz Guza, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Radomiu, przyznaje że dotychczas sądy nie weryfikowały tych zwolnień i stanu zdrowia szefa FL.

Tymczasem wątpliwości w tej sprawie mają pracownicy syndyka, którzy twierdzą, że w trakcie choroby prezes FL nie tylko odpowiadał na mejle, ale pojawiał się też na terenie nieruchomości spółki, a co więcej — na Platformie Usług Elektronicznych ZUS nie odnaleźli zwolnień, na które Paweł P. się powoływał.

Pokrzywdzeni mają pretensje

Nieweryfikowanie zwolnień nie podoba się też innym pokrzywdzonym, którzy rozmawiali z „PB”, chcąc zachować anonimowość. Podkreślają, że w tym samym okresie, gdy choroba uniemożliwia Pawłowi P. udział w rozprawach, aktywnie uczestniczy osobiście w postępowaniu upadłościowym FL — przegląda akta oraz przygotowuje, wysyła i odbiera pisma i korespondencję sądową. To dlatego pełnomocnik dwóch pokrzywdzonych złożył ostatnio do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Pawła P. i doprowadzenie go na jedną z najbliższych rozpraw karnych.

Nasi rozmówcy mają pretensje także do grójeckiej prokuratury. Chodzi głównie o opieszałość w prowadzeniu śledztw, niereagowanie na sygnały o majątku Pawła P. lub FL, który można zabezpieczyć, a także stosowanie nieadekwatnych środków zapobiegawczych. Przynajmniej w tym ostatnim przypadku trudno im się dziwić. W śledztwie, w którym Paweł P. usłyszał zarzut wyrządzenia szkód na co najmniej 8,6 mln zł, poręczenie majątkowe sięgnęło… 20 tys. zł.

Z tempa i efektów pracy grójeckiej prokuratury nie jest też zadowolony syndyk.

— Moje zawiadomienia dotyczą wielu różnych zdarzeń i mienia o wartości kilkudziesięciu milionów złotych. To dlatego jeszcze w 2020 r. wystąpiłem o przekazanie wszystkich spraw z Grójca do bardziej wyspecjalizowanej w takich śledztwach prokuratury wyższego rzędu w Radomiu, ale nic takiego nie nastąpiło — mówi Krzysztof Gołąb.

Najważniejsze ze śledztw zostało objęte jedynie nadzorem Prokuratury Okręgowej w Radomiu, która jednocześnie zapewniła, że prokuratura z Grójca „prowadzi postępowanie w sposób niebudzący zastrzeżeń, realizując w jego trakcie szereg czynności procesowych zmierzających do wszechstronnego wyjaśnienia rzeczonej sprawy”.

ARiMR żąda zwrotu dotacji

Fruit Logistics (FL) starał się o status tzw. grupy producenckiej i w związku z tym uzyskał prawie 14 mln zł dotacji z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) na inwestycję budowlaną i zakup ciężarówki chłodni. Warunkiem otrzymania pomocy było niezbywanie i nieudostępnianie samochodu przez pięć, a nieruchomości przez 10 lat. Wymogu tego FL nie dotrzymał i dlatego ARiMR domaga się zwrotu całej dotacji wraz z odsetkami, czyli łącznie 16,3 mln zł.

Syndyk próbuje podważyć decyzję agencji przed sądem administracyjnym, twierdząc, że zwrócona powinna być tylko część pomocy, odpowiadająca proporcjonalnie okresowi, w którym FL nie spełniał jej wymogów. To dlatego na razie na liście wierzytelności uznał jedynie 426 tys. zł długu FL wobec rolniczej agencji. Ewentualna przegrana przed sądem administracyjnym może jednak sprawić, że łączne długi FL wzrosną z 21,1 do około 37 mln zł.