Zadziwiająco skromne są wymagania stawiane następcy Sebastiana Mikosza. Jeśli wierzyć ogłoszeniu zamieszczonemu w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej", aby zarządzać lotniczym gigantem, wystarczy dyplom ukończenia wyższej uczelni, staż pracy powyżej 5 lat i bardzo dobra znajomość języka angielskiego. Nawiasem mówiąc, pracodawcy większe oczekiwania mają często wobec potencjalnych kierowników liniowych, sekretarek czy przedstawicieli handlowych.

Co warte odnotowania - dla kandydatów na stanowisko członka zarządu narodowy przewoźnik zawiesił poprzeczkę nieco wyżej. Studia, odpowiedni staż pracy i angielski to podstawa. Ale oprócz tego muszą mieć jeszcze doświadczenie w zakresie restrukturyzacji przedsiębiorstw.