Zrzucony szlafrok podnosi stawkę

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2015-11-11 22:00

Ceny sugerują, że jednym z ważniejszych wyzwań w sztuce jest rozwiązanie kwestii, w co modelka powinna się ubrać, żeby niczego na sobie nie mieć

W poniedziałek, podczas wieczornej aukcji w Nowym Jorku, sprzedany został najdroższy w historii obraz Amadeo Modiglianiego — o „Akt leżący” rywalizowało sześć osób, a ustanowienie rekordu powyżej 170 mln USD (673 mln zł) zajęło im zaledwie 9 minut.

Inwestorom, którym śledzenie aukcyjnych wyników Modiglianiego nigdy nie było potrzebne, a coraz częstsze doniesienia o rekordach zaczęły wydawać się już trochę natrętne, warto przypomnieć, że wylicytowany akt jest najcenniejszym na świecie, bo za wyższą cenę sprzedano do tej pory tylko pięć obrazów, a o ile przedstawieni byli na nich jacyś ludzie, to z reguły stosowniej ubrani.

Popyt zza kotary

Chociaż obserwację, że nagość dobrze się sprzedaje, można już uznać za wtórną, całkowity obrót rzędu 491 mln USD (1,9 mld zł), zarejestrowany po krótkiej aukcji „Muza artysty”, mógłby stanowić dla niej dodatkowe potwierdzenie. Poza roznegliżowaną modelką Modiglianiego różne, mniej lub bardziej śmiałe pozy, przyjmowały też kobiety kąpiące się na oczach niemieckiego ekspresjonisty Kirchnera, całujące się w obecności Toulouse-Lautreca czy przeciągające się prowokująco na udrapowanej tkaninie w pracowni Courbeta.

Ostatni z tych aktów nie był wcale najdroższy, bo kosztował niecałe 15,3 mln USD (60,5 mln zł), ale na jego przykładzie można w największym uproszczeniu pokazać, jak zmieniał się rynek na namalowaną nagość. Kiedy wylicytowany w poniedziałek obraz wystawiony został po raz pierwszy na paryskim Salonie, według XIX-wiecznych relacji, wisiał na ścianie tylko sześć minut, dlatego że tak szokujący i nieskrępowany realizm uznawany był wtedy za widok nie do zaakceptowania.

W formalnym oburzeniu było też sporo obłudy, bo znacznie bardziej odległe od ówczesnych ram przyzwoitości było nocne życie stołecznych bulwarów, którego uroki zaczęły się zresztą z czasem przekładać na indywidualne wybory kolekcjonerów. Od tej bulwersującej ekspozycji do pierwszej wystawy sprzedanego właśnie aktu Modiglianiego upłynęło ponad pół wieku — jak się okazało, chociaż temat opracowany został przez włoskiego malarza mniej odważnie, wystawę przerwała interwencja policyjnego komisarza.

Lekko zgeometryzowane kobiece ciała nie miały przy tym epatować wtedy realistycznie oddanym detalem, ale tworzyć, w zamierzeniu Modiglianiego, rodzaj ikony — podniosłego symbolu, który miał być sygnałem, że w czasie, kiedy świat pogrążony był I wojną, piękno mogło zaistnieć w sztuce, i to w najczystszy sposób.

Polski kapitał

Niezależnie od tego, jaki artysta miał zamysł, wybór pomiędzy zasłonięciem wdzięków a opuszczeniem szlafroka wielokrotnie okazał się dla rynkowej pozycji kluczowy.

— Z moich obserwacji wynika, że obecność rozebranej kobiety na obrazie ma bardzo duży wpływ na cenę. Akty są jednym z najbardziej chodliwych typów przedstawień, co szczególnie widać na przykładach malarzy, którzy podejmowali też inne tematy — w przypadku Leonarda Winterowskiego, którego głównie interesowała tematyka ułanów na koniach, obraz przedstawiający naturalnych rozmiarów nagą modelkę wywołał ostatnio żywiołową licytację. Podobne zainteresowanie budzą też akty innych malarzy, chociażby Tadeusza Styki, czy popiersiowe ujęcia Mojżesza Kislinga — komentuje Konrad Szukalski, wiceprezes domu aukcyjnego Agra-Art. Tytułowa Katarzyna, która na obrazie Kislinga podtrzymuje piersi rękami, wywołała pod koniec października licytację zakończoną na poziomie 460 tys. zł.

Jeśli niezainteresowany Modiglianim inwestor nie poświęcał też do tej pory za dużo czasu Kislingowi, może odnieść wrażenie, że te dwa tematy nie są ze sobą w ogóle związane. Sam Kisling jednak przyjaźnił się z autorem rekordowo wycenionego aktu do tego stopnia, że romansującaz Modiglianim dziennikarka najpierw opisała go jako „skomplikowany charakter, świnia i perła, haszysz i brandy”, a potem dodała, że pierwszym obrazem, jaki jej pokazał, było właśnie dzieło Kislinga.

Na wzajemnej sympatii narodowe wątki nie muszą się jednak kończyć, bo dużo bardziej istotna jest informacja, że „Akt leżący” powstał na zamówienie polskiego marszanda Leopolda Zborowskiego, który finansował w tym czasie zarówno farby i płótna Modiglianiego, jak również jego modelki i brandy.

Odnosząc natomiast polską nagą Katarzynę do oferty zagranicznej aukcji, pod względem bezpośredniości przestawienia, plasowałaby się gdzieś pośrodku. Najbardziej zachowawcza z krótkiego katalogu była zapięta pod szyję pielęgniarka, która skłoniła kolekcjonerów do zaoferowania 95,4 mln USD (377 mln zł), a najbardziej wyuzdana okazała się być żona Jeffa Koonsa, pierwsza w historii gwiazda porno w parlamencie, która zapozowała w landrynkowej scenerii razem z królem kiczu do ujęcia wartego 1,4 mln USD (5,5 mln zł). Jeśli mowa o profilu kolekcjonera aktów, z bywalca paryskich kabaretów zmienił się z czasem w azjatyckiego rekina giełdowego, bo rekordowo wylicytowany olej Modiglianiego zasilił sporą już i tak kolekcję chińskiego przedsiębiorcy Liu Yigiana.

Chociaż, jak na roznegliżowane modelki, ta nie należy raczej do najbardziej prowokujących, i tak nie do końca wiadomo, co może ją czekać w tych zbiorach — Liu Yigian zasłynął już przecież z bezpośredniego obcowania z dziełem, kupując w zeszłym roku wartą 36,3 mln USD (144 mln zł) 500-letnią filiżankę i, tuż po zakończeniu aukcji, pijąc z niej herbatę.