W branży deweloperów mieszkaniowych nie jest źle: budowy postępują, podpisywane są nowe umowy, a zdecydowana większość firm nie przewiduje trudności z utrzymaniem płynności — takie wnioski płyną z badania, które przeprowadził Polski Związek Firm Deweloperskich wśród swoich członków.
Zrzeszeni deweloperzy opowiadali, jakie rynkowe aspekty mogą być największą barierą w tym roku. Okazało się, że dla większości sporym zagrożeniem może być spadek dochodów. Za mało realny natomiast uważają odpływ klientów oraz wzrost cen materiałów budowlanych. Martwią się jednak o finanse kupujących — trudności klientów związane z otrzymaniem kredytu bankowego za bardzo prawdopodobne podkreśliło ponad 90 proc. ankietowanych. Deweloperzy — chociaż rzadziej niż kupujący — przewidują też własne kłopoty z uzyskaniem finansowania. Pewni są natomiast, że obecnie realizowane budowy uda im się dokończyć.
— Jesteśmy branżą, w której ewentualne skutki kryzysu nie pojawiają się od razu. Wydłużony okres pozwala mieć mniejsze obawy o bieżącą kondycję finansową i płynność firmy. Pamiętając kryzys sprzed kilku lat, spodziewamy się, że deweloperzy wprowadzą mniej inwestycji na rynek, co da szansę na podążanie podaży za popytem i ograniczenie ryzyka „zalegających” nieskomercjalizowanych projektów, które mogłyby zachwiać płynnością deweloperów. Dostrzegamy jednak, co widać w badaniu, że trudności z finansowaniem mają klienci. Dlatego należałoby stworzyć im ułatwienia, np. w postaci ulgi mieszkaniowej — mówi Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Kondycja firm deweloperskich jest na razie stabilna.
— Blisko 70 proc. mieszkań, które mają zostać wybudowane do końca roku, jest już sprzedanych. Nie ma więc obaw o utratę płynności. Firmy spodziewają się jednak, że z powodu trudności z pozyskaniem finansowania nie ruszą z nowymi budowami. Potwierdzają to już dane za kwiecień — o ile liczba pozwoleń na budowę spadła o 27 proc. r/r, to liczba rozpoczętych inwestycji aż o 46 proc. Deweloperzy przewidują, że zmusi ich to do zwolnień pracowników — mówi Konrad Płochocki.