Jak wynika z analizy Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA) bezpośrednie koszty wprowadzenia świadczenia wychowawczego dla sektora finansów publicznych zgodnie z projektem, który jest już w konsultacjach to 25,2 mld zł rocznie, czyli ok. 1,5 proc. PKB.

Zdaniem ekspertów finansowe konsekwencje są o 1,3 mld zł rocznie wyższe w porównaniu z przedwyborczą propozycją. Skąd taka różnica? Z wyłączenia w projekcie rządowym korzyści z wypłaty świadczenia z dochodu branego pod uwagę do ustalania uprawnień do świadczeń z pomocy społecznej i dodatku mieszkaniowego oraz niewliczaniu świadczeń rodzinnych do kryterium dochodowego przy przyznawaniu świadczenia wychowawczego na pierwsze dziecko.
Ekonomiści oceniają, że na wprowadzeniu nowego świadczenia wychowawczego skorzystałoby 2,7 mln rodzin.
- Duża część środków publicznych przeznaczonych na nie trafiłaby do rodzin o niskich dochodach, co może istotnie przyczynić się do ograniczenia poziomu ubóstwa wśród dzieci. Wyższe świadczenia dla rodzin o niskich dochodach mogą mieć negatywne implikacje na poziom zatrudnienia rodziców – czytamy w raporcie CenEA.
Pod koniec ubiegłego roku resort pracy poprawił wyliczenia związane z nowym programem wsparcia finansowego dla rodzin i już wówczas koszty pomysłów rządu okazały się wyższe. W tym roku mają wynieść ok. 17 mld zł, o ile program wejdzie w życie do 1 kwietnia. W kolejnych latach, zgodnie z wyliczeniami ministerstwa 23 mld zł. Kwoty te nie uwzględniają jednak powrotu części środków dzięki konsumpcji w postaci podatku VAT, ale i tak są wyższe niż pierwotnie się spodziewano.
- Wprowadzenie programu będzie jedną z największych reform systemu podatkowo-świadczeniowego w Polsce po 1989 r. Przeznaczenie na wsparcie rodzin dodatkowych środków w wysokości 1,5 proc. PKB powinno iść w parze z szeroką reformą systemu pomocy rodzinom z dziećmi, uproszczeniem go i usprawnieniem jego administracji. Zaproponowana struktura programu „Rodzina 500+” zdaje się nie uwzględniać szerokiej gamy konsekwencji, które niesie za sobą tak znaczący wzrost świadczeń. Autorzy reformy mają do dyspozycji ważne międzynarodowe doświadczenia w reformowaniu systemów wsparcia, z których powinni skorzystać decydując o ostatecznym kształcie nowego świadczenia – komentuje Michał Myck, dyrektor CenEA.