Wywodząca się z Czech firma Aures Holdings (wcześniej AAA Auto), która prowadzi największą w naszym regionie sieć komisów samochodowych - działa w czterech państwach Grupy Wyszehradzkiej - chciała w tym roku sprzedać ponad 90 tys. aut. To były plany sprzed wybuchu pandemii. Koronawirus brutalnie je zweryfikował i spowodował, że w 2020 r. wolumen sprzedaży skurczył się o prawie 19 proc. Nabywców znalazło łącznie około 70 tys. używanych samochodów oferowanych przez placówki AAA Auto, podczas gdy rok wcześniej sprzedaż sięgnęła 86 tys. sztuk.


W Polsce ten spadek był mniejszy, ale i tak sięgnął 10 proc. W 2020 r. komisy AAA Auto sprzedały u nas 13,5 tys. pojazdów. Dodajmy, że rok wcześniej było to prawie 15 tys., a założenia na 2020 r. mówiły o przekroczeniu poziomu 20 tys. sztuk (pierwotnie spodziewano się, że sprzedaż nad Wisłą wyniesie w 2019 r. 16 tys., a w 2020 r. – aż 25 tys. samochodów).
- W Polsce mobilność społeczna była poważnie ograniczona przez długi czas, co zmniejszyło możliwość przychodzenia klientów do naszych oddziałów – wyjaśnia Marta Kotula, z biura prasowego firmy.
Jak przyznała niedawno na łamach czeskiego dziennika „Hospodářské noviny” prezes firmy Karolína Topolová, wobec trudnej sytuacji rynkowej konieczne było zwolnienie setek pracowników. Redukcje objęły łącznie około 700 osób. Jak wyjaśnia Marta Kotula większość zwolnionych odbywała dopiero szkolenia na stanowiska w różnych krajach, w których firma miała zwiększyć liczbę oddziałów i nie mieli jeszcze przydzielonych konkretnych zadań.
- Powoli ponownie zwiększamy liczbę pracowników. Zatrudniliśmy już 100 nowych osób – dodaje przedstawicielka biura prasowego.
Także w Polsce nie obyło się bez redukcji zatrudnienia. Obecnie pracuje tu ok. 450 osób, czyli o 70 mniej niż przed pandemią. Zatrudnienie w całej grupie wynosi około 2,4 tys. pracowników.
W sytuacji niepewności szefostwo Aures Holdings zdecydowało się wstrzymać plany zagranicznej ekspansji. Przypomnijmy, że kolejnym – po Polsce, Czechach, Słowacji i Węgrzech – krajem, w którym miały się pojawić autokomisy AAA Auto, była Rumunia. Na podbój tego rynku firma miała ruszyć w 2021 r. Ten plan został odroczony.
- Wszystko to było jak zawracanie tankowca w biegu. Zatrzymanie czegoś tak dużego jest naprawdę bardzo trudne, ale oszczędności, które byliśmy zmuszeni poczynić, musiały być duże – stwierdziła w wywiadzie dla czeskiej gazety Karolína Topolová.
Dodała, że masowe zwolnienia były konieczne, bo gra szła nie o poprawę wyników finansowych, ale o przetrwanie.
Firma liczy na to, że w 2021 r. – o ile pandemia będzie już pod kontrolą - w Polsce uda się przynajmniej wrócić do takiego poziomu sprzedaży, jaki osiągnięto w 2019 r. Ma także nadzieję, że uda się ponownie poszerzać sieć. Rok temu pod marką AAA Auto działało u nas w sumie 13 oddziałów, z których część prowadziła tylko skup, a cześć zarówno skup, jak i sprzedaż samochodów. Obecnie pozostało sześć podmiotów zajmujących się pełną obsługą samochodów oraz cztery zajmujące się wyłącznie skupem.
– W Czechach mamy jeden oddział na około 500 tys. mieszkańców. To pokazuje, że w Polsce jest miejsce na dziesiątki nowych oddziałów - argumentuje Marta Kotula.
Sieć AAA Auto wraca też do koncepcji ekspansji, ale tym razem na celownik bierze kraje Europy Zachodniej. Na razie nie ujawnia żadnych szczegółów na ten temat. Ma o nich poinformować za kilka tygodni.