Afera wizowa rozsadza system

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2023-09-21 20:00

To koniec zewnętrznych usług wizowych — MSZ chce mieć własną sieć punktów przyjmowania wniosków. To oznacza utrudnienia dla przedsiębiorców.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ubocznym skutkiem afery wizowej była decyzja Zbigniewa Raua, ministra spraw zagranicznych, o wypowiedzeniu umów firmom, które świadczyły usługi na rzecz resortu. To zewnętrzne podmioty, które pomagają służbom konsularnym w procedurach związanych z wydawaniem wiz. Mogą np. zbierać i weryfikować formalną zgodność z wymogami dokumentów stanowiących podstawę do wydania wizy. Nie wyręczają jednak ani wnioskodawców — to oni muszą wypełnić wszelkie formularze, ani nie zastępują pracowników konsularnych — to oni podejmują decyzję o wydaniu albo odmowie wydania wizy.

Korzyści dla wszystkich

Outsourcing w tym obszarze jest standardem — na całym świecie od lat funkcjonują wielkie międzynarodowe firmy specjalizujące się w świadczeniu usług wizowych. Z ich pomocy korzysta również Polska, jest to bowiem korzystne dla wszystkich stron. Po pierwsze — odciąża konsulów, pozwalając im skupić się na kluczowych zadaniach, obniża koszty, jakie musiałyby ponosić placówki dyplomatyczne, po drugie — znacznie przyspiesza procedury i skraca czas oczekiwania na wydanie wizy, na czym zależy ubiegającym się o nie, a po trzecie — daje zarobek przedsiębiorcom i ich pracownikom. Chodzi o niemałe pieniądze, bo zawierane z reguły na kilka lat kontrakty warte są czasem dziesiątki, a nawet setki milionów złotych.

Własna infrastruktura

Ministerialna decyzja to nie tylko wstrzymanie funkcjonującego od dawna systemu, ale jego definitywny kres. Jak wynika bowiem z ministerialnego komunikatu: „w MSZ rozpoczęły się prace nad otwarciem własnej sieci punktów przyjmowania aplikacji wizowych z wykorzystaniem m.in. infrastruktury własnej”.

— Na dotychczasowy system narzekało wiele firm, które chciały ściągnąć pracowników z zagranicy, ale z powodu procedur często nie docierali oni na czas. W sumie dobrze się więc stało, że ten wrzód został rozcięty — mówi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Ma jednak obawy, czy ministerialna formuła się sprawdzi.

— Aby zastąpić pracowników zewnętrznych firm, które dotychczas świadczyły usługi wizowe, trzeba armii zaufanych ludzi. Zespoły konsularne musiałyby kilkakrotnie się powiększyć. Skąd wziąć tych urzędników? — pyta Jeremi Mordasewicz.

Jego zdaniem nagła zmiana systemu, polegająca na wyeliminowaniu zewnętrznych podmiotów, może spowodować poważne utrudnienia dla pracodawców. Nie da się z dnia na dzień zastąpić dotychczasowych struktur nowymi, które w dodatku należy stworzyć od zera.

— Obawiam się też, że znika nam z oczu sedno problemu, czyli rosnące zapotrzebowanie polskich firm na pracowników z zagranicy. A na tym trzeba się skupić, bo bez rąk do pracy nie będzie rozwoju gospodarki — mówi Jeremi Mordasewicz.

Tłumy Ukraińców

Krajem, który nadal dostarcza na polski rynek najwięcej pracowników, jest Ukraina. Jeszcze przed wybuchem wojny przyjeżdżało ich co roku około 800 tys. Służby konsularne nie były w stanie poradzić sobie z taką liczbą i dlatego sięgały po outsourcing. Teraz jednak — jak wynika z mejla MSZ — także tam ma powstać sieć punktów konsularnych.

Obecnie za obsługę tego rynku odpowiada polsko-francuskie konsorcjum spółek z grupy TLS oraz wrocławskiej firmy Personnal Service (PS). To ono wygrało przed dwoma laty ministerialny przetarg i podpisało kilkuletnią umowę. PS zajmuje się rekrutacją pracowników dla firm w Polsce i nie miał dotychczas doświadczeń w dziedzinie usług wizowych, ma je jednak TLS. Francuska firma od kilkunastu lat zajmuje się taką działalnością, prowadząc ją w 100 krajach.

Zapytaliśmy PS, czy MSZ wypowiedział firmie ukraiński kontrakt, a jeśli tak, jakie kroki planuje. Odpowiedź była krótka: „nie udzielamy komentarza w tej sprawie”.

Milionowe wydatki

Przypomnijmy, że na realizację ukraińskiego projektu firma planowała przeznaczyć 15-25 mln zł. Chciała stworzyć 18 centrów, w których miało pracować około 500 osób. Pierwszym problemem w realizacji przedsięwzięcia była agresja Rosji na Ukrainę. Z jej powodu trzeba było czasowo zawiesić realizację umowy.

PS to jedna z zaledwie kilku firm, które świadczą usługi wizowe dla naszego MSZ. Drugą jest wywodząca się z Indii, a zarejestrowana w Dubaju firma Visa Facilitation Services Global (VFS Global). To wyspecjalizowany podmiot, który świadczy takie usługi dla 70 rządów, m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Nowej Zelandii, Australii i państw Unii Europejskiej. Ma sieć 3,3 tys. ośrodków w prawie 150 krajach na całym świecie. Także polskie władze od lat współpracują z VFS Global. Firma obsługuje m.in. Białorusinów chcących otrzymać nasze wizy, a także tych, którzy ubiegają się o wizy do Austrii, Chorwacji, Danii, Estonii, Grecji, Irlandii, Litwy, Norwegii, Tajlandii, Słowacji i na Węgry.

Firma VFS Global kategorycznie odcina się od afery wizowej. Zapewnia, że nigdy nie świadczyła ani nie świadczy usług dla państwa polskiego w Afryce, nigdy nie obsługiwała ani nie prowadziła rozmów w sprawie obsługi Centrum Decyzji Wizowych MSZ w Łodzi, nigdy nie świadczyła i nie świadczy usług pośrednictwa, np. pośrednictwa pracy, jak również nie rekrutuje zainteresowanych znalezieniem pracy w kraju wydającym wizy.