Pomimo trwających ponad cztery godziny rozmów, 11 delegatom agentów PKO BP nie udało się wypracować kompromisu z zarządem banku. Chodzi o zmianę umowy zmieniającej warunki - w głównej mierze finansowe - współpracy franczyzobiorców z bankiem. Zarząd banku, na którym zostaną przedstawione postulaty agentów, ma zebrać się 9 stycznia. Agenci muszę więc uzbroić się w cierpliwość. Mają jej coraz mniej.
Nabrzmiały problem
Większość – tj. ok. 200 placówek franczyzowych PKO BP - w poniedziałek była nieczynna w związku ze strajkiem agentów, a do centrali banku przy ul. Puławskiej 15 ze wszystkich regionów Polski przyjechało ok. 40 franczyzobiorców. Niektórzy pokonali setki kilometrów. Są rozżaleni i źli, bo twierdzą, że bank traktuje ich jak piąte koło u wozu i nadużywa pozycji dominującej.
W swoim stanowisku PKO napisał, że spotkanie, do którego doszło 18 grudnia, odbyło się z jego inicjatywy. Według informacji PB, doszło do niego po naciskach agentów, którzy zagrozili, że gremialnie zakończą współpracę, jeśli nie zostaną wysłuchani. Nalegali także, aby w spotkaniu uczestniczył jeden z członków zarządu. Tak też się stało. Ze strony PKO PB z przedstawicielami agentów rozmawiał m.in. wiceprezes Maciej Brzozowski.
Pod koniec listopada agenci otrzymali propozycję aneksów do obowiązujących od 2018 r. umów o współpracy z bankowym liderem. Dla części z nich warunki zaproponowane przez PKO BP były jak policzek w twarz.
- Od kilku lat domagamy się od banku zmiany zasad współpracy – głównie systemu wynagradzania. Sytuacja gospodarcza, ekonomiczna i polityczna bardzo dynamicznie się zmieniają, a my nadal funkcjonujemy na podstawie umów z 2018 r., które już wówczas budziły wśród agentów wiele wątpliwości pod kątem rentowności placówek i stabilności sieci. Skutkiem było zmniejszenie sieci agencyjnej do 280 placówek. Przed 2018 r. było ich co najmniej dwa razy tyle - mówi Dorota Kulesza, agentka PKO BP, reprezentująca środowisko agentów.
W ocenie banku planowane zmiany warunków współpracy, które przedstawił PKO BP agentom, są dla nich korzystne.
– Agenci przedstawili dane, z których wynikało, jak niskie otrzymują wynagrodzenia - niewspółmierne do nakładu ich pracy. W ich opinii członek zarządu banku wydawał się być zaskoczony tymi informacjami. Zarząd planował zmiany wynagrodzeń dla agentów, które byłyby dla nich jeszcze bardziej niekorzystne i dzisiaj dowiedzieli się, że te zmiany od nowego roku nie zostaną wprowadzone. Na ten moment nie padły żadne konkretne deklaracje - mówi Dominika Pietrzak, adwokat i pełnomocnik 161 agentów.
Na ostrzu noża
Dla większości agentów prowadzenie placówki franczyzowej to główne źródło utrzymania. Są też pracodawcami, bo muszą zatrudniać na umowę o pracę co najmniej jedną osobę, ponosić wydatki związane z utrzymaniem lokalu, mediów. A koszty rosną - nieproporcjonalnie do przychodów z prowizji od sprzedawanych produktów.
- Jesteśmy agentami wyłącznymi PKO BP, nie możemy prowadzić współpracy z żadnym innym podmiotem finansowym, zatem nie mamy możliwości dodatkowego zarobku. Jesteśmy więc skazani na to, co zarobimy w ramach współpracy franczyzowej - mówi Dorota Kulesza.
Jeśli nie dojdzie do kompromisu, większość agentów nie podpisze aneksu do obowiązującej na czas nieokreślony umowy, co oznacza wypowiedzenie przez bank umowy o współpracę.
Niezbędni i ważni
Żaden z przedstawiciel banku nie znalazł czasu na rozmowę ani z agentami, którzy zgromadzili się w holu centrali, ani z PB. W stanowisku dla mediów PKO BP zapewnił, że „oddziały i agencje odgrywają bardzo istotną rolę w obsłudze obecnych klientów oraz pozyskiwaniu nowych dla banku”.
„Współpraca z agentami jest dla banku stałym i ważnym elementem obsługi klientów. Nie planujemy likwidacji naszej sieci partnerskiej. Wręcz przeciwnie: wszędzie tam, gdzie zachodzi potrzeba utworzenia placówki PKO Banku Polskiego, zachęcamy przedsiębiorców do współpracy z nami – czytamy w stanowisku banku.
Od marca do października agenci otrzymywali od banku czasowe wsparcie finansowe łagodzące skutki inflacji.
- Wsparcie się skończyło, a nasze koszty nie spadają. Od przyszłego roku wynagrodzenie minimalne wzrośnie, więc koszt prowadzenia agencji będzie jeszcze wyższy – mówi PB agentka prowadząca od kilku lat placówkę w województwie szczecińskim.