Akcjonariusze tym razem nie dopisali

Marta Filipiak, KJ
opublikowano: 2005-06-21 00:00

Z braku większości stoczniowe walne nie mogło przegłosować uchwały o kontynuowaniu działalności. Kolejne podejście 4 lipca.

Walne zgromadzenie akcjonariuszy Stoczni Gdynia (SG) zatwierdziło sprawozdania finansowe spółki za 2004 r. i uchwaliło pokrycie 77,1 mln zł straty netto z kapitału zapasowego. Jeden z punktów porządku walnego nie został przegłosowany — uchwała o zaprzestaniu działalności w obliczu ujemnych kapitałów i braku płynności. Okazało się, że na walne stawili się akcjonariusze posiadający 66 proc. akcji, tak więc nie było koniecznej do głosowania większości kwalifikowanej. Akcjonariusze będą musieli spotkać się ponownie.

— Ogłoszono przerwę w walnym do 4 lipca 2005 r. — mówi Krzysztof Grabowski, doradca zarządu SG.

Agencja sprawdza

Dalsza działalność spółki jest obecnie w rękach nie tylko akcjonariuszy, ale również Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), która właśnie sprawdza raport z programu restrukturyzacji. Początkowo decyzja o akceptacji wykonania planu miała zapaść do końca czerwca, jednak już dziś wiadomo, że termin się przesunie.

— Sprawdzamy wszystkie sprawozdania dołączone do raportu, więc ostateczną decyzję będziemy mogli wydać dopiero w połowie lipca — tłumaczy Arkadiusz Krężel, prezes ARP.

Według agencji dopiero jej decyzja zamknie ustawowy parasol ochronny.

— To ja wszczynam program restrukturyzacyjny i ja decyduję o jego zakończeniu. To nie jest proces automatyczny — wyjaśnia Arkadiusz Krężel.

Sytuacja stoczni już niedługo powinna znacznie się poprawić, bo na jej konto wpłyną środki z dokapitalizowania przez ARP. Agencja nie ma obaw, że naraża się Komisji Europejskiej. Wszczynając śledztwo w sprawie pomocy publicznej polskim stoczniom, Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji, podkreślała bowiem, że pomocy publicznej nie można przeznaczać bezpośrednio na doraźną spłatę długów. Ma ona służyć m.in. przywróceniu płynności czy uzyskiwaniu lepszych warunków finansowania.

— Pomoc publiczna ma służyć uzdrowieniu spółki — w tym restrukturyzacji finansowej. Dlatego nie widzę przeszkód, by środki te przeznaczyć na zaspokajanie wierzycieli — mówi Arkadiusz Krężel.

Bez pomocy

Zdaniem niektórych akcjonariuszy, stocznia mogłaby być rentowna już dziś.

— Zgadzam się z opinią zawartą w raporcie podsumowującym restrukturyzację, że stocznia może być rentowna nawet przy obecnym kursie walutowym i cenach stali. Uważam, że nawet przy obecnych cenach statków, bez renegocjowania, może osiągać roczne zyski wysokości 15-20 mln USD (50,3-61 mln zł) — uważa Marek Roman, dyrektor generalny Grupy Firm Doradczych Evip, jednego z akcjonariuszy stoczni.

Podkreśla, że aby było to możliwe, stocznia musi zwiększyć produkcję z obecnych 330-340 tys. ton CGT (stoczniowa jednostka wydajności) do 400 tys. ton CGT. Oznacza to, że stocznia musi budować więcej statków, zatrudnić więcej pracowników przy bezpośredniej produkcji, a mniej w administracji. W stoczni oprócz kosztów budowy statków występują bowiem tzw. koszty ogólne, dzielone przez liczbę zbudowanych statków — im więcej ich powstanie, tym przypisane do każdego koszty ogólne będą niższe, a w konsekwencji poprawi się rentowność kontraktu.