Półtora roku zajęło prokuraturze przygotowanie aktu oskarżenia za napaść i pobicie Wojciecha Kwaśniaka, wiceprzewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Czterem osobom postawiono w końcu zarzuty. Wśród nich jest Piotr P., niegdyś oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, a potem m.in. szef rady nadzorczej SKOK Wołomin, który miał być inicjatorem napaści oraz szefem całej grupy przestępczej.

Obecnie przebywa w areszcie. Wiceprzewodniczącego KNF pobito 16 kwietnia ubiegłego roku, gdy wracał z pracy. Przed mieszkaniem w warszawskim Wilanowie teleskopową pałką zaatakował go zamaskowany napastnik. Wojciech Kwaśniak doznał złamania ręki, złamań czaszki i licznych stłuczeń, sporo czasu spędził w szpitalu. Początkowo motyw sprawcy był nieznany, ale to, że napaść była związana z działalnością KNF, od razu brano pod uwagę. W końcu w listopadzie ubiegłego roku dokonano kilku aresztowań.
— Prokuratorzy ustalili, że celem napaści było nie tyle zastraszenie pokrzywdzonego, ile spowodowanie u niego ciężkich obrażeń, wykluczających dalszą pracę na zajmowanym stanowisku. Celu jednak nie osiągnęli — mówi Dariusz Domarecki, cytowany przez PAP rzecznik prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim, która prowadzi to i inne postępowania związane ze SKOK Wołomin.
Wojciech Kwaśniak z ramienia KNF zajmował się prowadzonym przez komisję i prokuraturę od 2013 r. postępowaniem w sprawie działania zarządu SKOK Wołomin na szkodę kasy. Dotychczas ustalono, że na tzw. słupy wyłudzono z niej ponad 600 pożyczek i kredytów na prawie 800 mln zł. Zarzuty usłyszało 79 osób, znakomitej większości pieniędzy zdeponowanych przez klientów kasy nie udało się jednak odzyskać. W lutym ogłoszono upadłość SKOK Wołomin.
— Pieniądze inwestowano w różne przedsięwzięcia gospodarcze. Następnie poprzez spółki nabywano luksusowe składniki majątkowe, wykorzystywane przez niektórych podejrzanych — nieruchomości, limuzyny, śmigłowiec itp. Znaczną część kwot wyprowadzono poza granice kraju, głównie do rajów podatkowych — mówi Dariusz Domarecki. [MZAT]