Staje się powoli tradycją, że rady nadzorcze banków państwowych zbierają się wieczorem, obradują do późna, a komunikat z posiedzenia idzie w świat w nocy. Informacja, że o godz. 16 zbiera się rada nadzorcza Alior Banku, oraz że w agendzie są duże zmiany w zarządzie, pojawiła się w poniedziałek po południu. Obrady trwały długo — komunikat trafił na giełdę krótko po godz. 23. Treść: cztery nominacje do zarządu i jedna dymisja.

Zmiana układu sił
Poniedziałkowa rada była zupełnie inna niż zwołane również w trybie pilnym posiedzenie przed miesiącem, 17 października. Wtedy także w planie były zmiany w zarządzie, konkretnie odwołanie prezes Katarzyny Sułkowskiej i powołanie Krzysztofa Bachty na p.o. prezesa.
— Zmiana była zaskakująca, niekonsultowana z premierem Morawieckim — relacjonuje osoba znająca kulisy sprawy.
Najpierw po długich negocjacjach dymisję zgodziła się złożyć Katarzyna Sułkowska, następnie przewodniczący ogłosił głosowanie nad kandydaturą następcy. Zagłosowali wszyscy członkowie rady, poza jednym.
— Na sali nie było człowieka premiera Morawieckiego. Bezskutecznie próbował się do niego dodzwonić, żeby uzyskać instrukcje. Szef rządu był poza zasięgiem, gdyż od rana był wydawcą w jednym z portali internetowych — mówi nasz rozmówca.
Zamach na prezesurę Aliora był dobrze przygotowany. Mateusz Morawiecki był wówczas pochłonięty kampanią samorządową i nie miał czasu ani głowy, żeby zajmować się Aliorem. Kto stał za przewrotem w banku? Nominacja Krzysztofa Bachty, wcześniej wieloletniego pracownika PZU, oraz fakt, że w radzie nadzorczej Aliora zasiada liczna reprezentacja ubezpieczyciela wskazują, że inicjatorem zmian był główny akcjonariusz, którego szefem jest Paweł Surówka. Rynek nie krył zaskoczenia faktem, że stery zostały przekazane w ręce nominata bez doświadczenia bankowego — tym bardziej że w lutym tego roku dymisję złożył Michał Chyczewski, również p.o., menedżer z doświadczeniem na rynku bankowym. Okazało się ono jednak na tyle skromne, że istniała możliwość, iż nadzór nie zgodzi się zaakceptować jego kandydatury na prezesa.
— Strategia faktów dokonanych rozsypała się po aferze w KNF i powołaniu nowego przewodniczącego. Wcześniej można było kalkulować, że nadzór pod Markiem Chrzanowskim przymknie oko na woltę w Aliorze, w którym w pewnym momencie nie było ani prezesa, ani szefa ryzyka, co jest niewyobrażalne w banku tej wielkości. W normalnych okolicznościach groziłoby to poważnymi konsekwencjami wobec głównego akcjonariusza. Po zmianie przewodniczącego wydaje się, że sytuacja jest zerojedynkowa — mówi osoba zbliżona do rządu.
Rok walki o kontrolę nad bankiem
Alior od ponad roku jest przedmiotem walki grup interesów obecnej władzy. Początkowo górę wzięli stronnicy Zbigniewa Ziobry, którzy wiosną 2017 r. najpierw doprowadzili do odwołania przedstawiciela Mateusza Morawieckiego, a potem ułożyli zarząd po swojej myśli, obsadzając w fotelu p.o. prezesa Michała Chyczewskiego. Szefem rady był wówczas Michał Krupiński, od czerwca ubiegłego roku prezes Pekao. Jesienią wspólnie z Michałem Chyczewskim ogłosili plan połączenia obydwu banków. W lutym tego roku p.o. prezesa złożył rezygnację. Wiosną prace nad fuzją nabrały przyśpieszenia i szef Pekao był zdecydowany doprowadzić sprawę do końca. Jak się okazało — tylko on jeden, ponieważ akcjonariusze banku, czyli PZU i Polski Fundusz Rozwoju, nie udzielili mu wsparcia. Do fuzji nie doszło.
Dymisja Katarzyny Sułkowskiej, która sprzeciwiała się połączeniu, odczytywana była przez rynek jako swoisty rewanż za tamtą porażkę. Z naszych informacji wynika, że Michał Krupiński nie był zaangażowany w odwołanie prezes Aliora. Poniedziałkowa rada nadzorcza i rekonstrukcja zarządu kładą kres wszelkim spekulacjom, kto kontroluje bank. Przynajmniej na razie.
— PZU od początku podlegało premierowi — dotychczas tylko formalnie. Zmiany w Aliorze dowodzą, że kontrola ma charakter realny — mówi osoba zbliżona do rządu.
Desant czterech członków zarządu wyraźnie pochodzi ze środowiska premiera Mateusza Morawieckiego, przy czym wszyscy to osoby z rynku, a nie z klucza politycznego. Marek Szcześniak, nowy szef ryzyka, to były wiceprezes PKO Banku Hipotecznego, z grupy PKO BP, kierowanej przez Zbigniewa Jagiełłę. Dariusz Szwed, który przejmuje odpowiedzialność za private banking, wcześniej kierował tym obszarem w Santanderze, macierzystym banku szefa rządu. Dwaj pozostali nominowani nie mają tak bezpośrednich powiązań ze środowiskiem rządowym, co świadczy o tym, że Mateusz Morawiecki wciąż dysponuje siłą przyciągania fachowców z rynku. Tomasz Biłous, który zastąpił odchodzącego Filipa Gorczycę (posadę obejmie od 31 stycznia 2019 r.), przez lata pracował w ING Banku Śląskim, ostatnio jako szef departamentu kontrolingu. Ostatnia nominacja, Seweryna Kowalczyka, to awans wewnątrz banku, choć nowy wiceprezes jest w nim świeżym nabytkiem. Ostatnie 10 lat przepracował w Crédit Agricole, odpowiadając za regulacje i compliance.
To już trzecia zmiana w zarządzie Aliora od czerwca 2017 r., kiedy bank opuścił jego założyciel. Obecnie kierownictwo liczy dziewięć osób. Ze „starego” zarządu, który budował bank, nie został nikt, choć Agata Strzelecka, szefowa HR, w zarządzie od tego roku, pracuje w Aliorze od samego początku. Stanowisko p.o. sprawuje Krzysztof Bachta. Według naszych informacji, na razie nie ma planów jego odwołania.