Ameryka wskazała drogę na szczyt

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-02-28 00:00

Najtrudniej będzie odrobić straty rynkom z południa Europy. Niemcy sobie poradzą

Po kilku tygodniach udanych dla giełdowych byków wciąż nie ma zbyt wielu chętnych do sprzedaży akcji. Spadki i w Warszawie, i w Nowym Jorku są umiarkowane i bardziej odzwierciedlają wstrzymywanie się inwestorów z zakupami niż poważniejszy napór sprzedających.

Gospodarka USA znów w formie

Początek roku na Wall Street przyniósł największe zwyżki od 1998 r., kiedy trwała hossa internetowa. Dzięki nim akcje są najdroższe od blisko czterech lat. Skupiający papiery amerykańskich blue chipów Dow Jones znalazł się w ubiegłym tygodniu najwyżej od maja 2008 r.

Indeks szerokiego rynku S&P500tak wysoko był ostatnio w czerwcu tego samego roku. Za powrotem do formy stoi siła amerykańskiej gospodarki, której stan jeszcze kilka miesięcy temu był główną przyczyną zmartwień inwestorów.

Teraz to właśnie USA są światowym motorem. Koniunkturę wspierają tam niższe ceny gazu, najważniejszego paliwa dla Ameryki. Banki licytują coraz mniej domów, których właściciele zalegają z płaceniem rat kredytowych. Łagodna zima sprzyja aktywności gospodarczej i sprawia, że Amerykanie chętniej chodzą na zakupy.

Reszta świata nadrabia dystans

Zwyżki za oceanem trwają niemal nieprzerwanie od początku października, a główne indeksy jako pierwsze z łatwością pokonały zeszłoroczne szczyty.

Giełda nowojorska dała sygnał do rozpoczęcia rajdu pozostałym parkietom. Stracony dystans starają się nadrobić Frankfurt i Londyn, Szanghaj i Tokio. Od początku roku najlepiej radzą sobie te giełdy, które w czasie przeceny traciły najwięcej.

Lepsze wiadomości z gospodarki amerykańskiej to dobry znak dla borykającej się z kryzysem Europy. Zyskają też rynki wschodzące, dla których scenariusz kryzysowy oznaczałby odcięcie dopływu zagranicznego kapitału i poważną recesję.

Lider z Frankfurtu

Świetnie radzi sobie giełda niemiecka. Osłabienie euro to wiatr w żagle stojącej eksportem gospodarki naszych zachodnich sąsiadów. Od września DAX zyskał prawie 34 proc. To oznacza, że przeszedł trzy czwarte drogi do zeszłorocznych szczytów. Do osiągnięcia nowych rekordów brakuje jedynie 10,4 proc. wzrostu. Jeszcze mniej pola do odrobienia zostało akcjom notowanym w Londynie.

W ich przypadku zwyżki od dołka sięgają tylko 19,1 proc., co oznacza, że hossa jest blisko także na Wyspach. Do wyrównania zeszłorocznych szczytów brakuje symbolicznych 3,7 proc. Znacznie słabiej na tym tle wypada giełda warszawska. Indeksowi WIG20, po wzroście o 10,1 proc., do szczytów z zeszłego roku brakuje kolejnych 27,5 proc.

Chiny się ociągają

Do odrabiania strat wzięli się także inwestorzy japońscy. Nikkei225 zyskał od listopadowego dołka 18 proc. Odrobić całość wcześniejszej przeceny wcale nie będzie łatwo.

W ubiegłym roku giełdę japońską nawiedziły dwa krachy: marcowy — po trzęsieniu ziemi, i sierpniowy — po obniżeniu ratingu USA przez agencjęStandard & Poor’s. W rezultacie do wyrównania poniesionych strat giełdzie tokijskiej brakuje nadal 12,7 proc.

Jeszcze więcej, bo 17,7 proc., brakuje do powrotu do wartości z kwietnia 2010 r., których pobić nie udało się do tej pory. Nie lada wyzwanie stoi przed akcjami chińskimi. Rok smoka zaczęły od mocnego akcentu. Indeks Shanghai Composite zyskał od dna 13,9 proc. Do wyrównania zeszłorocznego maksimum brakuje mu kolejnych 25 proc., ale do odrobienia całości strat, z trwającej od jesieni 2009 r. bessy, aż 42 proc.

Grecja czerwoną latarnią

To jednak nie w Azji trzeba szukać prawdziwych maruderów. Inwestorzy zupełnie stracili wiarę w akcje z nękanego kryzysem południa Europy. Choć zwyżki zawitały także w Madrycie, Lizbonie czy w chylących się ku niewypłacalności Atenach, to pozostałe do odrobienia straty są ogromne.

Giełda w Mediolanie zyskała od września 20 proc. To dopiero niespełna jedna trzecia drogi na nowe szczyty. Tylko do wyrównania zeszłorocznego maksimum brakuje zwyżki o kolejne 43 proc. Ale to błahostka w porównaniu z problemem, jaki mają inwestorzy greccy.

Papiery notowane w Atenach również zyskały 20 proc. od dna, które w ich przypadku wypadło w połowie stycznia. Aby odrobić dystans do szczytu sprzed prawie dwóch i pół roku, potrzeba zwyżki o kolejnych… 286 proc.