21 czerwca indeks WIG-Energia osiągnął wartość 2060 pkt. Trzy dni później zwyżkował o 1,9 proc., a rozpoczęta wówczas zwyżkowa seria zatrzymała się na poziomie 2258 pkt. 10-procentowy wzrost w krótkim czasie nie należał w ostatnich pięciu latach do rzadkości, ale zwykle była to pułapka, która poprzedzała kolejna falę wyprzedaży. W raporcie z 25 czerwca Kamil Kliszcz, dyrektor departamentu analiz w DM mBanku, podtrzymał pozytywne nastawienie do sektora i rekomendacje „kupuj” dla Enei, Energi, PGE i Tauronu.
Nie dał natomiast jednoznacznej odpowiedzi na zadane w tytule raportu pytanie „Kiedy skończy się dramat na WIG-Energia?”. Najlepszym tego odzwierciedleniem jest wycena spółek na poziomie 0,2-0,4 wartości księgowej. Ekspert jest jednak przekonany, że scenariusz znacznej poprawy wolnych przepływów pieniężnych w spółkach z sektora nie jest zagrożony, a katalizatorem do jego zdyskontowania może być ostateczne uruchomienie rekompensat za obniżki cen energii. Jego zdaniem po nowelizacji ustawy wydaje się już ono bardzo bliskie.
„Zwracamy też uwagę na ewolucję rządowego podejścia do transformacji w kierunku OZE i potężne środki na jej realizację w postaci funduszu modernizacyjnego” — dodaje Kamil Kliszcz.
Potencjalnie jest to nawet 17 mld EUR, a bez puli solidarnościowej 10 mld EUR. Kamil Kliszcz uważa, że nie można wykluczyć powrotu spółek do wypłaty dywidend, szczególnie że — jego zdaniem — w kolejnych latach budżet państwa może zgłaszać większe potrzeby, a bilanse spółek przestaną już puchnąć.
„Dług netto do EBITDA powinien spaść z obecnych 2,3 do 1,4 na koniec 2021 r.” — prognozuje analityk.
Raport dostępny jest na stronie internetowej brokera.