Aniołowie biznesu uskrzydlą BeeSpeakera

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-05-28 20:00

Wyrosła z software house’u aplikacja do nauki języków obcych, bazująca na słuchaniu i mówieniu, ma już pierwszych inwestorów. Z kolejnymi chce przyspieszyć ekspansję.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

– w jakich okolicznościach powstał BeeSpeaker i kim są jego założyciele

– co ma być jego wyróżnikiem i zapewnić mu przewagę konkurencyjną

– jak atrakcyjność tego konceptu ocenia ekspert

– jaką skalę start-up już osiągnął i w jakim tempie rośnie

– ile pieniędzy otrzymał już od inwestorów, a ile jeszcze potrzebuje

– jaką rolę odgrywają w Polsce aniołowie biznesu i jakich firm szukają

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polska słynie z wysokiej jakości software house’ów. Niektóre łączą działalność usługową z produktową, tworząc nową spółk,ę jak w przypadku Piwika Pro i Clearcode’u albo Occubee i 3Softu. Także z ItCraftu, wyspecjalizowanego w aplikacjach mobilnych i webowych, wyrosło już kilka start-upów. Jeden z nich, aplikacja do nauki języków obcych BeeSpeaker, przekonał do siebie już grono aniołów biznesu.

Wiele biznesów z jednego

Karol Wegner i Bartosz Pieślak założyli ItCraft w 2010 r. W ubiegłym roku przychody wyniosły 18,4 mln zł, a zysk 0,7 mln zł. Obaj mają żyłkę startupera, więc z pierwszego biznesu zaczęły powstawać kolejne.

– Wśród nich były system do zarządzania ośrodkami opieki długoterminowej SupraCare oraz agencja rekrutacyjna IT Remoted. Na największy sukces zapowiada się BeeSpeaker, którym zająłem się w 2021 r., rezygnując z operacyjnej działalności w ItCraft. Teraz na tym projekcie w pełni skupia się również Bartek. Pozostajemy większościowymi udziałowcami ItCraftu, jednak działalność operacyjną już w pełni przejmuje nasz wspólnik z zarządu i pierwszy pracownik Rafał Osowicki. Sprzedaży firmy na razie nie planujemy – mówi Karol Wegner, prezes i współzałożyciel BeeSpeakera.

Po przeprowadzeniu się z rodziną do Hiszpanii doświadczył, jak trudna dla dorosłych jest nauka języka obcego. Bezskutecznie testował różne możliwości, tymczasem jego pięcioletni syn znał hiszpański komunikatywnie już po trzech miesiącach.

– W tym czasie uczyłem się angielskiego metodą direct opartą na mówieniu i słuchaniu – po rozeznaniu się na rynku przekonałem się, że brakuje odpowiednich narzędzi do takiej nauki. Nie byłoby problemu, gdyby każdego było stać na prywatne lekcje z native speakerem. Jest to jednak bardzo drogie, a nauka z pomocą popularnych aplikacji co prawda pomaga poszerzyć słownictwo, ale nie prowadzi do nauki płynnego mówienia w języku obcym. Przekonaliśmy się o tym, m.in. ankietując setki użytkowników korzystających z Duolingo, lidera rynku samonauki języków – mówi Karol Wegner.

Skupienie na płynnym mówieniu

BeeSpeaker przekonuje, że wyróżnia się skupieniem w 100 proc. na rozwoju umiejętności płynnego mówienia w języku obcym poprzez wypowiadanie się i słuchanie. Stworzył w tym celu serie krótkich, interaktywnych wideolekcji współtworzonych przez native speakerów.

– Taki format zaczął dominować w internecie wraz z rosnącą popularnością TikToka w ostatnich latach. Stworzona przez nas technologia oparta na sztucznej inteligencji weryfikuje poprawność wymowy i gramatyki, a użytkownik jest angażowany poprzez system gratyfikacji: zdobywanie punktów, awatarów itd. – wyjaśnia Karol Wegner.

Przyznaje, że o ile skuteczność nauki języka na bazie słuchania i mówienia jest już zweryfikowana, o tyle efektywność swojego narzędzia dopiero przebada.

– Niemniej najlepszym jej potwierdzeniem jest to, że część użytkowników jest z nami już ponad rok i przechodzi przez kolejne moduły. W pierwszej kolejności koncentrujemy się na klientach indywidualnych, by dzięki bezpośredniej współpracy stworzyć optymalny produkt. Dopiero wówczas rozwiniemy też sprzedaż B2B w celu przyspieszenia budowy skali. Na razie ponad 15 tys. konsumentów wykupiło płatny abonament, w większości roczny, a liczba pobrań aplikacji przekroczyła 700 tys. – mówi szef BeeSpeakera.

Okiem przedsiębiorcy
Cenny dodatek
Michał Lach
współzałożyciel m.in. eTutora

Jeśli taka aplikacja będzie dobrze wykonana, stanie się atrakcyjnym dodatkiem dla uczących się języka samodzielnie. Dodatkiem, a nie jedynym narzędziem, z kilku powodów. Słuchanie i mówienie nie obejmuje całego procesu nauki języka obcego. To dwie z trzech niezbędnych umiejętności – obok czytania – które muszą być poprzedzone zdobyciem wiedzy z dwóch obszarów: słownictwa i gramatyki. Ponadto, dorośli nie mają szans na naturalną naukę języka w takich warunkach jak dzieci, z wielu powodów. M.in. dlatego, że dziecko, w odróżnieniu od dorosłego, pozostaje w ciągłej interakcji z rzeczywistością nazywaną przez opiekuna. Na koniec – większość dorosłych uczy się języka online w chwilach między innymi zajęciami, a trudno rozmawiać z aplikacją np. siedząc w metrze. Podsumowując: aplikacja skupiona na słuchaniu i mówieniu nie zaspokaja wszystkich potrzeb.

Miliony już w grze

Pierwszego płacącego użytkownika start-up zdobył w 2022 r., ale dopiero w 2023 wszedł w fazę komercjalizacji. W ostatnim czasie dynamicznie rośnie. W grudniu przychody wyniosły ok. 25 tys. EUR, a w marcu już 93 tys. EUR. Podobne tempo ma się utrzymać, tak by sprzedaż w całym roku przekroczyła 1,5 mln EUR.

– Około 50 proc. obecnych użytkowników pochodzi z Polski, jednak już w tym roku chcemy uzyskać większość przychodów z rynków zagranicznych. Na początku koncentrujemy się na nauce języka angielskiego w językach lokalnych, m.in. polskim, niemieckim, portugalskim, włoskim i hiszpańskim. W pierwszej kolejności duże nadzieje wiążemy z Brazylią i Włochami, a następnie z Niemcami, Francją czy Rumunią – informuje Karol Wegner.

Wraz ze wspólnikiem zainwestowali na start, głównie w stworzenie prototypu, ok. 150 tys. EUR. Od ubiegłego roku zebrali od siedmiu indywidualnych inwestorów ok. 1 mln EUR.

– Pierwszych zdobyliśmy m.in. w Szwecji dzięki wcześniejszym relacjom biznesowym, natomiast w marcu dołączyło do nas trzech aniołów biznesu z klubu Cobin Angels, w którym wcześniej przedstawiliśmy prezentację. Do końca roku planujemy zebrać kolejny milion euro na zwiększenie skali: rozbudowę zespołu marketingowego, zainwestowanie w reklamę i doskonalenie produktu. Jesteśmy otwarci na kolejnych inwestorów indywidualnych oraz fundusze venture capital – mówi przedsiębiorca.

To niejedyne źródło kapitału dla start-upu. W 2023 r. dołączył on do programu Microsoft for Startups Founders Hub. Dostał już 25 tys. USD do wykorzystania na chmurę Azure oraz ChatGPT, a zbliża się do otrzymania 150 tys. USD na podobne cele.

Okiem inwestora
Istotna rola aniołów biznesu
Dominik Krawczyk
prezes Cobin Angels
Istotna rola aniołów biznesu

W ostatnim roku wyraźnie wzrosło znaczenie aniołów biznesu w Polsce. Ci należący do Cobin Angels sfinansowali wiele rund bez udziału funduszy venture capital. Aniołowie biznesu, podejmujący decyzje szybciej i wymagający mniej formalności, wypełniają lukę na bardzo wczesnym etapie rozwoju start-upów, które dopiero przygotowują się do większej rundy.

Część indywidualnych inwestorów wybiera, podobnie jak w ostatnim czasie fundusze VC, start-upy z branż bliższych tradycyjnemu biznesowi. Ryzyko jest wówczas mniejsze – więcej czasu na znalezienie kolejnych inwestorów i większe szanse na rentowność – ale potencjał wzrostu ograniczony. Dlatego druga grupa stawia na tzw. deeptechy. Oczekuje perspektyw szybszego wzrostu przychodów i przejęcia znacznej części rynku przed uformowaniem się konkurencyjnych rozwiązań. Ma to zapewnić wyższe wyceny start-upów w kolejnych rundach.