Wrze w należącej do koncernu ArcelorMittal Poland (AMP) krakowskiej hucie. Jego centrala dała zielone światło dla inwestycji w rozbudowę walcowni, ale jednocześnie nakazała wstrzymać przygotowania do remontu jedynego działającego w zakładzie wielkiego pieca, którego żywotność kończy się za rok. Inwestor przestrzega, że może on zostać wygaszony, a wraz z nim zamknięte będą także inne wydziały i spółki huty. „Jeśli wielki piec w Krakowie nie zostanie poddany remontowi, konieczne będzie zamknięcie następujących wydziałów: wielkiego pieca, stalowni oraz koksowni, jak również części zakładu energetycznego. To z kolei będzie miało negatywny wpływ na zatrudnienie bezpośrednie i pośrednie” — czytamy w oświadczeniu AMP.
Związki zawodowe szacują, że pracę może stracić 7 tys. osób. Wczoraj manifestowały pod hutą, a 18 kwietnia planują protest pod Ministerstwem Gospodarki.
Nie tylko dla Śląska
O tym, że AMP stawia rządowi kilka warunków, od których zależy, czy piec będzie remontowany, czy wyłączony, już pisaliśmy w „PB”. Chodzi o ulgi akcyzowe w zakupie energii, uwolnienie rynku gazu i możliwość skorzystania z unijnych funduszy, zwłaszcza na inwestycje środowiskowe, szacowane do 2018 r. na 400 mln EUR. Rząd nie mówi nie, ale jasnej deklaracji wciąż nie ma, więc władze koncernu i pracownicy zaczynają się niecierpliwić.
— Remont pieca miał ruszyć w maju przyszłego roku i potrwać około 70 dni. To jednak oznacza, że już trzeba wyłonić wykonawcę, zamawiać części itp. — tłumaczy Władysław Kielian z Solidarności. W branży panuje przekonanie, że władze i pracownicy koncernu naciskają na rząd, by nie zapomniał o nich w obiecanym przez premier Ewę Kopacz programie dla Śląska, który miał uwzględniać wsparcie także dla sektorów energochłonnych, takich jak hutnictwo stali. Pojawiają się sygnały, że ma on być zaprezentowany w przyszłym tygodniu w Katowicach. — Liczymy na program dla całej metalurgii, a nie tylko dla Śląska — podkreśla Władysław Kielian.
Europejski kazus
Specjaliści z branży zastanawiają się, jak długo AMP i związkowcy będą się droczyć z urzędnikami i czy koncern zagra va banque i faktycznie wyłączy piec. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że grupa nie unika trudnych decyzji. Po kryzysie z lat 2008-10 ArcelorMittal wygasił piece i linie we Francji, Belgii, Hiszpanii i Luksemburgu, mimo że władze tych krajów groziły mu nawet nacjonalizacją aktywów. Ostatecznie jednak strony się porozumiały, pracownicy koncernu dostali wsparcie, a koncern ponownie uruchomił część instalacji. © Ⓟ