Argentyna nie powtórzy się w Polsce
Zdaniem Krzysztofa Boryszewskiego z Centrum Adama Smitha, kryzys argentyński powinien być ostrzeżeniem dla polskiej gospodarki, która niekiedy nazbyt wyraźnie miesza się z polityką.
- Wojciech Szeląg (Polsat): Czy między Polską a ogarniętą kryzysem gospodarczym Argentyną są jakieś podobieństwa?
Krzysztof Boryszewski (Centrum A. Smitha): Można się doszukiwać wielu elementów, ale byłoby to doszukiwanie się na siłę.
- Co to znaczy, że kraj jest na krawędzi bankructwa, tak jak mówi się dziś o Argentynie?
- Kraj ten nie jest w stanie obsłużyć zadłużenia zagranicznego wynoszącego 130 mld USD. Kolejna rata płatna w grudniu wynosi 2,5 mld USD i Argentyna ma z tym poważny kłopot.
- Co tak właściwie się stało, że Argentyna znalazła się nagle na czołówkach gazet ekonomicznych?
- Zawinił latynoamerykański styl zarządzania, niejasne powiązania między gospodarką a polityką, niezrozumiałe dla inwestorów zagranicznych.
- Widzę tu pewne podobieństwa z Polską...
- Zgadza się. Polska mimo wszystko wciąż przechodzi z gospodarki zetatyzowanej do gospodarki zliberalizowanej. Na pewno nie jest to jeszcze gospodarka wolnorynkowa.
- A Argentyna jest na tej drodze do wolnego przed nami czy za Polską?
- W pewnym okresie była uznawana za cudowne dziecko Ameryki Południowej. Obecnie jest inaczej. Tam jest faza upadku, z pewnymi wahnięciami w górę, natomiast Polska — mimo problemów — jest wciąż gospodarką rozwijającą się.
- Co w takim razie może wyciągnąć Argentynę z kłopotów?
- Wydaje mi się, że nie ma tu jasnej odpowiedzi. Przywiązanie argentyńskiej waluty do dolara ma dobre i złe strony. Z punktu widzenia długofalowego rozwoju, najważniejsza jest stabilna waluta. To czynnik podstawowy. Natomiast waluta powiązana z dolarem może szkodzić gospodarce. Utrudnia pewne standardowe ruchy, które każdy rząd uzurpuje sobie w polityce monetarnej.
- Przy okazji kryzysu w Argentynie wróciła dyskusja o rolę Międzynarodowego Funduszu Walutowego, obwinianie go o sprowokowanie kłopotów gospodarczych tego kraju...
- Trudno winić MFW za lokalne błędy. MFW wyznaczy pewne kierunki dla działań rządu, ale nie miesza się do polityki kraju, któremu pożycza pieniędzy.
- Jak to wszystko się skończy?
- Trudno wyobrazić sobie scenariusz bankructwa państwa. Wydaje mi się, że w końcu kraj ten wyjdzie z kłopotów. My jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji, zwłaszcza w przededniu wejścia do UE.