Armatorzy liczą na łagodniejsze prawo
SZLAKIEM UNII: Kraje członkowskie wprowadzają złagodzone przepisy dla swoich armatorów. Dlatego i u nas istnieje taka konieczność. Ten program oceniam bardzo dobrze, jeżeli oczywiście wejdzie w życie — mówi Paweł Brzezicki, prezes Związku Armatorów Polskich i dyrektor Polskiej Żeglugi Morskiej. fot. ARC
Rząd spojrzał wreszcie łaskawym okiem na problemy żeglugi morskiej. Program pomocy dla krajowej żeglugi morskiej ma trafić na KERM.
Na piątkowym spotkaniu strony rządowej ze Związkiem Armatorów Polskich i pracownikami przedsiębiorstw żeglugi morskiej, zrzeszonymi w trzech centralach: Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ Solidarność, Federacji Związków Zawodowych Marynarzy i Rybaków oraz Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Oficerów i Marynarzy, ustalono, że w ramach Komisji Wspólnej ds. Żeglugi i Rybołówstwa powstaną dwa zespoły. Ich zadaniem ma być rozwiązanie problemów poszczególnych branż. Jeden z nich zajmie się rybołówstwem, drugi żeglugą morską.
— Pierwszy z nich już dziś zainauguruje swoją działalność — twierdzi Robert Grzesiński z biura prasowego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Zespoły funkcjonują w ramach komisji, której działalność nie jest jeszcze uregulowana prawnie. Na podpis premiera Jerzego Buzka oczekuje stosowne rozporządzenie, które ma wejść w życie w najbliższych dniach. Na dzisiejszym spotkaniu zespołu ds. rybołówstwa omawiana będzie trudna sytuacja finansowa przedsiębiorstw dalekomorskich — Odry i Gryfa (trzecim jest Dalmor), m.in. w związku z zaległościami płatniczymi za nie odłowione na Morzu Ochockim limity połowowe. Firmy mogą liczyć na doraźne wsparcie finansowe.
Trzeba dogonić UE
Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów dostanie także wkrótce do analizy dokument pod nazwą „Program pomocy dla krajowej żeglugi morskiej”.
— Jest to spis projektów wspierających krajową żeglugę morską, a jednocześnie dostosowujących branżę do wymogów UE — stwierdził Ryszard Niemiec, sekretarz generalny Związku Armatorów Polskich.
W dokumenice zapisane są m.in. następujące propozycje:
- zerowa stawka VAT na statki kupowane przez armatorów,
- zniesienie podatku dochodowego (zastąpienie go podatkiem tonażowym, liczonym od tonażu, a nie od przewożonego towaru) w okresie czterech lat; środki, które w ten sposób pozostaną w rękach firm, mają być przeznaczone na inwestycje,
- zniesienie akcyzy na paliwa morskie,
- zniesienie ceł na statki kupowane za granicą,
- wprowadzenie nowej hipoteki morskiej statków (roszczenia finansowe banków wobec armatorów mają znaleźć się tuż za płacami pracowniczymi — obecnie banki są na szóstej pozycji).
Do domu wrócimy
Wszystkie te rozwiązania mają stworzyć bezpieczne otoczenie dla firm z branży żeglugowej, która — jak zapewniają jej przedstawiciele — rządzi się odmiennymi prawami niż inne gałęzie gospodarki.
— Działamy bowiem na rynku globalnym, na którym jest duża, niczym nie skrępowana konkurencja — dodaje Paweł Brzezicki, prezes ZAP i dyrektor PŻM.
A dotychczas ratunkiem dla armatorów była ucieczka pod tzw. tanie bandery. W jego przedsiębiorstwie 60 jednostek na 102 jest zarejestrowanych poza granicami Polski.
— Jeżeli dokument wejdzie w życie, na pewno powstrzyma zjawisko przeflagowywania. Nie stanie się to jednak od razu — twierdzi Paweł Brzezicki.
PŻM to już ostatni krajowy armator, który ma jeszcze statki pod polską banderą. Pozostali, czyli PLO, Transocean czy przewoźnicy promowi pływają w obcych barwach.
Na piątkowym spotkaniu zaprezentowano też dramatyczną analizę finansową polskich przedsiębiorstw żeglugowych. Konkretne liczby zostały jednak utajnione. Wiadomo jedynie, że upadł pomysł wprowadzenia zarządu komisarycznego w Polskiej Żegludze Morskiej, czyli projektu równoznacznego z upadkiem krajowego przewoźnika.