Astronomiczne 9,2 mld zł za częstotliwości

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-10-15 22:00

Aukcja cennych zasobów LTE zakończyła się po ośmiu miesiącach, ale nadal nie wiadomo, kto wygrał

9,23 mld zł, czyli ponad pięć razy więcej, niż wynosiła cena wywoławcza, i ponad dwa razy więcej, niż oczekiwali analitycy giełdowi, mają zapłacić firmy telekomunikacyjne za częstotliwości, które licytowano w ramach zakończonej właśnie aukcji, organizowanej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE). Oznacza to, że w czwartek, gdy składano ostateczne oferty, częstotliwości — i tak rekordowo drogie na tle innych rynków europejskich — podrożały o około 1 mld zł.

GAME OVER:
GAME OVER:
Aukcja częstotliwości, którą organizował Urząd Komunikacji Elektronicznej, kierowany przez Magdalenę Gaj, toczyła się od lutego, a oferowane przez telekomy stawki już dawno przebiły najśmielsze oczekiwania. Budżet może skorzystać, czy skorzystają klienci — nie wiadomo.
Marek Wiśniewski

P4 i inni

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez UKE, lista firm, które wylicytowały poszczególne bloki, będzie opublikowana w późniejszym terminie, bo „jest bardzo dużo dokumentów i uchwał do podjęcia przez komisję aukcyjną”. Na razie wylicytowaniem kilku bloków pochwalił się P4, operator sieci Play.

„W wyniku aukcji częstotliwości P4 wygrał jeden blok z pasma 800 MHz oraz 4 bloki z pasma 2600MHz. To zapewnia firmie utrzymanie konkurencyjnej pozycji na polskim rynku komórkowym w kolejnych latach.P4 zamierza złożyć wnioski na rezerwację częstotliwości i odebrać decyzje rezerwacyjne zgodnie z odpowiednimi procedurami administracyjnymi. W opinii P4, błędy prawne zakończonego postępowania aukcyjnego mają swój finał w przypadkowej procedurze przetargowej, co może stanowić zagrożenie dla prawnej stabilności decyzji rezerwacyjnych” — głosi komunikat P4.

Oznacza to, że czwarty telekom na rynku będzie musiał wydać około 1,65 mld zł. W aukcji o pięć najbardziej wartościowych bloków z pasma 800 MHz, zwolnionego przez telewizję analogową, walczyły Orange, T-Mobile, P4 i spółka NetNet, należąca do Szymona Ruty, syna znaczącego akcjonariusza Cyfrowego Polsatu.

Jeden operator mógł wylicytować maksymalnie dwa bloki, warto przy tym pamiętać, że z szóstego bloku w tym paśmie już korzysta kojarzona z Zygmuntem Solorzem spółka Sferia, której przypadł on na mocy ugody z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji.

Najtańsze wylicytowane bloki w tym paśmie poszły za 1,48 mld zł, najdroższe — za 2,05 mld zł. W paśmie 2600 MHz walczono o 14 bloków, przy czym jeden operator mógł wylicytować maksymalnie cztery. Tu w gronie licytujących nie było spółki NetNet, ale był Polkomtel z grupy Cyfrowego Polsatu, operator sieci Plus. Za większość bloków zaoferowano 38-41 mln zł, ale jeden najdroższy, o który walczono w czwartek, poszedł aż za 105 mln zł.

Czas na protesty

Reguły gry w aukcji zostały zmienione na ostatnim etapie, gdy Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji, wydał w związku z przedłużaniem się licytacji nowelizację rozporządzenia. Wprowadziła ona mechanizm zakończenia aukcji, który mocno krytykowała większość operatorów, powołując się na opinie konstytucjonalistów i sugerując, że rozstrzygnięcia będą oprotestowywane we wszelkich możliwych instancjach.

Większych uwag do pomysłu ministra nie miało jedynie Orange, któremu w zgodnej opinii analityków najbardziej zależało na szybkim pozyskaniu nowych częstotliwości. Zakończenie aukcji nie kończy procedury rozdysponowania częstotliwości.

Zwycięzcy licytacji mają teraz kilka dni na złożenie wniosków o decyzje rezerwacyjne,następnie procedurę przyjęcia wniosków rozpocznie UKE. Dopiero po przydzieleniu częstotliwości telekomy będą musiały wpłacić do budżetu zadeklarowane kwoty.