ATC Cargo stawia na Arktykę

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2025-09-15 20:00

Konflikt z Rosją oraz utrudnienia w transporcie towarów przez Kanał Sueski przyczyniają się do wzrostu znaczenia żeglugi arktycznej. Szykują się do niej Amerykanie i Rosjanie. W organizację takich połączeń włączyła się też polska spółka.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kiedy do Polski dotrze pierwszy statek przez Arktykę
  • jaka jest jego pojemność
  • czy będzie wracał tą samą trasą
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

ATC Cargo to notowana na NewConnect firma zajmująca się organizacją operacji logistycznych w transporcie morskim, drogowym, kolejowym i lotniczym. Pionierskim przedsięwzięciem spółki jest uruchomienie połączenia kontenerowego z Chin do Europy przez Arktykę.

— Statek skończy załadunek towarów w portach azjatyckich do 22 września, a do Gdańska ma dotrzeć w połowie października — informuje Marcin Karczewski, prezes ATC Cargo.

Porty załadunku znajdują się w Qingdao, Dalian, Szanghaju, Fuzhou i Ningbo, a rozładunek nastąpi w Felixstowe, Rotterdamie, Hamburgu i Gdańsku. Pojemność jednostki wynosi 4,9 tys. TEU (kontenerów 20-stopowych). ATC Cargo organizuje rejsy we współpracy z Worldwide Logistics Group (WWL), reprezentując wspólnie na polskim rynku singapurskiego armatora SEA Legend. Czas tranzytu do Gdańska jest planowany na około 20 dni.

Alternatywa dla kolei

Marcin Karczewski, prezes ATC Cargo, podkreśla, że przewozy przez Arktykę mogą być alternatywą zwłaszcza dla przewozów kolejowych, które z Polski są organizowane głównie przez Rosję i Białoruś i zajmują około dwóch tygodni. Unijne sankcje, zamknięcie granicy z Białorusią oraz wtargnięcie rosyjskich dronów na nasze terytorium zakłóciły jednak transport szynowy.

— Płynąc przez Arktykę, nie trzeba wpływać na rosyjskie wody. Rejsy odbywają się po wodach międzynarodowych — twierdzi prezes ATC Cargo.

Takie rejsy łagodzą ryzyko geopolityczne, ale ich minusem są ograniczenia klimatyczne — statki mogą pływać tą trasą tylko od czerwca do końca października. Według Marcina Karczewskiego w żeglugę arktyczną inwestują i Rosja, i Stany Zjednoczone. Rosjanie wdrażają plan inwestycji wartych 6 mld USD w budowę statków handlowych, w tym arktycznych. Amerykanie zaś mają wart 8,6 mld USD program Polar Security Cutter, mający na celu wzmocnienie floty lodołamaczy. Niedawno ogłosili np. projekt modernizacji stoczni Gulf Copper w Galveston w Teksasie, która ma być jednym z głównych centrów ich produkcji.

— Między innymi dzięki temu w ciągu najbliższych 10 lat żegluga arktyczna będzie mogła odbywać się przez cały rok — mówi Marcin Karczewski.

Statek, który w październiku dopłynie do Gdańska, zostanie następnie skierowany w stronę basenu Morza Śródziemnego. Jeśli pilotażowy rejs zakończy się sukcesem, w przyszłym roku mogą być organizowane kolejne połączenia. Natomiast gdyby następny statek przypłynął np. w okresie letnim, to możliwy byłby jego powrót trasą arktyczną. To byłaby dobra wiadomość dla polskich i europejskich eksporterów, którym obecnie trudno znaleźć atrakcyjne połączenia. Kolejowe kursy utrudnia konflikt z Rosją, a morskie są czasochłonne. Z powodu ataków Huti żegluga po Kanale Sueskim jest niebezpieczna i statki pływają wokół Afryki, co zajmuje nawet 50-60 dni. Wybór trasy przez Arktykę zwiększy możliwości transportu towarów, np. spożywczych, które są popularne w Chinach.

Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja, podkreśla, że żeglugą przez Morze Arktyczne są zainteresowani chińscy i koreańscy armatorzy, a trasa może zdobywać coraz większą popularność w związku z wojną w Ukrainie i niepewnością na granicy polsko-białoruskiej. Potencjał szlaku uważa za spory, studzi jednak optymizm eksporterów.

— Jeśli armatorzy rzeczywiście zaczną korzystać z drogi przez Arktykę, Rosja może zyskać wpływ na handel między Europą a Chinami — uważa Janusz Piechociński.

Gdyby np. statki musiały zatrzymywać się w porcie w Archangielsku nad Morzem Białym, Moskwa mogłaby mieć wgląd w załadunek, a także pod różnymi pretekstami zatrzymywać lub opóźniać dostawy.

ATC Cargo widzi jednak potencjał do ich rozwoju, a oprócz organizacji serwisu morskiego z Chin będzie także zarządzać drogową i kolejową logistyką towarów dystrybuowanych na terytorium Polski i innych państw europejskich.

Przesyłki powietrzne

Ważnym ogniwem działalności firmy są także usługi frachtu lotniczego. Spółka liczy, że rynek przewozu towarów samolotami będzie się rozwijał, zwłaszcza po planowanym na 2032 r. uruchomieniu Centralnego Portu Komunikacyjnego.

— Obecnie przeładunki cargo w Polsce nieco przekraczają 200 tys. ton rocznie. Faktycznie natomiast na nasz rynek trafia 1-1,5 mln ton przesyłek dostarczanych drogą lotniczą do Europy — mówi Marcin Karczewski.

Ze względu na brak w Polsce potencjału przeładunkowego na lotniskach i floty przeznaczonej do przewozu cargo wiele przesyłek przeznaczonych na nasz rynek trafia np. do Niemiec i stamtąd jest przewożonych do Polski. Dzięki inwestycji w centralne lotnisko w Baranowie będzie można dostarczać je bezpośrednio do naszego kraju. Centralny hub może być ważnym punktem obsługi lotniczego cargo nie tylko z naszego rynku, ale także z innych państw regionu.

współpraca Jacek Perzyński